Botafumeiros pod 400W

Luke.Konopiacki
16 Nov 2021

Nasiona w sumie 10 sztuk, które jakiś czas temu zamówiłem, od razu wylądowały w nasączonych stymulatorem wzrostu korzeni kołeczkach do kiełkowania i po niespełna 24 godzinach ujrzałem pełne wigoru kiełki wydostające się spod skorupy nasion.


Od razu umieściłem je do małych, oddzielnych doniczek z ziemią uprzednio podlaną przeze mnie roztworem kultur bakterii organicznej, które otrzymałem za darmo od znajomego. Według producenta odmiana ta charakteryzuje się dużą produkcją pąków kwiatowych, co nie jest częstym zjawiskiem dla odmian marihuany z genami w większości Sativa, podczas dojrzewania łodygi nasion, przemieniają się w długie owoce, które rozrastają się pokrywając się lepką i aromatyczną żywicą. Przyznacie, że opis brzmi nieziemsko, a to jeszcze nie wszystko. Podają jeszcze, że zapach wydzielany przez Botafumeiros, posiada głównie aromat przypraw i kadzidła, a w niektórych przypadkach również anyżu. Działanie tej odmiany marihuany wprowadza w stan zadowolenia, pobudzenia i jasności umysłu. Już nie mogłem się doczekać.

Za źródło światła dla moich świeżo wyklutych maleństw, w moim niskim growboxie, wybrałem lampę MH o mocy 400W. Przez pierwszy tydzień cyklu wegetacyjnego (18/6) podlewałem jedynie wodą ze ustabilizowanym pH i małym dodatkiem Canna Rhizotonic, który stopniowo i ostrożnie zacząłem zwiększać wraz z wiekiem rośliny. Po 10 dniach jej życia przestawiłem lampę na kwitnienie (12/12) i od tamtego momentu razem z azotem i Canna Rhizotonic zacząłem podawać niewielkie dawki nawozów i boosterów kwitnienia. Wybór padł na Bat Guano, CannaBoost, Biobizz TopMax wraz z odrobiną Cannazym.

Po 20 dniach życia rośliny, przesadziłem ją do większej 13 litrowej donicy z czystym włóknem kokosowym i zacząłem stosować mocny trening LST, który później odwdzięczył mi się w zbiorach. Pod koniec trzeciego tygodnia uprawy wszystko wyglądało jak być powinno. Jakie to szczęście, że nasiona były feminizowane, przez co nie trzeba było martwić się o selekcję. Gdy nastał czwarty tydzień kwitnienia obniżyłem o parę centymetrów lampę, by zwiększyć ilość odbieranych przez roślinę lumenów i kontynuowałem trening. Zwiększenie dawek nawozów oraz boosterów w piątym tygodniu kwitnienia zaowocowało nagłą eksplozją kwiatostanów, nie zawahałem się też podać pierwszej dawki PK 13/14. W szóstym tygodniu kwitnienia, kwiatostany wyraźnie zaczęły nabierać masy i pić wodę z pożywką coraz częściej, wtedy też zacząłem podawanie miodu razem z nawozami w dawce 3ml/l. W kolejnym tygodniu, w wyniku wzmożonego apetytu krzaczków, zmuszony byłem zacząć podlewać rośliny co 2 dni, ciągle zwiększając dawki nawozów. Zaprzestałem podawania PK13/14, by do zbirów roślina całkowicie pozbyła się smaku i zapachu powodowanego przez ten świetnie działający, jednak chemiczny booster. W tym samym czasie podałem pierwszą dawkę Ripenu od GHE, którego skutki użycia były już widoczne w następnych dniach, bowiem topy popuchły wtedy niesamowicie.

Raport z uprawy jednej z odmian od Sweet Seeds

Od następnego tygodnia zaprzestałem podawania wszystkich środków i używałem jedynie wody z miodem, by przez następne tygodnie roślina całkowicie zużyła wszystkie składniki pozostałe w medium, oraz pozbyła się ich całkowicie ze swojego organizmu. Mimo dużych rozmiarów i ogromu obiecywanej mocy roślina przez cały czas nie wydawała intensywnego zapachu, nawet przy poruszeniu. Gdy po dwóch tygodniach karmienia wodą i miodem roślina zaczęła pokazywać niedobory, porównałem ilość brązowiejących włosków do białych, by stwierdzić za ile ją ścinam. Jest jedenasty tydzień kwitnienia wszystkich roślin i ponad 50-70% pręcików jest brązowa, a ja decyduję się na żniwa. Wspomnę tylko, że cały okres kwitnienia zajął o około dwa tygodnie dłużej niż podaje to producent.

Botafumeiros od Sweet Seeds jest bardzo wdzięczną rośliną jeśli chodzi o trimming. Naprawdę nie ma z nią wiele roboty, bo kwiatostany wyposażone są w liście jedynie u spodu każdego topa. Po 15 minutach obcinania twardych łodyg i oberwaniu paru dziesięciu liści, ciężkie, nabite kwiaty są gotowe by je powiesić “do góry nogami” na nitkach w ciemnym, suchym i przewiewnym pomieszczeniu. Nawet podczas suszenia nie wydają intensywnego zapachu. Gdy wydają się już suche, zniecierpliwiony miesiącami czekania nabijam pierwsza testową lufkę. Spaliłem już całą, mija minuta i wydaje mi się, że coś jest nie tak. Nagle odnajduję się w dziwnej pozycji szukając jakiejś głupoty w szafce w innym pokoju i dopiero zdaję sobie sprawę, jaki jestem upalony. Stan utrzymywał się ponad dwie godziny i od tego momentu jestem wiernym fanem Botafumeiros. Cieszę się, że po tylu latach testowania odmian, w końcu ją znalazłem. Roślina Ideał - bo tak można nazwać Botafumeiros, po jednym zaciągnięciu da Wam dużo radości. Gdy spalona zostanie większa ilość tej odmiany możecie wywołać u siebie halucynacje i nie ma nic w tym dziwnego. Wystarczy spojrzeć na genetykę tej rośliny.

L
Luke.Konopiacki