Czas na zmiany

Soft Secrets
19 Dec 2012

Aleksander Kwaśniewski żałuje za swoje dawne grzechy i przeprasza. To nowość na polskiej scenie politycznej.


Aleksander Kwaśniewski żałuje za swoje dawne grzechy i przeprasza. To nowość na polskiej scenie politycznej.

Aleksander Kwaśniewski żałuje za swoje dawne grzechy i przeprasza. To nowość na polskiej scenie politycznej. Kwaśniewski dołączył do takich autorytetów naukowych jak były Minister Zdrowia dr Marek Balicki, prof. Jerzy Vetulani czy prof. Witold Osiatyński.  

 

Zmiana postawy Byłego Prezydenta RP nastąpiła już jakiś czas temu, ale dopiero w ostatnich dniach zrobiło się o niej głośno. Kwaśniewski wspólnie z Korą udzielili wywiadu dla polskiej edycji pisma Newsweek („Oswoić marihuanę”).  Nawołuje w nim do depenalizacji marihuany.

Kwaśniewski jest członkiem Światowej Komisji ds. Polityki Narkotykowej wspólnie z wieloma znanymi politykami, aktywistami oraz postaciami świata sztuki i biznesu. Komisja w 2011 r. ogłosiła raport nazywający wojnę z narkotykami porażką i nawołujący rządy do zmiany polityki, m. in. do leczenia zamiast karania uzależnionych, stosowania sprawdzonych metod, kierowania się wiedzą i racjonalnymi przesłankami, oraz do legalizacji marihuany. W tym roku w artykule dla „The New York Times” Kwaśniewski napisał: „W 2000 roku jako prezydent podpisałem jedną z najbardziej w Europie restrykcyjnych ustaw dotyczących posiadania narkotyków. Posiadanie jakiejkolwiek ilości zakazanych substancji groziło więzieniem do 3 lat. Zakładaliśmy, że prawo do zatrzymania i karania osób za posiadanie nawet minimalnej ilości narkotyków, nawet marihuany, zwiększy skuteczność walki z handlarzami. Zakładaliśmy, że perspektywa więzienia odstraszy ludzi od używania narkotyków i tym samym obniży popyt na nie. Myliśmy się w obu sprawach.”

Legalizacja!!! Teraz!!!

Podobnie jak wielu innych byłych mężów stanu, prezydentów, premierów a także wybitnych biznesmenów , ekonomistów i intelektualistów ze świata były dwukrotny prezydent Polski przyznał się do błędu oraz wsparł coraz szerszą koalicję, która chce odrzucenia dotychczasowej bezwzględnej wojny z narkotykami. USA prowadzi już ją na całym świecie od pół wieku za pośrednictwem ONZ, ale wyniki są zatrważające. Według raportu Światowej Komisji z 2011 roku na świecie walka z handlem narkotykami pochłania rocznie ponad 100 mld dolarów. I jest bezskuteczna tak w Polsce, jak i na całym świecie, bo podaż i konsumpcja rosną bezustannie. Do tego dochodzą tysiące ofiar, także Bogu ducha winnych cywili, bezwzględnej wojny państw i rządów z przestępczymi sieciami narkotykowymi, wojnach gangów między sobą o wpływy i kontrolę szlaków wśród przemytników.

Komisja przekonuje, że wskutek tych represji świat marnotrawi pieniądze i czas funkcjonariuszy policji i innych służb. Pieniądze  powinny iść na profilaktykę, rehabilitację i przeciwdziałanie społecznym i zdrowotnym skutkom narkomanii, m.in. na rozdawnictwo strzykawek, co pozwala ograniczyć zakażenia HIV czy żółtaczką, oraz terapie substytucyjne, które przywracają społeczne działanie osobom uzależnionym. ONZ szacuje, że w latach 1998-2008 światowe spożycie opium i pochodnych wzrosło o 34 proc., kokainy - o 27 proc., a marihuany - o 8,5 proc. Podobnie wzrosła liczba ludzi uzależnionych - ludzi biorących narkotyki jest dziś około 250 mln.

 

Raport Komisji

W raporcie można przeczytać, że globalna wojna przeciw narkotykom poniosła porażkę, a dla ludzi i społeczeństw na całym świecie miała katastrofakne skutki. "50 lat po ogłoszeniu ONZ-owskiej konwencji ds. narkotyków i 40 lat po wypowiedzeniu im wojny przez prezydenta USA Richarda Nixona radykalna reforma polityki narkotykowej stała się pilna i konieczna" - podkreślają autorzy raportu. Raport podpisało 19 członków m.in. były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, były szef dyplomacji USA George Schultz, były szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej Paul Volcker, były sekretarz generalny NATO Javier Solana, byli prezydenci: Brazylii Fernando Henrique Cardoso, Kolumbii César Gaviria, Meksyku Ernesto Zedillo, Szwajcarii Ruth Dreifuss oraz premier Grecji Jeorjos Papandreu, pisarze Carlos Fuentes i Mario Vargas Llosa. Pełną listę członków Komisji zainteresowany czytelnik znajdzie na Wikipedii.

Komisja domaga się zmiany polityki narkotykowej, zwłaszcza  bezwzględnego zakazu i karania upraw, konsumpcji i handlu narkotykami - bez różnicy, czy chodzi o rolnika, konsumenta narkotyków, czy handlarza. Pochyla się nad losem rolników w krajach tzw. III świata podkreślając, że chłopi uprawiający konopie, mak czy kokę to drobni rolnicy zarabiający na życie swoich rodzin, a nie kryminaliści. Żeby przestali się zajmować uprawą zakazanych roślin, trzeba im zapewnić inne źródła dochodów. Dotychczasowa wojna kosztowała trylion dolarów podatków, sponsoruje bandytów i uśmierciła tysiące ludzi. Ludzi uzależnionych od narkotyków trzeba przestać wykluczać ze społeczności, ścigać i karać jak przestępców, traktować ich jako ofiary nałogu i dilerów, a narkomanię - jako kwestię zdrowia publicznego.  "Społeczeństwa muszą otwarcie zacząć rozmawiać o używaniu narkotyków, tabu trzeba przełamać. Uzależnieni są ofiarami, trzeba traktować ich jak pacjentów i szanować ich prawa", piszą autorzy Raportu. Ludzi handlujących niewielkimi ilościami narkotyków na ulicach np. z biedy oraz kurierów zmuszanych do przewożenia narkotyków z kraju do kraju trzeba odróżniać od zorganizowanych gangów zajmujących się produkcją i szmuglem na wielką skalę.

Komisja postuluje upowszechnienie stosowanych już w niektórych krajach terapii uzależnionych z użyciem tzw. zamienników, jak metadon, buprenorfina, a nawet heroina. Powołuje się na dobre skutki doświadczeń np. Kanady, Portugalii, Holandii i Szwajcarii oraz niektórych stanów USA. Raport atakuje jako nieaktualną ustaloną pół wieku temu klasyfikację substancji psychoaktywnych pod względem szkód społecznych i zdrowotnych, jakie wyrządzają. Heroina i kokaina są na tej liście zrównane z marihuaną i powszechnie zakazane, podczas gdy alkohol, tytoń czy sterydy anaboliczne są uznane za nieszkodliwe i nie podlegają wcale międzynarodowej kontroli.  Światowa wojna z narkotykami była wojną krajów bogatych, które narkotyki spożywają, nad biednymi, w których są one produkowane. Pierwsze z nich uważają, że problemem jest produkcja i szmugiel. Te drugie - że źródłem problemów jest popyt.  Największymi obrońcami dotychczasowej polityki represji są oczywiście USA. I to Amerykanie są największymi odbiorcami narkotyków na świecie. Dostało się im w raporcie najbardziej. Głównym adresatem raportu jest Prezydent Obama i rząd USA – jako głowni sponsorzy światowej prohibicji na konopie i odpowiedzialni za chaos wywołany przez amerykańską Wojnę z Narkotykami. Autorzy Raportu publicznie wyrażają nadzieję, że USA przynajmniej wezmą pod uwagę alternatywną politykę narkotykową. Jednak car antynarkotykowy Obamy Gil Kerlikewske, odpowiedzialny w rządzie USA za tę wojnę, uznał raport za "mylący"i twierdzi, że zwiększenie dostępności narkotyków, jak rzekomo sugeruje Raport, utrudni zapewnienie społeczeństwu bezpieczeństwa i zdrowia. Amerykańscy urzędnicy twierdzą, że w Stanach Zjednoczonych zużycie narkotyków spada, szczególnie wśród młodych osób. Dane ONZ mówią co innego. Członek komisji Richard Branson, brytyjski miliarder i założyciel linii lotniczych Virgin Airlines, jest szczególnie aktywnym rzecznikiem medialnym Komisji.

 

Fajka pokoju

Piotr Pacewicz w artykule w „Gazecie Wyborczej” dnia 3.6.2011 pt. „Pokój narkotykowy” pisze:  „Na wojnie z narkotykami korzysta zbrodniczy narkobiznes. Paradoksalnie, dopiero pokój narkotykowy, zadałby mu śmiertelny cios.” Pacewicz zauważa, że słowa Kofi Annana, Javiera Solany czy Mario Vargasa Llosy zabrzmią jak narkotyczne majaczenia w kraju, gdzie opinia publiczna nakręcana przez polityków uważa, że narkotyki to diabelskie nasienie, a prawo karze więzieniem do trzech lat za posiadanie skręta marihuany. Ale z badań Instytutu Spraw Publicznych wynika, że w skuteczność takiego prawa nie wierzą nawet jego wykonawcy: policjanci, prokuratorzy, sędziowie. Kochają je z innych powodów - daje ponad 30 tys. łatwych do wykrycia przestępstw rocznie. Dziennikarz „Wyborczej” przypomina, że Czesi zalegalizowali konopie i ich kraj się nie zawalił. Czesi uczą się na błędach: w 1999 r., wbrew wetu prezydenta Havla, wprowadzili restrykcyjną ustawę, podobna do tej, która obowiązuje u nas. W efekcie nastąpił "istotny wzrost wydatków państwa przy braku widocznych efektów". Represja nie powstrzymuje spożycia, a już na pewno nie wśród nastolatków. "W wielu krajach wyniki badań są spójne dla konopi. Nie ma przykładów, by karanie posiadania czy używania dawało rezultaty" - piszą eksperci. W 2001 r. Portugalia zdekryminalizowała posiadanie i używanie narkotyków. Instytut ds. Narkotyków przeniesiono z resortu sprawiedliwości do resortu zdrowia. W kilka lat liczba zgonów z tego powodu spadła z 400 do 290 rocznie, a narkomanów zarażających się HIV - z 1400 do 400. W Polsce na wielką skalę zabija alkohol. Pacewicz proponuje ćwiczenie z wyobraźni - jakie byłyby skutki wprowadzenia prohibicji na alkohol? 

Podobnie globalna wojna z narkotykami nie dała efektów: spożycie rośnie, liczba uzależnionych osiągnęła 250 mln. Komisja, Pacewicz i inni mądrzy ludzie proponują mądry pokój. Nie chcą go jednak USA, gdzie „system represji jest posunięty do absurdu”, jak przypomina dziennikarz „Wyborczej”. Za same konopie siedzi 700 tys. osób, ale konsumpcja jest wciąż najwyższa na świecie. Pacewicz pisze: „Dekryminalizacja nie uratuje nas przed narkotykami. Ludzie mają, niestety, prawo szkodzić swemu zdrowiu, i zamiast dostarczać sobie stymulacji intelektualnych, seksualnych czy sportowych, będą pić, palić i ćpać. Ale gdyby świat posłuchał Solany i Llosy, wszystkim żyłoby się lepiej i mielibyśmy większe szanse pomóc uzależnionym. Legalizacja narkotyków dałaby nam szanse na racjonalną i bardziej skuteczną politykę antynarkotykową”. 

Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla „Newsweeka” cytuje za słynnym naukowym pismem ,,Lancet" tabelę środków szkodliwych w skali od zera do trzech. Na pierwszym miejscu heroina 2,75, potem kokaina 2,25, luminal 2,1, alkohol 1,8, amfetamina 1,7, nikotyna 1,6, marihuana 1,3, anaboliki 1,15, extasy 1,1. I dodaje: „Z tej obiektywnej skali rzeczywiście wynika, że bardziej oswojone kulturowo używki, jak papierosy i alkohol, są bardziej szkodliwe od marihuany, jednak to nie zmienia faktu, że wszystkie te produkty są szkodliwe. Edukacja powinna iść więc tę stronę, by ich nie używać, a jeśli już, to używać ze świadomością, że szkodzi się zdrowiu i nie należy przesadzać”.

Dlaczego takich olśnień doznają zawsze byli prezydenci, czy nawet dawni szefowie policji w wielu państwach – ale nigdy urzędujący? Czyżby szukali po prostu dla siebie nowego zajęcia? Niemniej, warto pogratulować chęci zdobywania wiedzy i rozsądku na stare lata. Lepiej późno niż wcale. W Polsce wyjątkiem od tej reguły byli niedawno szefowie więziennictwa, którzy nawet za czasów obejmowania urzędu byli przeciwko prohibicji: Paweł Moczydłowski i Kajetan Dubiel. Warto przypominać w dyskusjach na temat legalizacji konopi mocne argumenty, którymi gasi adwersarzy płk Dubiel, niewątpliwy fachowiec w swojej dziedzinie (także czytelnikom „Soft Secrets” – gdyż jego wypowiedzi już kiedyś cytowaliśmy już na naszych łamach).  Dubiel był dyrektorem polskiej Służby Więziennej i nadzorca działów terapeutycznych dla narkomanów w latach 2009-2010. Nawet sprawując urząd dostrzegał hipokryzję systemu walczącego o społeczeństwo wolne od narkotyków i pomijającego milczeniem fakt, że takiego społeczeństwa nie ma i nigdy nie było w dziejach ludzkości - i to nie tylko dlatego, że walka z narkotykami wymaga wielu nakładów oraz jest długotrwała. W każdej strefie kulturowej istnieją substancje odurzające, które są zakazane, ale jednocześnie inne są tolerowane. W naszej dzisiejszej kulturze jest to przede wszystkim alkohol i nikotyna, substancje odpowiedzialne za coroczną śmierć tysięcy ludzi i za tragedię wielu rodzin. Te legalne narkotyki są często o wiele bardziej szkodliwe pod względem psychosomatycznym, niż te znajdujące się na liście substancji zakazanych. Nie ma społeczeństwa wolnego od narkotyków i głoszenie tego celu jest zwykłym oszustwem. Szef polskiego więziennictwa wyrażał publicznie zdziwienie, słysząc zwolenników karania za posiadanie narkotyków na własny użytek, którzy bezrefleksyjnie skazują tysiące młodych ludzi na wejście w konflikt z prawem, potencjalny pobyt w więzieniu, a już na pewno na wyrok i w konsekwencji plamę na życiorysie ciągnącą się przez całe życie. Dubiel zwraca uwagę na fakt, że dla wielu dorosłych, zwłaszcza opiniotwórczych nauczycieli, wychowawców i polityków, narkotyki są złe same w sobie, oczywiście z wyłączeniem tytoniu i alkoholu, co najlepiej widać w trakcie otwartej debaty. Gdy młodzi ludzie mówią o szkodliwości palenia tytoniu i przeciwdepresyjnym działaniu marihuany, słychać często śmiechy i buczenie zawodowych działaczy antynarkotykowych z 20-, 30-letnim stażem, którzy w przerwie odpalają papierosa od papierosa. Dubiel obnaża dwulicowość i absolutny brak wyobraźni: bezwzględnie ścigamy młodzież za posiadanie nawet marihuany, wykazując jednocześnie bezradność, a może tchórzostwo wobec tysięcy potencjalnych zabójców na drogach, będących pod wpływem substancji odurzających, nie wspominając o bandytach czerpiących zyski z nielegalnego handlu narkotykami. Pisarz, socjolog, prawnik i konstytucjonalista prof. Wiktor Osiatyński z PAN, który wykłada m.in. na uniwersytetach w Harvardzie i Stanford, zwraca uwagę, że traktowanie posiadania narkotyków jako przestępstwa służy głównie poprawie statystyk policyjnych, gdyż wykrywalność tego rodzaju przestępstw wynosi prawie 100%.

Były Prezydent RP w „Newsweeku”  wyraża nadzieję, że przypadek Kory spowoduje refleksję u ustawodawców i u prokuratorów. „Może musi pani trochę pocierpieć, żeby odegrać w całej sprawie pozytywną rolę?” – pyta oskarżoną Olgę J. Kora jednak odpowiada: „Nie czuję się predystynowana do roli Chrystusa narodu i nie bardzo wierzę, że mój przypadek coś zmieni”. Niestety ma chyba rację. W Polsce jeszcze długo będą rządzić prohibicja i kult Ameryki.

 

S
Soft Secrets