Polak potrafi
Oszczędność i wygoda to dewiza LEDów, która wielokrotnie przekonała mnie do wyboru tego właśnie światła.
Na temat ledów w ostatnich latach powiedziano wiele, ale czy aby wszystko?
Jak w każdym temacie - są zwolennicy i przeciwnicy; ale umówmy się, w temacie ledów sceptyków nie brakuje. To jak w powiedzeniu: "Najpierw pies nie lubi kota, dopiero później szuka argumentów".
Gdy zaczynałam swoją przygodę z tym oświetleniem, było tak innowacyjne, że nie zdążyłam nawet "wyrobić" sobie opinii. Po czasie stwierdzam, że miałam szczęście, nikt nie zdążył w porę wybić mi z głowy mojej decyzji, a co najważniejsze cała ta techniczna paplanina nie zachwiała mojego zdrowego podejścia do tematu. Lubię próbować, testować i szukać nowych rozwiązań, ale najbardziej lubię ułatwiać sobie życie.
W przeciągu ostatnich kilku lat przetestowałam chyba jedne z lepszych paneli, jakie warto brać pod uwagę przy zakupie (STB czy PlantPhotonics). Oczywiście takie testowanie ma wiele zmiennych, bo nie sposób mieć identyczne warunki za każdym razem, dlatego w tym artykule nie napiszę, które światło jest gorsze, a które lepsze - ilu ludzi, tyle opinii. Każdy z nas bowiem szuka rozwiązania dla siebie najlepszego.
Opisze Wam światło, które ja wybrałam i z jakiego powodu. Przy wyborze światła do swoich namiotów jedni sugerują się ceną, inni wydajnością, jeszcze inni dostępnością oraz wieloma innymi czynnikami; łączy nas jedna dewiza - tanim kosztem wycisnąć max plonu przy jak najmniejszym wysiłku. Ja osobiście kieruje się jeszcze wygodą, ale o tym później.
Jak w tym gąszczu opinii trafić na dobry i wydajny zestaw?
W czasach gdy zaczynałam, nie było GL/FR z ledami na forach polskojęzycznych ani szczerej obiektywnej opinii, na której można by się jakkolwiek zaczepić i prześwietlić temat w kwestii choćby czysto technicznej, o praktyce nie wspomnę. Była za to masa malkontentów. Ludzi, którzy nie wierzyli, że coś możne przebić poczciwego HPS. Nie oszukujmy się, specyfikacja, którą producent podaje na swojej stronie to dla przeciętnego growera czarna magia, a ja w dodatku jestem kobietą, wiec sami rozumiecie. Możemy zaufać reklamie producenta, szukać info na stronach tematycznych, sugerować się spektrum, mocą (czyli watami) itp. i można po prostu dać sobie trochę czasu i potestować samemu. Ta...powiecie, kto ma czas i kasę w tych czasach na taką zabawę? Pewnie niewielu. Moim zdaniem temat trzeba przerobić we własnym zakresie - chyba że się znasz i wiesz co kupujesz albo masz farta i trafisz za pierwszym razem. Ja niestety nie miałam wiedzy, szukałam kilka lat złotego środka. Zazwyczaj po trzecim grow czegoś mi brakowało, czułam niedosyt , pomijając techniczne aspekty i niedoskonałości sprzętu. Światło to tylko jeden z czynników decydujących o sukcesie czy jego braku. Zasadnym jest nadmienić, że nie lecę komercyjnie, nie zadowalam sie byle czym, byle jak, byle dużo. Cenię jakość. Doznania organoleptyczne na najwyższym poziomie są moim absolutem, a to mogę zyskać tylko i wyłącznie dzięki organice. Tak więc jak wcześniej wspomniałam, niedosyt pojawiał się pod koniec 2-3 uprawy, może to przesadna ambicja mną kierowała, że wciąż szukałam nowych i lepszych rozwiązań, testując geny, mieszanki ziemi, nawozy, jak i kolejne zestawy. Niestety przez ostatnie lata nic nowego wartego uwagi nie powstało, były chińczyki i były koreańczyki i tyle, ale takich rozwiązań nie brałam w ogóle pod uwagę , bo kto by się przesiadał z Mercedesa na Daewoo… Był STB i był PP (PlantPhotonics) i długo długo nic. I tutaj, jak często w takich historiach bywa, przypadek sprawił, że trafiłam na rodzimą konkurencję, po 3 latach intensywnego użytkowania padł mi pierwszy panel, nic wielkiego - przecież przedmioty się psują. W czasach jednorazówek nie powinno nikogo dziwić – zwłaszcza, że minęło trochę czasu.Nowe słonko na horyzoncie
Teoretycznie nie był to problem, bo jak się okazało wystarczyło wymienić zasilacz, niby pierdoła, ale w praktyce okazało się to problematyczne. Po 3 latach kontakt sklepu z producentem trochę się chyba ochłodził - suma summarum trzeba było czekać ok. 6 tygodni na nowy panel czy naprawę starego, do tego koszty ( naprawy i przesyłki), no i ten czas... Chyba więcej nie muszę pisać? Nadmienię tylko, że byłam w trakcie indukcji. Co robi osoba w takiej sytuacji? Z pełną determinacją szuka rozwiązania. Czyli nowego sprzętu na najlepiej wczoraj. Po raz kolejny, tym razem z większą wiedzą, ale nadal intuicyjnie, sięga po nowość na rynku nowe słonko Lightdio, wyprodukowane z najlepszych komponentów przez Naszych chłopaków i co dla mnie istotne - żadna tam taśmowa robota, tylko najprawdziwsze handmade! W zasadzie niewiele różniący się z wyglądu jak i parametrów technicznych panel, z tą tylko różnicą, że ta zabawka ma coś czego mi osobiście brakowało w pozostałych słońcach - mądra głowa wyposażyła produkt nie jak do tej pory w pasywne chłodzenie, ale w dwa ciche wiatraki, co znacznie przedłuża żywotność takiego zestawu oraz jak to u mnie ma miejsce kontroluje temperaturę. Minusem wielu paneli jest temperatura w czasie pracy, jeśli nie posiadasz wydajnej wentylacji zwłaszcza latem, gdy temperatury w namiotach oscylują w granicach 30 stopni wzwyż, istnieje duże prawdopodobieństwo ugotowania roślin. Powiecie, że nic wielkiego: „Przecież każdy chińczyk ma takie wiatraki”. Zgadza się, ale jak odrzutowiec, a ja cenię ciszę i spokój w namiocie. Na stronie producenta można przeczytać, że Lightdio powstało z myślą o osobach, dla których uprawa roślin to nie tylko kwiatki na parapecie – ale odrębny świat, własna przestrzeń… Szczypta zieleni w betonowym lesie…Produkty powstają z myślą o osobach, które wydają się być zmęczone tradycyjnym oświetleniem wysokoprężnym ze względu na: duże rachunki za prąd, normy ciepła, a także problemami z utrzymaniem odpowiedniej temperatury, żywotność oraz bezpieczeństwa co poniektórych przydomowych ogrodów. Celem jest tworzenie oświetlenia LED do uprawy roślin tak, aby każdy użytkownik przekonał się do niezawodności oraz efektywności tej technologii. Postanowiłam dać się skusić i przekonać. Chłopaki zapewniają, że główne cele, które im przyświecają w trakcie tworzenia produktów to niezawodność działania, maksymalizacja efektywności, minimalizacja kosztów eksploatacji, ergonomia oraz podejście typu ‘jeden panel = wiele zastosowań’. Na swojej stronie twierdzą wręcz, że poprzez zastosowanie najwyższej jakości komponentów oraz nowatorskich rozwiązań panele Lightdio są obecnie najoszczędniejszymi panelami na rynku, a jednocześnie wyprzedzają swoją konkurencję pod względem efektywności w działaniu! Zapewniają, że każdy panel składany jest ręcznie na trenie Polski. Panel ponoć mało zjada i dużo oddaje, świeci z mocą starych poczciwych HPS-ów, ale w porównaniu do lamp sodowych realny pobór mocy to zaledwie 70 W. Ciąg dalszy w następnym numerze. Sadzić, palić, legalizować! Text: Zet
S
Soft Secrets