Power Plant
W niniejszym artykule przedstawię raport z uprawy typowej Sativy od seedbanku Dutch Passion, tj. odmiany o nazwie Power Plant. Jeżeli szukasz odmiany, która charakteryzuje się obfitym zbiorem, dużą stabilnością oraz powalającym upaleniem, to ten raport jest dla Ciebie.
Wśród zalet tej odmiany możemy wyróżnić to, iż nigdy nie była hybrydyzowana, a więc pozostaje czystą, stabilną odmianą o wspaniałej reputacji. Natomiast jej genotyp Sativy z Południowej Afryki sprawia, że możemy uzyskać naprawdę duży plon. Należy jednak pamiętać, że gdy zdecydujemy się uprawiać tą odmianę musimy mieć sporo miejsca, a także czasu (1,5m/8-9 tyg. kwitnienia).
[caption id="attachment_3621" align="alignnone" width="500"] Fot. Dutch Passion[/caption]Wszystko zaczęło się jak zwykle od kiełkowania nasion. Namoczyłem 5 sztuk, czyli całą paczkę, którą akurat miałem pod ręką. W wodzie przebywały około 8 godzin, po czym zostały przeniesione na zwilżone gazy jałowe. Całość umieściłem w ciemnym miejscu. Już po kolejnych 8 pojawiły się kiełki. Nastał czas posadzenia ich w ziemi. Byłem bardzo zadowolony, ponieważ już po 2-3 dniach wszystkie rośliny przebiły pokrywę ziemi.
W drugim tygodniu nastąpił intensywny wzrost. Warto nadmienić, że jako podłoże użyłem swojej własnej mieszanki składającej się z ziemi uniwersalnej, perlitu i kokosu w proporcjach 40%-20%-40%. Dobre podłoże to podstawa, więc jeżeli nie chcecie sami go zrobić, kupcie mieszankę jakiejś renomowanej firmy. Fotoperiod ustawiłem rzecz jasna standardowo na fazę wegetatywną, czyli 18/6. Stwierdziłem, że mogę powoli zacząć stosować trening LST.
Podczas trzeciego tygodnia miałem sporo roboty z sznurkami, układaniem roślin oraz eliminacją niektórych liści zaciemniających pąki. Roślina dość szybko rosła, przez co musiałem robić to prawie codziennie, ale wyglądało to naprawdę cudownie, gdy kolejne odrosty prześcigały się w walce o światło. Do całej uprawy użyłem 600W HPS w celu uzyskania zadawalających plonów. Jedynym wspomagaczem był naturalny nawóz z pokrzywy wykonany samodzielnie.
Z 4 tygodniem nastąpiła zmiana fotoperiodu na 12/12 w celu indukcji kwitnienia. Po kilku dniach rośliny przestały się już wyciągać, łodygi stawały się coraz grubsze, a i zapotrzebowanie na wodę znacząco wzrosło, czemu zresztą się nie dziwiłem, roślina przecież zaczyna "puchnąć". W tym okresie zrezygnowałem ze stosowania pokrzywowego nawozu i z konieczności przerzuciłem się na coś mocniejszego. W sumie muszę przyznać, że podjęcie decyzji o wyborze było niemałym problem z uwagi na coraz większą ilość nawozów dostępnych na rynku. Wybór padł na ATA Organics, a dokładniej na Bloom-C i Alga-C. Są to bardzo dobre nawozy organiczne od Atami i mogę je polecić nawet dla początkujących plantatorów. Może nie dają takich efektów jak mineralne, ale przez to, że są na ogół naturalne, istnieje małe ryzyko "przypalenia" rośliny. Dzięki temu, że już zawczasu zaplanowałem miejsce uprawy, nie borykałem się z problemem wysokości roślin, a przez to zapewniłem im to, co jest najważniejsze podczas początku kwitnienia – brak stresu.
[caption id="attachment_3622" align="alignnone" width="500"] Fot. Dutch Passion[/caption]Około 5 tygodnia po zwiększeniu dawki nawozów, nastąpiło intensywne formowanie się zalążków w kwiaty. Pojawiły się także kolejne przyrosty, co do samego podlewania to miało miejsce co drugi dzień. Temperatura wynosiła około 28°C, co było optymalnym wynikiem. Jestem pewien, że zawdzięczam to chłodzeniu dobrze dobranymi wentylatorami kanałowymi, które były bardzo wydajne. Utrzymanie wilgotności na poziomie 60% nie było problemem.
Półtora tygodnia przebiegło pomyślnie, chociaż pracy było sporo. Musiałem wycinać liście, kontrolować wilgotność i w razie potrzeby modyfikować ustawienie lamp itd. Oczywiście nie musiałem tego robić aż tak dokładnie, ale zależało mi na wysokim plonie, ale o tym później. Wszystkie rośliny zaczęły przypominać Sativy z prawdziwego zdarzenia. Z łatwością można było zauważyć kryształy żywicy.
Ostatnie 2 tygodnie fazy kwitnienia to eksplozja pąków kwiatowych, szczyty nabrały objętości, a zapach owocowo-pikantny był na tyle intensywny, że aż kręciło się w głowie. Wszystko dojrzewało w oczach, a ja postanowiłem przeznaczyć przedostatni tydzień na dodanie do suplementacji stymulator Flavor. Jest to nawóz na bazie melasy buraczanej. Ma on szczególnie dobroczynne działanie na smak i zapach produktu końcowego, przy jednoczesnym zachowaniu charakterystycznego smaku danej odmiany. Pamiętając przy tym, że w ostatnim tygodniu będę podawał tylko wodę.
Nastały żniwa i pozostało ściąć roślinę i poddać ją ostatniemu etapowi, czyli suszeniu i curringowi. Rzecz jasna musiałem odłożyć sobie trochę suszu przed curringiem i szybką ją przetestować. Co do plonów to uzyskałem mniej więcej 570g/m2, co jest satysfakcjonującym wynikiem. Działanie aktywizujące, silnie pobudzające i euforyczne. Każdemu życzę spróbowania tej odmiany, już wiem, dlaczego po 1997r., kiedy to została stworzona każdy coffeeshop chciał ją posiadać.
Kiba