Literackie podróże pod wpływem marihuany

Czy w historii istnieli wielcy pisarze, którzy czerpali inspirację z marihuany? Czy możliwe jest, że niektóre dzieła literackie powstały pod wpływem jej oszałamiającego efektu? Marihuana i literatura mają długą wspólną historię. Już w starożytnej Grecji znano jej właściwości pobudzające umysł. W baśniach z "Księgi tysiąca i jednej nocy" pojawiają się natomiast postaci spożywające haszysz. Niezależnie od epoki, literackie karty niejednokrotnie pachną dymem konopnym.
Haszysz w tradycji francuskiej
W 1844 roku w Paryżu powstał Klub Haszyszowy, znany jako "Des Hashischins". W jego skład wchodzili wybitni literaci, tacy jak Victor Hugo, Honoré de Balzac, Charles Baudelaire i Alexandre Dumas. Spotykali się regularnie, by pod nadzorem lekarza spożywać dawamesc – orientalne ciasto z marihuaną.
Baudelaire wprowadził do swojej twórczości koncepcję "sztucznych rajów", gdzie odnajdywał nieznane piękno świata. W swoich rozważaniach zauważył jednak, że wszystkie te doznania są już obecne w każdym człowieku. Może właśnie dlatego stosunek do marihuany bywa ambiwalentny – jednych fascynuje, innych odrzuca.
Pokolenie Beat i nowa fala inspiracji
Marihuana powróciła na literacki piedestał w połowie XX wieku wraz z ruchem Beat Generation. Pisarze tacy jak Allen Ginsberg, Jack Kerouac czy William Burroughs otwarcie korzystali z jej właściwości psychoaktywnych. Burroughs przyznał, że wiele scen w swojej powieści "Nagi lunch" powstało pod wpływem marihuany.
Ginsberg natomiast podjął się głębszej analizy wpływu tej substancji. W swoim eseju "The Great Marijuana Hoax", opublikowanym w 1966 roku w "Atlantic Monthly", napisał: "Marihuana jest użytecznym katalizatorem dla określonych optymalnych percepcji estetycznych". Rozróżnił tam ucieczkowe używanie narkotyków od tych, które umożliwiają ekspansję świadomości.
Dodatkowo Ginsberg oskarżał rząd USA o współudział w międzynarodowym handlu narkotykami. W swoich pismach szczegółowo analizował rzekome powiązania CIA z nielegalnym obrotem substancjami psychoaktywnymi.
Marihuana jako motor narracji
Niektóre powieści wykorzystują marihuanę nie tylko jako element tła, lecz jako integralną część narracji. W dystopijnej powieści Aldousa Huxleya "Nowy wspaniały świat" (1932) ludzie spożywają "somę" – substancję stabilizującą ich emocje i utrzymującą porządek społeczny. Jej działanie przypomina efekty marihuany, co sugeruje, że Huxley był świadomy jej wpływu.
Z kolei powieść T.C. Boyle'a "Green is Hope" (1984) opowiada o hipisie, który zakłada plantację marihuany w Kalifornii. Jego marzenie o bogactwie szybko się rozpada, gdy zbiory okazują się mizerne.
Podobnie w "The Beach" Alexa Garlanda (1996), główny bohater trafia na tajlandzką wyspę, gdzie funkcjonuje nie tylko utopijna społeczność, ale także plantacja konopi kontrolowana przez lokalnych baronów narkotykowych. Powieść doczekała się ekranizacji z Leonardo DiCaprio w roli głównej.
Normalizacja marihuany w literaturze
Współczesne dzieła literackie często przedstawiają marihuanę w sposób naturalny, bez zbędnej sensacji. Bohaterowie palą ją tak samo jak piją alkohol czy jedzą czekoladę. To, co kiedyś budziło kontrowersje, dziś stało się zwyczajnym elementem życia codziennego. Być może właśnie dlatego czytanie tych historii jest tak fascynujące.
Carl Sagan i marihuana: listy, poglądy i aktywizm