Wywiad z Cliffordem Cremer, redaktorem międzynarodowych edycji "Soft Secrets".

Soft Secrets
29 Apr 2011

Pytanie: Ile miałeś lat gdy po raz pierwszy zapaliłeś marihuanę?


Pytanie: Ile miałeś lat gdy po raz pierwszy zapaliłeś marihuanę?

Pytanie: Ile miałeś lat gdy po raz pierwszy zapaliłeś marihuanę?

Odpowiedź: Tak naprawdę nie pamiętam, chyba 17 lub 18, ale nigdy nie paliłem dużo. Na przykład, nigdy nie palę w ciągu dnia, tylko wieczorem. W ciągu dnia zdarza mi się zapalić tylko, gdy jestem na wakacjach, ale nie wtedy kiedy jestem w pracy.

P: Czy podobało Ci się to doświadczenie? Czy od początku wiedziałeś, że chcesz być częścią kultury konopnej?

O: Nie, wcale. Dostałam tę pracę, bo szukano kogoś na wolne miejsce, a byłem dziennikarzem. Ciągle jestem wolnym strzelcem w tym zawodzie. Chciałem tylko podzielić się swoimi historiami. Nie wiedziałem zbyt wiele o marihuanie w tamtych czasach. Nie jestem hodowcą. Ludzie mają o tym błędne wyobrażenie. Nie jesteśmy ujaranymi cały dzień hippisami, siedzącymi non stop w kawiarniach. Jeżeli tak byśmy się zachowywali, nie byłoby w ogóle szansy na powstanie "Soft Secrets". Nikt nie byłby w stanie przy nim pracować. Ludzie mają taki obraz w głowie, ale jest to dalekie od rzeczywistości. Nie mogę pracować, gdy jestem na haju. Podobnie z alkoholem - tak naprawdę nie widzi się wielu ludzi pijących przed popołudniem. To nie jest normalne myślę, że powinniśmy traktować to wręcz jako nienormalne. Można usłyszeć wiele opowieści na temat tych dzieciaków upalonych przez cały dzień, 14 - lub 15-latków, pokazujących się tak w szkole. To żałosne. Nie jestem rodzicem, ale nie byłbym zadowolony z tego, gdybym nim był.

P: To sensowna postawa. Tak właśnie robią ludzie w Afganistanie czy Pakistanie, krajach o jednej z najstarszych i największych kultur konopnych. Używają haszyszu głównie wieczorem, po dniu pracy.

O: Jest to dla mnie czas rekreacji. Muszę powiedzieć, że spotkałem ludzi, których całe życie zostało wywrócone do góry nogami z powodu nadużywania konopi indyjskich. Oni są jak narkomani, nie mogą normalnie funkcjonować. Wszystko co są w stanie robić to tylko mówić o rzeczach - nigdy ich nie robią. Największym problemem jest to, że nawet nie rozpoznają swojego zachowania w kategoriach problemu. Palą 20 skrętów dziennie i wciąż uważają, że jest to normalne i OK.

P: Jak długo jesteś związany z "Soft Secrets" i ruchem konopnym?

O: Od 1996 roku - już od 15 lat. Zacząłem jako redaktor w "High Life", holenderskim magazynie - jedynym jaki istniał w tamtym czasie. "Soft Secrets" zaczynało jako bardzo mały magazyn dla growshopu "Positronics" prowadzonego przez Wernarda Bruininga. To był tak naprawdę pierwszy growshop na świecie. Wernard był również właścicielem pierwszego na świecie coffeeshopu o nazwie "Mellow Yellow". W tym czasie "Soft Secrets" było bardzo małą gazetką dla wtajemniczonych. Wyglądał jak gówno, bardzo amatorska robota. Myślę, że za wszystko odpowiedzialna była dziewczyna Wernarda. Nie szło jej zbyt dobrze, ale zawsze była to darmowa gazeta. Myślę, że to trwało jakieś 4-5 lat, a potem pismo przestało istnieć. Kilka lat później Boy, właściciel "High Life", zadecydował, że chce wydawać międzynarodową publikację. Nie chciał jej nazywać "High Life", więc kupił licencję na nazwę "Soft Secrets" gdyż ten tytuł był już znany w Amsterdamie.

P: Co oznacza ten tytuł? Ma jakieś szczególne znaczenie?

O: Cóż, to był prywatny żart, ‘miękka tajemnica' jako tajemnica poliszynela, sekret o którym wszyscy wiedzą. W odróżnieniu od prawdziwych „twardych" tajemnic. Oczywiście, mamy też narkotyki miękkie i twarde. Właściwie powinieneś zapytać Wernarda skąd ta nazwa pochodzi. W każdym razie, prowadzimy „Soft Secrets" od tamtego czasu. Najpierw robiliśmy przez kilka lat wyłącznie holenderskie wydanie. Gdy rynki międzynarodowe zaczęły się rozwijać, zdecydowaliśmy się rozszerzyć działalność i zrobiliśmy wydanie na Wielką Brytanię, które okazało się być bardzo dużym sukcesem. Potem nagle przyszły inne edycje: Francja, Włochy, Hiszpania ... Francja to pewnego rodzaju dziwna historia, ponieważ nie ma tam growshopów, przynajmniej ja nie znam żadnego ani coffeeshopów oczywiście. Myślę, że jest tam z paleniem naprawdę bardzo ciężko. Mieliśmy kilka punktów dystrybucji "Soft Secrets" we Francji, ale teraz jesteśmy tylko w 4-5 sklepach w całym kraju, ponieważ francuskie sklepy są coraz częściej zamykane w związku z rozpowszechnianiem naszego magazynu.

P: Które krajowe wydanie "Soft Secrets" odniosło największy sukces? W Wielkiej Brytanii?

O: Nie. Obecnie jest to wydanie hiszpańskie. Hiszpania ma od jakiegoś czasu lewicowy rząd i rzeczy tam naprawdę nabrały rozpędu. Myślę, że Hiszpania już odebrała Holandii tytuł „kraju konopi". Jedyną rzeczą jest to, że wszyscy tam bazują na holenderskiej wiedzy i technologii. Na przykład, jeśli spojrzeć na składniki odżywcze, których tam używają, wszystkie duże firmy są holenderskie. Holendrzy robią tam dużo interesów, nie ma żadnych firm hiszpańskich. Istnieją wielkie hiszpańskie banki nasion, pojawiły się w ciągu ostatnich 5-6 lat i już przejęły dużą część rynku holenderskiego. Co jest OK, to jest wielki rynek i jest wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich. Na przykład: Dinafem, Sweet Seeds, Eva Seeds itp. To są nowe firmy, które rozwijają się bardzo dobrze dzięki sensownej polityce Hiszpanii.

P: Ile egzemplarzy wynosi nakład "Soft Secrets"?

O: To się zmienia. Hiszpańskie wydanie jest najbardziej udane z 50 tys. egzemplarzy. Drukujemy ponad 2 mln egzemplarzy rocznie. Mamy dziewięć wydań: holenderskie, niemieckie, francuskie, angielskie, amerykańskie, włoskie, hiszpańskie, czeskie, polskie.

P: Z jakich powodów używasz konopi? Rozumiem, że nie ze względów medycznych lub religijnych.

O: Rekreacyjnie. Dla niektórych osób, konopie to prawie jak religia. Gdy mówią o nich, bardzo się podniecają. Dla mnie to jak cygaro. Niektórzy ludzie lubią sport lub wyjść na miasto wieczorem, innym sprawia przyjemność palenie trawki. Nie sądzę, aby to było coś świętego lub magicznego. To jest po prostu nasze wielkie szczęście, że tysiące lat temu nasi przodkowie odkryli właściwości tej rośliny, dzięki czemu możemy cieszyć się nią teraz. Ale nie mam problemu z ludźmi, którzy widzą w konopiach coś wielkiego i świętego.

P: Dobre podejście dla publicysty. Dziennikarz powinien zachować trzeźwy i obiektywny osąd rzeczywistości. Jaka jest Twoja opinia na temat legalizacji?

O: Jeśli zalegalizowaliby teraz zioło w Holandii, następnego dnia 90% growshopów, które można zobaczyć teraz w Amsterdamie wypadłoby z branży. Wszystko to są małe firmy i wielkie korporacje zmiotłyby je z rynku. Dużym przedsiębiorstwom trudno byłoby dotrzymać kroku. Wyobraź sobie, że można kupić rośliny i nasiona w supermarkecie. Każdy by wskoczył do tego pociągu z kasą. Świat, jaki znamy, ze sklepami z nasionami, gazetami, growshopami całkowicie by zniknął. Tylko kilka najlepszych firm miałoby dość pieniędzy, aby płynąć z prądem.

P: Więc co byłoby najlepszym rozwiązaniem zarówno dla Amsterdamu, jak i reszty świata? Może jakaś forma dekryminalizacji, aby ludzie mogli uniknąć pobytu w więzieniu i jednocześnie pozwalająca zachować ster we właściwych rękach?

O: Oczywiście, musimy tolerować palenie konopi jak my tutaj w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Na takim poziomie, że jest ono tak tolerowane, że prawie staje się legalne. Możesz mieć sytuację pół-legalną, ale nadal być w stanie utrzymywać jakąś formę kontroli. To zawsze działało tutaj dobrze. Nie możemy też utracić podziału na narkotyki miękkie i twarde. W chwili, gdy stracimy z oczu to rozróżnienie, cała ta polityka doznaje porażki.

P: Jak Holendrom udało się zdobyć i utrzymać ten status quo, politykę tolerancji i coffeeshopów, podczas gdy inne kraje, szczególnie Francja, często Was za nią atakują na forum międzynarodowym? To znaczy, czy dochodziło do zamieszek na ulicach czy było to pokojowa zmiana wskutek debaty?

O: To jest po prostu coś, co powoli rosło. Wszystko zaczęło się w latach siedemdziesiątych. To były bardzo tolerancyjne czasy i to jest bardzo tolerancyjne miejsce, to było po prostu dobre połączenie. Palenie było tolerowane aż do stanu, że prawie stało się normalne. Ale koniec końców, nigdy nie stało się prawnie zalegalizowane. Jest to błędne przekonanie wielu ludzi o Holandii - myślą oni, że marihuana jest tutaj całkowicie legalna, ale tak nie jest. Uprawa roślin pod własnymi lampami nigdy nie była legalna w Holandii. Jedyną rzeczą, która jest w miarę legalna to uprawa 5 roślin w ogródku w sezonie letnim. W momencie gdy postawisz lampę nad roślinami rząd uważa, że to profesjonalna uprawa, która wcale nie jest zgodna z prawem.

P: Podobnie jak import / eksport, który jest uważany za przemyt. Gdzie w takim razie właściciele coffeeshopów mają zaopatrywać się w towar?

O: Mogą zawsze powiedzieć, że dostawa właśnie spadła im z nieba (śmiech). To jedyny sposób na zaopatrzenie.

P: To tylko jeden z wielu paradoksów tego półlegalnego stanu rzeczy.

O: Powinni to zmienić. Istnieje coś zwanego "back-door policy" (reguła „tylnich drzwi"), która mówi, że w konopnych kawiarniach można sprzedawać, ale właścicielom nic nie wolno kupić. Jest to całkowicie szalony pomysł i wszyscy o tym wiedzą. Ale tak już to trwa przez 30 lat. Żadna partia polityczna nie miała odwagi powiedzieć "zróbmy coś z tym" i zalegalizować obrót konopiami w pewnym stopniu - tak aby coffeshopy mogły pomyśleć o dostawach w sposób legalny.

P: Co powiesz o ostatnich pomysłach rządu holenderskiego, aby z coffeshopów uczynić prywatne kluby z dostępem "tylko dla Holendrów"?

O: Nie podoba mi się ten pomysł i nie sądzę, aby go przeforsowali. Należy uwzględnić kwestię dyskryminacji. Po pierwsze, Unia Europejska pozwala wszystkim granicom zniknąć, a teraz nagle chce cofnąć się w czasie. To nie jest możliwe. Jeśli postarają się jednak to przepchać, każdy właściciel coffeeshopu pójdzie do sądu i jestem pewien, że sędzia zgodzi się z nim, że to zwykła dyskryminacja. Nie możemy dyskryminować innych ludzi tylko dlatego, że pochodzą z Polski, Anglii lub innych krajów. To po prostu niemożliwe, jesteśmy w Unii Europejskiej i nie możemy dyskryminować innych. Wydaje mi się, że Holendrzy chcą cofnąć się w czasie, podczas gdy reszta świata posuwa się powoli naprzód. Kraje takie jak Czechy, Anglia czy Hiszpania otwierają się trochę, coraz więcej jest tam teraz możliwe. Tutaj zaś, gdzie to wszystko się zaczęło i zostało wyeksportowane do reszty Europy, wracamy do punktu wyjścia. Nie wiem czy uda im się wprowadzić te różne szalone pomysły w życie. Niemniej jest to najbardziej niebezpieczny czas od początku całej „polityki coffeeshopów". To było około 40 lat temu i jeśli teraz nie uda im się wprowadzić żadnych zmian na gorsze, a mam taką wielką nadzieję, to będzie spokojnie znowu przez kolejnych 20 lat, ponieważ nikt nie będzie chciał dotykać tego tematu ponownie. Z drugiej strony, jeśli im się uda wprowadzić jakieś nowe chore prawa, to będzie bardzo źle z nami, gdyż nowy rząd nie będzie chciał tego naprawić, nie zadba o to. Na przykład, jeśli uda im się zamknąć growshopy (też są takie plany- przyp. red.) nowy rząd nie będzie chętny, aby coś zmienić i otworzyć je ponownie. Więc jeśli narobią szkody, będą to duże szkody nie do ruszenia przez długi okres czasu. Jeżeli nie, jesteśmy bezpieczni przez co najmniej kolejne 10 lat.

P: Jak długo jeszcze mamy powody do zmartwień, to znaczy ile jeszcze lat ten rząd może utrzymać władzę?

O: Co najmniej 3 lata, aż do następnych wyborów.

P: Jakie są Twoje prognozy na przyszłość konopi w Holandii i innych krajach? Czy Amsterdam pozostanie na zawsze stolicą naszego ruchu?

O: To bardzo trudno powiedzieć. Kiedy zaczynałem w tym biznesie 15 lat temu, nie brakowało już ludzi, którzy mówili w kółko: "Och nie, oni zamierzają zakazać to czy tamto, będzie bardzo trudno", ale nic się nie stało. I teraz, 15 lat później, w zasadzie nic się nie zmieniło. Ale jeśli nadal będzie trwał ten polityczny ferment, kto wie. Może Barcelona zajmie miejsce Amsterdamu. Wiem, że jest teraz ruch w Hiszpanii złożony z tych klubów, nazywam je "prywatnymi klubami", tylko dla członków, gdzie wolno palić i uprawiać rośliny, ale tylko dla klubu, a nie dla zysku. Widać wyraźnie, że coraz więcej tam się dzieje. Podobnie jak w Kalifornii, w Hiszpanii także musisz pokazać swoje dokumenty aby się dostać do środka takiego klubu, wszystko jeszcze odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Więc kto wie, może przyszłość należy do Hiszpanii. Prawda jest taka, że nigdy nie można zabronić konopi i one nigdy nigdzie nie odejdą. W polityce brak jest debaty, politycy nie troszczą się o zdrowie publiczne, nie myślą o zagrożeniach. Holenderski system opieki zdrowotnej jest najlepszy w Europie Zachodniej, mamy mniej ćpunów niż inne kraje, mniej problemów w ogóle. Mimo to rząd chce wrócić do nielegalnych konopi. To właśnie napawa mnie wstrętem w polityce.

P: Co myślisz o czeskiej Pradze?

O: Pojechaliśmy tam 2 miesiące temu, to było miła wycieczka. Ale jest tam wciąż dość konspiracyjnie, nie było jak palić otwarcie.

P: A inne kraje Europy Wschodniej, jak Polska? Wiem, że pojechałeś tam kiedyś zobaczyć marsz na rzecz Wolnych Konopi w Warszawie.

O: Nie wiem zbyt wiele o sytuacji w Polsce, ale wydaje mi się, że nadal jesteście w „butach dla dzieci", na pierwszych etapach. To dobrze, że coś się dzieje. To co mnie uderzyło to fakt, że wszyscy wyglądają tak samo. Wszyscy faceci noszą krótkie włosy, koszulki, dżinsy, gdziekolwiek jesteś wszyscy wyglądają jak stadionowi chuligani. Dziewczyny sprawiają o wiele lepsze wrażenie, ale ogólnie rzecz biorąc - nie ma za dużo różnorodności, jeśli wiesz co mam na myśli. Każdy myśli tak samo, żyje tak samo. Wiem, że 90% populacji to katolicy i osobiście nie sądzę, aby to było bardzo zdrowe. Republika Czeska wydaje się znajdować w o wiele lepszej sytuacji, prawie jak Amsterdam, kiedy zaczynaliśmy. Polskie wydanie naszej gazety nie jest jednym z naszych najbardziej udanych. Mimo to będziemy tam tak długo jak to możliwe, ponieważ naprawdę chcemy uczyć ludzi jak uprawiać konopie. Coraz więcej polskich turystów przychodzi do naszych sklepów, aby kupić nasiona, co jest dobre, oczywiście. Ale Polska jest dość sztywnym krajem, moim zdaniem, i wiele rzeczy trzeba tam zmienić. To duży kraj, ale konopna scena wydaje się być niewielka, ograniczona. Zmieni się to z następnymi pokoleniami. Ponadto muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z polskiego redaktora Zdenka Vyskoczil. Jest zabawnym facetem i dobrym przyjacielem. Poznaliśmy się lata temu, był jedyną osobą z Polski aktywną w Internecie na konopnym forum dyskusyjnym, więc zaproponowaliśmy mu pracę dla polskiej edycji i przyjął ofertę. Nawiasem mówiąc, co oznacza jego ksywa?

P: To zabawna gra słów, brzmi jak czeska wersja polskiego slangowego określenia na "właśnie wyszedł z więzienia".

O: Cóż, on zawsze brzmi tak, jakby właśnie wyszedł z puszki (śmiech). Z wyjątkiem tłumaczeń, on jeden wykonuje 90% pracy dla polskiego wydania.

P: Jak długo działa już polska edycja?

O: Myślę, że coś około 4 lat.

P: Czy miałeś kiedykolwiek problemy prawne w wyniku swojej pracy?

O: Nie, żadnych problemów. Skonfiskowano nam trochę nasion w Szwajcarii. Niektórzy ludzie pracujący dla "Soft Secrets" zostali aresztowani, ale to nie było nic poważnego. To legalna praca, publikujemy legalne czasopismo. Pisanie i czytanie nie może być niezgodne z prawem. Mieliśmy kiedyś problem w Polsce, matka jakiejś dziewczyny znalazła kopię naszego magazynu w jej pokoju i starała się skarżyć, nawet opisano jej historię w gazetach. Według mnie jest tak, że dzisiaj po prostu nie można zabronić ludziom czytania i pisania, ale jeśli zamkną nas tutaj, to po prostu przeniesiemy się do innego kraju. Byłoby to bolesne, ponieważ holenderskie wydanie było naszym pierwszym. Ale to nie byłby żaden dramat.

P: Czy zrobiłbyś to wszystko jeszcze raz, gdybyś miał szansę cofnąć się w czasie? Chodzi mi o to, czy jesteś zadowolony ze swojego życia i dokonanych wyborów?

O: Cóż, mam 46 lat więc, można powiedzieć, że spędziłem najlepsze lata mojego życia zawodowego pracując dla "Soft Secrets", bo jak zaczynałem tam pracować miałem 30-31 lat. Lubię tę pracę, ponieważ jest pół-legalna. Nigdy bym nie robił tego, gdyby to był normalny magazyn dla hodowców pomidorów, powiedzmy. Były takie plany, aby zmienić całą koncepcję i wysterować "Soft Secrets" bardziej w tym kierunku, ale powiedziałem: "Jeśli chcecie to zrobić, to beze mnie, nie jestem facetem do magazynu o pomidorach". Chciałbym dawać ludziom to, co im się podoba i piszę prosto z mostu, szczerze. Nie tak jak w magazynie "Urban Garden" w Wielkiej Brytanii, który nie chce mieć żadnego związku z konopiami. To ich sposób myślenia i nie potępiam ich za to, ale ja wolę stawać do walki w otwartym polu i z odkrytą przyłbicą, a nie ukrywać się. Jeśli wszystko stanie się tak zakłamane, że nie można będzie nawet nazwać swojej ulubionej rzecz po imieniu - odejdę. Powinniśmy móc mówić otwarcie i musimy dbać o to, bo jeśli będziemy starać się unikać pewnych tematów i słów, jeżeli nie możemy powiedzieć tego co chcemy tutaj, w Holandii, co reszta świata o tym pomyśli?

P: Ile osób pracuje dla "Soft Secrets"?

O: Jestem wolnym strzelcem, nie mam stałej pracy w "Soft Secrets" na pełny etat. Myślę, że mamy czterech - pięciu dobrych ludzi na wydanie, czyli tak około 40 osób regularnie przyczynia się do powstania nowego numeru "Soft Secrets", plus wolni strzelcy. Mamy ludzi takich jak Ed Rosenthal lub Jorge Cervantes, prawdziwych guru można powiedzieć, bo ludzie naprawdę lubią czytać ich rzeczy.

P: Czy wolisz haszysz, czy marihuanę? Jakieś ulubione odmiany?

O: Palę tylko jedno i ten jeden rodzaj to Haze. Uznaję tylko dym sativy, bo lubię smak i działanie. Lubię również Amnezję. Niektórzy ludzie nie lubią Haze, ale oni są w mniejszości. Zwykle, gdy ktoś spróbuje Haze, to trzymać się jej. Kiedy w czasie konkursów byłem w jury oceniając szczepy, zawsze rozdawałem próbki indyki innym członkom jury. Czasami było 200 lub 300 próbek, a ja wybierałem tylko odmiany Haze i oddawałem resztę.

P: Jakieś słowa, rady, mądrości dla Czytelników na koniec rozmowy?

O: Korzystaj z konopi z umiarem, aby nie utrwalać w ludzkich umysłach błędnego wizerunku użytkownika marihuany. Dla mnie palenie w ciągu dnia nie wchodzi w rachubę, ale może działa to dobrze na niektórych ludzi. Nie pozwól, aby ciśnienie ze strony znajomych sprawiało, że palisz więcej niż Ci potrzeba. A jeśli nie podoba Ci się ten stan, to po prostu rzuć to.
Rozmawiał: Sebastian Daniel

S
Soft Secrets