Zioło rośnie w centrum. Nikt nie przyznaje się do konopi
Dzika plantacja konopi indyjskich rośnie na podwórku w samym centrum miasta. Nikt się do niej nie przyznaje.
Dzika plantacja konopi indyjskich rośnie na podwórku w samym centrum miasta. Nikt się do niej nie przyznaje.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta |
Dzika plantacja konopi indyjskich rośnie na podwórku w samym centrum miasta. Nikt się do niej nie przyznaje.
Poletko o kilkunastu metrów kwadratowych z dorodnymi, ponadmetrowymi roślinami dojrzewa w zaciszu zabytkowych kamienic przy ul. Cieszkowskiego. Konopie rosną tam na podwórku budynków z numerem 14 i 16. Plantację dobrze widać, stojąc na schodach pożarowych na budynku, w którym mieści się klub hotel i klub Kuźnia.
Współwłaściciele nieruchomości przy ul. Cieszkowskiego nie chcieli rozmawiać z "Wyborczą". Jeden z mieszkańców, który prosi o anonimowość, nie kryje, że podejrzane zielsko rośnie tam od lat.
- Nie wiem, czy ktoś to suszy, skręca i potem pali - przyznaje bydgoszczanin. - Jest jednak pewne, że trudno z tym zielskiem wygrać. Nieraz już widziałem, że jakiś mężczyzna to kosił, a później palił ze zwykłymi krzakami. Płomień był ogromny, a po okolicy roznosił się charakterystyczny smród. Oczywiście zaalarmowałem straż miejską, bo wypalanie zielska w zabudowanym centrum jest nie do przyjęcia. Ale nikt się tam nie pojawił i nie zrobił z tym porządku.
- Samosiejki czy nie, rośliny trzeba przebadać, a później zlikwidować - podkreśla policja i zapowiada, że skontroluje uprawę w ogrodzie.
- Obojętnie gdzie, ale konopi nie wolno uprawiać, bo to przestępstwo - przypomina Maciej Daszkiewicz z biura prasowego bydgoskiej policji. - Gospodarzowi terenu grozi grzywna, nawet jeśli są to samosiejki o niewielkiej ilości substancji narkotycznych - ostrzega Daszkiewicz.
Źródło: Gazeta.pl