Marihuana chroni przed zapaleniem zatok?
Większość z nas intuicyjnie zakłada, że wdychanie jakiegokolwiek dymu jest szkodliwe dla górnych dróg oddechowych. Tymczasem najnowsze amerykańskie badania, opublikowane na przełomie listopada i grudnia 2025 roku, przynoszą zaskakujące wnioski. Okazuje się, że konsumenci konopi rzadziej cierpią na przewlekłe zapalenie zatok i rzadziej wymagają interwencji chirurgicznej niż osoby, które po konopie nie sięgają.
Przewlekłe zapalenie zatok przynosowych (PZZP, ang. Chronic Rhinosinusitis – CRS) to uciążliwa dolegliwość, z którą zmagają się miliony ludzi na świecie. Charakteryzuje się ona długotrwałym stanem zapalnym błony śluzowej nosa i zatok, prowadzącym do niedrożności, bólu twarzy i utraty węchu. Do tej pory lekarze często wrzucali palaczy tytoniu i marihuany do jednego worka z napisem "grupa ryzyka". Najnowsza analiza danych medycznych z USA sugeruje jednak, że w przypadku konopi ten mechanizm może działać odwrotnie.
Analiza na gigantycznej próbie
Kluczowe badanie, które wstrząsnęło środowiskiem laryngologicznym w ostatnich dniach, zostało przeprowadzone przez naukowców z Case Western Reserve University School of Medicine. Wyniki opublikowano pod koniec listopada 2025 r. w prestiżowym piśmie Laryngoscope Investigative Otolaryngology.
Badacze wykorzystali sieć badawczą TriNetX, uzyskując dostęp do zanonimizowanych elektronicznych kart zdrowia ponad 100 milionów pacjentów. Z tej grupy wyodrębniono dorosłych użytkowników marihuany i porównano ich z grupą kontrolną (osoby nieużywające), dopasowaną pod względem wieku, płci, rasy i innych schorzeń. Każda z grup liczyła ponad 73 000 osób.
Wcześniejsze badania z 2022 roku pokazywały, że użytkownicy marihuany zgłaszają mniej objawów nosowo-zatokowych. Najnowsze analizy z 2025 roku idą dalej, pokazują, że ci sami użytkownicy rzadziej dostają diagnozę przewlekłego zapalenia zatok i rzadziej wymagają operacji zatok.
Mniej diagnoz, mniej operacji
Wyniki analizy są jednoznaczne i statystycznie istotne. W porównaniu do osób nieużywających, użytkownicy konopi wykazywali:
- Mniejsze ryzyko zachorowania: ryzyko nowej diagnozy przewlekłego zapalenia zatok (CRS) było niższe o 13% po roku, 16% po dwóch latach i 17% po pięciu latach od rozpoczęcia obserwacji.
- Mniejsze ryzyko operacji: wśród pacjentów, u których już zdiagnozowano problemy z zatokami, użytkownicy marihuany rzadziej trafiali na stół operacyjny. Ryzyko konieczności przeprowadzenia funkcjonalnej endoskopowej operacji zatok (FESS) było u nich niższe aż o 33% w skali roku i o 36% w skali dwóch lat.
Co ciekawe, badacze nie odnotowali istotnych różnic w przypadku specyficznego podtypu choroby, zapalenia zatok z polipami nosa (CRSwNP). Ochronny efekt dotyczył ogólnego, przewlekłego stanu zapalnego.
Skąd ten efekt? Zagadka mechanizmu
Dlaczego wdychanie dymu lub oparów miałoby chronić zatoki? Autorzy badania podkreślają, że mamy do czynienia z korelacją, a nie ostatecznym dowodem na przyczynowość, jednak wskazują na silny trop biochemiczny: działanie przeciwzapalne kannabinoidów.
Głównym podejrzanym o "leczenie" zatok jest układ endokannabinoidowy. Składniki aktywne konopi (takie jak THC i CBD) oddziałują na receptory w naszym ciele, które modulują reakcje zapalne.
Wcześniejsze badania (cytowane m.in. przy okazji analiz z lat 2022-2025) sugerowały, że CBD może powodować efekt wazodylatacyjny (rozszerzenie naczyń), co ułatwia drenaż żylny i zmniejsza obrzęk błony śluzowej. Dodatkowo, aktywacja receptorów CB2 może hamować uwalnianie histaminy – substancji odpowiedzialnej za reakcje alergiczne i obrzęki.
Wnioski te wspiera inne duże badanie z października 2025 r., przeprowadzone przez zespół z Houston Methodist Hospital na bazie danych z programu NIH All of Us. Wykazało ono, że codzienni konsumenci konopi mieli o 36% niższe ryzyko zachorowania na przewlekłe zapalenie zatok w porównaniu do osób niepalących. Co kluczowe, metoda konsumpcji (palenie vs. waporyzacja czy formy doustne) nie miała istotnego wpływu na wynik, co sugeruje, że to związki chemiczne w roślinie, a nie dym, odgrywają główną rolę.
Kontrast z tytoniem
Badania te wyraźnie rozróżniają użytkowników konopi od palaczy tytoniu. Dym tytoniowy jest uznanym czynnikiem niszczącym rzęski w drogach oddechowych i nasilającym stany zapalne. W przypadku marihuany, potencjalne właściwości przeciwzapalne kannabinoidów zdają się przeważać nad drażniącym działaniem dymu, przynajmniej w kontekście zatok.
Co to oznacza dla pacjenta?
Mimo optymistycznych danych, lekarze (w tym autorzy badania z Case Western Reserve) zalecają ostrożność. Wyniki nie powinny być traktowane jako zachęta do rozpoczęcia palenia marihuany w celach leczniczych. Dym z konopi nadal zawiera substancje smoliste, które mogą negatywnie wpływać na płuca.
Odkrycie to otwiera jednak drzwi dla nowych terapii. Skoro kannabinoidy chronią zatoki, przyszłość laryngologii może należeć do sprayów do nosa lub inhalacji zawierających wyizolowane kannabinoidy, które dostarczą lek bezpośrednio do stanu zapalnego, eliminując szkodliwy proces spalania.
Przeczytaj na Soft Secrets także o:
Stinkma czyli jak zapach marihuany może wpływać na ocenę pacjenta przez lekarzy