WK i Palikot palili jojnty pod sejmem!
Jakusz Palikot i Wolne Konopie paląc - aktywnie demonstrowały pod sejmem.
Jakusz Palikot i Wolne Konopie paląc - aktywnie demonstrowały pod sejmem.
źródło: wolnekonopie.org
"Zgodnie z zapowiedziami, a wbrew staraniom służb wiadomych i pogody, 17 lutego zebrała się około 200 osobowa grupa aktywistów. Miejsce: plac przed Sejmem RP. Cel: Sprawdzenie nowelizacji wprowadzonej 9 grudnia poprzez oficjalne palenie jointów.
Akcja rozpoczęła się tam, gdzie oczekiwaliśmy raczej jej finału – na Komendzie Rejonowej Policji przy ul. Wilczej. Niemal tradycyjnie już, podczas przygotowań do happeningu zatrzymany został główny organizator, prezes Stowarzyszenia Wolnych Konopi Andrzej Dołecki i dwie inne osoby. Razem z nimi, szlag trafił specjalnie przygotowaną scenę i nagłośnienie, co uniemożliwiło występ zapowiedzianych artystów.
Niezrażeni tymi przejściowymi problemami, jak również tajemniczą przerwą w wydawaniu przepustek do Sejmu (zarządzoną tuż przed przyjściem naszych gości), o 13:30 rozpoczęła się w cyrku na Wiejskiej konferencja prasowa z naszym udziałem. Oprócz argumentów za zmianą ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, dało się słyszeć zasłużone ostre słowa pod adresem Marszałek Sejmu, oraz „coming out” pacjenta medycznej marihuany.
Chwilę później byliśmy już pod Sejmem, gdzie pomimo syberyjskiego klimatu zebrał się wesoły tłumek, otoczony przez trochę smutniejszych mundurowych. Po krótkim wstępie, bez żadnej konspiracji, na oczach mediów i policji, pod samym Sejmem poszły w ruch pierwsze jointy.
„Za waszego lidera, przywódcę” (czy też „lidera przy wódce’, jak twierdzi sam Andrzej – takimi słowami okrasił swojego symbolicznego macha jeden z zaproszonych gości, Janusz Palikot. Zrehabilitował się tym samym w oczach palaczy za swój nie do końca przemyślany występek z kadzidełkiem sprzed kilku tygodni. W czasie krótkiego przemówienia potwierdził po raz kolejny swoją determinację w dążeniu do racjonalizacji polityki narkotykowej i konieczności natychmiastowego zaprzestania karania za posiadanie.
Po oficjalnym zakończeniu akcji, na wolność wypuszczony został Andrzej, zatrzymany – jak się okazało po zmarnowaniu pieniędzy podatników na narkotesty – za posiadanie… majeranku. Na jego miejsce szybko jednak trafili następni – po rozejściu się na mniejsze grupki, uczestnicy akcji stali się łatwym celem dla odważnych nagle stróżów prawa. Przeszukań dokonywali zarówno mundurowi, jak i mili panowie z wyskakujących znikąd nieoznakowanych pojazdów. Służba Celna również działała w pociągach ale raczej wyglądało to na zastraszanie i sygnalizowanie, że władza jest obecna.
Informacje o jointach szybko trafiły do mediów zarówno polskich jak i zagranicznych. TVN wyświetlił niezwykle obiektywny jak na tę stację materiał, a zdjęcia z akcji trafiły nawet do serwisów informacyjnych za oceanem. Główny cel jednak nie został osiągnięty. Policja nie aresztowała nas, nie stanęliśmy przed obliczem prokuratora."