Juicy Fields – podręcznikowy exit scam
Wszystko wskazuje na to, że oszustwo mogło opiewać na setki milionów euro. Ostatnie wydarzenia sprawiają, że mało kto już kwestionuje, że cała sprawa była wielkim oszustwem zorganizowanym z wielką precyzją.
Zacznijmy od wyjaśnienia czym jest exit scam. Jest to metoda praktykowana przez nieetycznych twórców projektów kryptowalut. Po wprowadzeniu na rynek tokenów generują oni ogromny szum wokół monety i wywołują poczucie FOMO u inwestorów. Wszystko odbywa się po to, aby Ci dokonali ogromnych zakupów. Następnie, kiedy zdobędą wystarczającą płynność, wyciągają i spieniężają ich wszystkie fundusze.
Tak więc coraz mniej jest wątpliwości, że platforma inwestycyjna dot. marihuany może być najnowszym przypadkiem oszustwa, w którym ucierpiały nawet setki tysięcy użytkowników na terenie Hiszpanii i całej Europy. Miejsce pobytu menedżerów i właścicieli firmy nie jest znane, natomiast szacuje się, że łączna zdefraudowana kwota może sięgnąć setek milionów euro. Na dzień 16 lipca, w ciągu 48h z portfela powiązanego z Juicy Fields zniknęło 17 milionów dolarów. Osoby dotknięte rzekomym oszustwem już zdążyły się zorganizować i w najbliższym czasie podejmą wspólne działania prawne.
Cofnijmy się jednak do pierwszej połowy lipca, podejrzane ruchy w Juicy Fields wzrosły wtedy w przyspieszonym tempie. Gdy tylko raporty od użytkowników o rzekomych zablokowanych wypłatach zaczęły pojawiać się na portalach społecznościowych, pojawiły się obawy, że jest to exit scam. Zaczęto obawiać się najgorszego, ponieważ użytkownicy zdali sobie sprawę, że ich pieniądze zostały zablokowane na kontach firmy. Najgoręcej było między 11, a 14 lipca. Użytkownik Instagrama Zvezda Lauric, stał się jedynym głosem firmy. Osoba ta miała być dyrektorem ds. komunikacji platformy i jak się wydaje mieć bezpośredni kontakt z CEO firmy - Williem van der Merwe. Użytkownik twierdził, że CEO został powiadomiony przez właścicieli, że fundusze zostaną uwolnione w ciągu 48 godzin. Wkrótce potem twierdziła, że van der Merwe zrezygnował z funkcji dyrektora.
Nie ma co wątpić, że tak zagmatwana sytuacja może mieć tylko jedno wytłumaczenie: rzekomi oszuści mieli kupować czas, aby na czysto wypłacić pieniądze. Tak przynajmniej rozumieli to użytkownicy, którzy już postanowili się zorganizować, aby podjąć działania prawne przeciwko firmie. Prawdopodobieństwo szczęśliwego zakończenia wydaje się mało prawdopodobne, tak jak domniemana niewinność właścicieli blednie z każdym dniem.
Swoją drogą podejrzenia dotyczące scamu Juicy Fields istniały od samego początku. Firma poprzez swoją platformę, prezentowała podejrzane elementy, które czyniły ją poważnym kandydatem do miana exit scamu. Takim elementem, zresztą jak we wszystkich piramidach, są wysokie zwroty oferowane inwestorom, które zbudziły podejrzenia w mediach i wśród analityków branży inwestycyjnej. Platforma dała stopę zwrotu, na którą nie odważyłyby się nawet najbardziej napompowane kryptowaluty.
Doniesienia medialne to jedno, ale przyjrzyjmy się stanowisku organów prawnych. W przypadku hiszpańskiej Krajowej Komisji Rynku Papierów Wartościowych (CNMV) oraz niemieckiego Federalnego Urzędu Nadzoru Finansowego to obie ostrzegają przed możliwością wystąpienia zorganizowanego oszustwa. Również holenderskie władze finansowe (AMF), gdzie firma była rzekomo zarejestrowana (zgodnie z jej stroną internetową), ostrzegały użytkowników. Śledczy TBBOB (portal ostrzegający przed scam’em) skontaktowali się z tym organem pod koniec lutego i odpowiedź, którą podobno otrzymali, była taka, że jest to prawdopodobnie oszustwo. Chociaż firma była prawidłowo zarejestrowana w tym kraju, nie posiadała żadnego rodzaju licencji na świadczenie usług finansowych. Natomiast w Hiszpanii, gazeta internetowa elDiario.es itp. media, na początku maja zebrały wystarczająco dużo świadectw wskazujących na nadchodzące oszustwo. Prawnik Luis Garvía, z którym konsultowana tę sprawę, jednoznacznie stwierdził, że "inwestorzy podejmują bardzo duże ryzyko i nie mają przy tym żadnej ochrony prawnej jeśli firma zniknie".
Z drugiej strony, wcześniej wspomniana Zvezda Lauric, która przez te same media była pytana o brak pozwoleń na oferowanie produktów finansowych, ograniczyła się do odpowiedzi, że działają na podstawie posiadanej licencji. Takie zachowanie jest podobne do postawy "ewangelistów" z IM Mastery Academy. To taka platforma, która także została potępiona za dziesiątki nieprawidłowości, a schemat tej piramidy finansowej był jednym z najprostszych. Fałszywa reklama, kultowe zachowanie, w stylu pojawienia się w Ferrari itd.
Wskazówek, które ostrzegały przed Juicy Fields było masa, ale największymi poszlakami w sprawie Juicy Fields były:
- Zmiana siedziby: gdy agencje w różnych krajach alarmowały o możliwym oszustwie, firma zmieniała miejsce siedziby.
- Fałszywe umowy: aby zyskać wiarygodność, Juicy Fields twierdziła, że ma umowy z gigantami branży konopi, takimi jak Canopy Growth i Aurora. Obie zaprzeczyły w tym czasie, że mają jakiekolwiek relacje z Juicy Fields.
- Brak zgodności z przepisami AML: W krajach o surowych przepisach dotyczących przeciwdziałania praniu pieniędzy, firmy inwestycyjne są zmuszone do stosowania kroku drugiego lub KYC (poznaj swojego klienta). Juicy Fields twierdziło, że udało się ominąć "takie przeszkody".
- Wątpliwy model biznesowy: Firma twierdziła, że uzyskuje dostęp do grama marihuany w cenie 20 centów na dolarze. To uzasadniało nieproporcjonalne zyski. Niestety najtańsza cena za gram i to w bardzo rzadkich przypadkach, wynosi 80 centów.
Już takie 4 elementy sprawiają, że Juicy Fields można uznać za pełnoprawne oszustwo exit scam. Danych, które wskazują w tym kierunku jest jednak znacznie więcej.
Wielkie plony
Patrząc z perspektywy, zwroty oferowane przez Juicy Fields wydają się kompletnie niezrozumiałe. Po wejściu na portal, użytkownikom przedstawiono cztery opcje dopasowane do ich środków. W ten sposób można było ulokować od 50 do 2.000 euro w każdej inwestycji, którą można było powtarzać dowolną ilość razy.
Juicy Flash: przy jednostkowej inwestycji 50 EUR i czasie trwania 108 dni do zbiorów, zwrot wyniósł od 68 EUR do 83 EUR.
Juicy Haze: wymagała inwestycji w wysokości 2 000 euro i trwała 5 lat (łącznie 10 zbiorów). Zwrot wynosił od 900 do 1200 euro za zbiór.
Juicy Kush: 2.000 euro, użytkownik musiał czekać 4 lata na zakończenie udziału. W tym czasie udało się uzyskać 12 zbiorów (3 w roku), a zwrot z nich wyniósł od 500 do 750 euro za zbiór.
Juicy Mist: również przy jednorazowej inwestycji początkowej w wysokości 2 000 euro, inwestorzy w ciągu 3 lat odnotowali zwrot w wysokości od 300 do 400 euro z każdego zbioru. Łączna liczba zbiorów wyniosła 12 (4 w roku).
Takie pakiety oferowały miesięczne zyski na poziomie od 6% do 14%. Według danych firmy z czerwca ubiegłego roku, liczba użytkowników platformy (Egrowers) przekroczyła pół miliona. Każdy z nich mógł zainwestować do 180 tys. euro (mimo, że KYC nie było wymagane, użytkownicy zakładali kolejne konta, by przekroczyć tę kwotę), a Juicy Fields twierdziło, że ma do dyspozycji 80 tys. metrów kwadratowych na rozwój swoich upraw. Gdy weźmiemy pod uwagę powyższe liczby, model biznesowy zaproponowany przez Juicy Fields wydaje się znikać. Proste założenie, że każdy użytkownik Juicy Fields miał jedną roślinę (minimalna inwestycja 50 euro), oznaczałoby, że firma byłaby w stanie wyhodować i zebrać ponad 6 roślin na metr kwadratowy - zupełnie niemożliwe liczby dla branży konopi. Biorąc pod uwagę powyższe liczby, model biznesowy zaproponowany przez Juicy Fields wydaje się oszustwem. Proste założenie, że każdy użytkownik Juicy Fields miał jedną roślinę (minimalna inwestycja 50 euro) oznaczałoby, że firma zarządzałaby uprawą i zbiorem ponad 6 roślin na metr kwadratowy - zupełnie niemożliwe liczby dla przemysłu konopnego.
Pokrzywdzeni
Wielu użytkowników zawiodło swoją czujność w obliczu silnej obecności reklamowej. Prawdopodobnie, w większości to młodzi ludzie z niewielkim doświadczeniem w branży scamowej. Tak czy inaczej, wiadomość o zablokowanych wypłatach uderzyła w inwestorów jak zimna woda. Natychmiastową reakcją było zorganizowanie się w kanałach Telegramu, aby spróbować zrozumieć, co się stało. Portal El País Financiero ściśle towarzyszył osobom poszkodowanym i wysłuchał świadectw z pierwszej ręki od setek z nich. Niektórzy inwestorzy twierdzą, że zaciągnęli kredyty bankowe na inwestycje. Inni tłumaczą, że stracili ponad 100 tys. euro.
W środowisku krążą plotki, że wśród poszkodowanych mogło dojść już do samobójstw.
Media
Juicy Fields przedstawiała się jako jedna z najbardziej innowacyjnych firm w branży i agresywnie broniła swojego wizerunku. W tym celu posiadała tzw. zespół natychmiastowej reakcji w Walencji, który zajmował się wyjaśnianiem wszelkich wątpliwości, obecnie już nie odpowiada. Ponadto firma zawsze chwaliła się pojawieniem w Forbesie i innych renomowanych publikacjach. Według El País Financiero, Juicy Fields zapłacił współpracownikowi Forbes za publikację artykułu, który teraz wydaje się być zablokowany lub usunięty przez redakcję. Warto wspomnieć, że Forbes stwierdza na swojej stronie internetowej, że nie jest odpowiedzialny za opinie wyrażane przez swoich współpracowników. Istnieją również dowody na to, że firma Juicy Fields zapłaciła gazecie Estrategias de Inversión za publikację innego pochlebnego artykułu. To samo stało się z kolumbijską gazetą Portafolio, która pod koniec 2021 roku udostępniła sponsorowany artykuł o rzekomym oszustwie.
Firma w swoich kampaniach wykorzystała wzrost znaczenia tzw. influencerów w sieciach społecznościowych oraz program poleceń ze znacznymi zachętami finansowymi. Ci nieformalni agenci reklamy cyfrowej mają zazwyczaj dużą bazę użytkowników, których lojalność graniczy z fanatyzmem. Juicy Fields polegał na nich, aby zdobyć wiarygodność wśród opinii publicznej. Z tego powodu na każdą krytykę odpowiadali użytkownicy, którzy wychodzili z siebie, aby udowodnić, że firma jest uczciwa. Pokazując dowody wpłat, niweczyli wszelkie ślady wątpliwości i wzmacniali zaufanie nowych inwestorów. W tym miejscu nie należy tracić z oczu faktu, że początkowo firma płaciła bardzo dobrze i na czas. Schemat piramidy jest taki sam. W miarę budowania piramidy, pieniądze z ostatnich dochodów są przekazywane do starych dochodów. Innymi słowy, pieniądzę wypłacają każdego dnia, dopóki napływ użytkowników nie zawiedzie lub dopóki właściciele nie zdecydują się złożyć żagli i zniknąć. Stąd pokazanie dowodu wpłaty nie jest gwarancją, że platforma gra legalnie.
Lot pieniędzy Juicy Fields
Znany jest już kontekst stojący za Juicy Fields. Choć platforma kupowałaby czas rozproszeniem, niektórzy użytkownicy wykryli ruchy dziesiątek milionów euro w kryptowalutach na blockchainie. Jeden z portfeli firmy (gdzie dokonywane są wpłaty i wypłaty) został namierzony przez youtubera eksperta od kryptowalut i metaverse. Twórca kanału The Crypto Era, który posługuje się imieniem Emilio, pokazał podejrzane ruchy pieniężne w czasie rzeczywistym. Zasadniczo adres blockchain powiązany z portfelem przychodów i wypływów Juicy Fields dokonał kilku wypłat. Wśród nich jedna do innego portfela, który przechowywał około 105 milionów dolarów po południu 14 lipca. Według własnych badań youtubera, to właśnie ten portfel miałby skupiać większość cyfrowych środków Juicy Fields. El País Financiero zweryfikował adres w Etherscan i kwoty pokrywają się z tymi, które pokazał twórca z YouTube. Ponieważ to konto jest powiązane z kontem Juicy Fields, scam jest praktycznie potwierdzony. Podobno Juicy Fields jest obecnie zaangażowany w proces pn. "Blending" lub "Mixing", który polega na wykonywaniu tysięcy pozornie bezsensownych ruchów, aby uniemożliwić śledzenie funduszy. Po rozłożeniu ich na wiele portfeli i wymieszaniu z innymi kwotami, wpadają one na niektóre giełdy, z których byłyby wycofywane na waluty krajowe. Aby uzyskać więcej szczegółów dotyczących analizy danych, wspomniany youtuber wyjaśnia ruchy krok po kroku. Swoją drogą Juicy Fields posiadał jedynie część swoich środków w kryptowalutach. Duża część użytkowników dokonywała swoich inwestycji poprzez tradycyjne lokaty bankowe. 105 milionów euro, które pojawiają się w portfelu domniemanej własności firmy, może być tylko wierzchołkiem góry lodowej całkowitej kwoty wyłudzonych pieniędzy.
Działania prawne
Jak do tej pory oficjalni rzecznicy Juicy Fields nie udzielili żadnego komentarza. Od tej pory poszkodowani powierzają sprawę władzom i oczekują na rezultaty działań wymiaru sprawiedliwości. Jedyne nieoficjalne informacje jakie można znleźć pochodzą od dyrektor ds. komunikacji firmy, Zvezdy Lauric. W jej wiadomości czytamy: "Dziś nasz CEO złożył rezygnację, a wszyscy pracownicy czekają na więcej informacji o sytuacji. Niestety, nie mam żadnych dodatkowych informacji na temat tego, co się dzieje, ponieważ nie usłyszeliśmy nic od dyrektorów. Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za platformę wszystko naprawią”. Osoby poszkodowane aktywnie współpracują z prawnikami w celu sformalizowania pozwu zbiorowego. Rzecznik grupy poszkodowanych, który ukrywa się pod pseudonimem LubuntuOS wyjaśnił portalowi El País Financiero, że są zgodni i posuwają się do przodu w procesie pozwu zbiorowego. "Będziemy próbować zobaczyć, co możemy zrobić, ale na razie się organizujemy". Wyjaśnia, że organizują już wszystko z ekspertami prawnymi, od umowy po dostarczenie danych, które zbierali. Rzecznik uważa, że opcje są różne i rozmawiano nawet o możliwości złożenia skargi zbiorowej przed Audiencia Nacional.
Wspomniane media, odkąd miały wczesne informacje o zablokowaniu środków użtykowników, próbowały skontaktować się z zarządem lub osobami związanymi z Fuicy Fields, aby poznać oficjalną wersję firmy. Wszystkie próby były jednak daremne i w ciągu czterech dni odpowiedzi okazały się zerowe, a na stronie internetowej firmy przystąpiono zresztą do likwidacji sekcji kontaktowej. Do tej pory istnieją jedynie nieformalne informacje oparte na komentarzach szefa komunikacji. W chronologii wydarzeń, w filmie zamieszczonym na swoich kontach stwierdziła ona, że sieci firmy zostały zhakowane. Następnie powiedziała, że właściciele Juicy Fields zakomunikowali CEO odblokowanie użytkowników w ciągu 48 godzin (termin już minął). Jednak przed upływem terminu ta sama osoba poinformowała, że CEO złożył rezygnację. Podobnie znany stał się list, rzekomo napisany przez byłego już CEO. W tym liście rezygnacyjnym van der Merwe potępia "jedną osobę" za zablokowanie wszystkich możliwości rozwiązania problemu. Użytkownicy twierdzą, że skontaktowali się z byłymi pracownikami, którzy stwierdzają, że nie mają pojęcia co się dzieje, a niektórzy twierdzą, że nie otrzymali swoich czerwcowych pensji. Wszystkie te elementy mogą prowadzić do wniosku, że firma wywinęła się z oszustwa. Jeden z pracowników zapytany o możliwość, że Juicy Fields jest oszustwem, skomentował „nie mam dowodów, ale nie mam też wątpliwości".
Osoby i grupy ściśle związane z firmą obecnie odcinają się od niej. Niemiecka firma Lc Med Ag Advanced Pharmacy zamieściła umowę z Juicy Fields, która została usunięta, ale zachowała się w Web Archive. Bracia von Luxburg, wskazani jako właściciele wspomnianej firmy, twierdzą teraz, że nie mają żadnego związku z Juicy Fields.