Outdoorowe klonowanie

Soft Secrets
16 Nov 2018

Przychodzi czas kiedy to outdoorowi ogrodnicy uprawiający konopie wyruszą na poszukiwanie miejsc pod uprawę. Outdoor nie jest aż tak wymagającą uprawą, dlatego że decydując się na taką metodę uprawy masa pracy spotyka nas tylko 2 razy. Pierwszy raz podczas sadzenia, drugi natomiast na sam koniec tj. podczas żniw. Pomiędzy tymi okresami w zasadzie nie robimy nic. Problem pojawia się w momencie, gdy nasze miejsce plantacji nie jest pewne. Pojawia się wtedy niepokój przed tym, że nasze rośliny mogą zostać skradzione, a my zostaniemy pozbawieni jakiegokolwiek suszu. Jest jednak na to rozwiązanie, a w zasadzie metoda zminimalizowania szkód poprzez wykorzystanie roślin już rosnących.


[caption id="attachment_2645" align="alignleft" width="272"] Oby nasze konopie były równie duże (fot. Dutch Passion)[/caption]

Przychodzi czas kiedy to outdoorowi ogrodnicy uprawiający konopie wyruszą na poszukiwanie miejsc pod uprawę. Outdoor nie jest aż tak wymagającą uprawą, dlatego że decydując się na taką metodę uprawy masa pracy spotyka nas tylko 2 razy. Pierwszy raz podczas sadzenia, drugi natomiast na sam koniec tj. podczas żniw. Pomiędzy tymi okresami w zasadzie nie robimy nic. Problem pojawia się w momencie, gdy nasze miejsce plantacji nie jest pewne. Pojawia się wtedy niepokój przed tym, że nasze rośliny mogą zostać skradzione, a my zostaniemy pozbawieni jakiegokolwiek suszu. Jest jednak na to rozwiązanie, a w zasadzie metoda zminimalizowania szkód poprzez wykorzystanie roślin już rosnących.

W trakcie sezonu na uprawy plantatorzy najczęściej nie mają co robić z roślinami, co najwyżej odwiedzają je kilkukrotnie aby zaaplikować nawozy. Naszym celem jest uzyskanie palenia, a przy tym musimy dbać o swoje bezpieczeństwo. Tak zwana metoda partyzancka ma swoje plusy. Niestety posiada także wady. Z powodu tego, że najczęściej nasze miejsce nie jest wolne od dostępu innych osób, możemy zostać okradzeni przed samymi żniwami i nie jesteśmy w stanie zapobiec takim sytuacjom. Nie jest to podszyte naszym lenistwem, po prostu nie mamy takiej możliwości. Na szczęście możemy zminimalizować ryzyko wykrycia naszych plantacji poprzez zwiększenie ilości samych miejsc, a także dokładniejsze rozeznanie w ich okolicach. Do tego pierwszego będziemy potrzebować zwielokrotnić ilość naszych krzaków. W tym celu przyjdzie nam z pomocą bezpłciowe rozmnażanie konopi czyli klonowanie.

Jak wiemy, stadium generatywne lub inaczej kwitnienia w uprawie indoor zależy od cyklu w jakim świecą lampy (18/6 – 12/12). W naturze indukcja odbywa się w stosunku do skracania się długości dnia, dzięki temu możemy sadzić wszystkie odmiany, a nie tylko automatycznie kwitnące, które kwitną niezależnie od fotoperiodu. Oczywiście przy uprawie marihuany czas jest ważny. Im mniej będzie miała go roślina, tym mniej materiału roślinnego uzyskamy przy żniwach. Taka sytuacja ma miejsce zwłaszcza przy uprawach odmian tradycyjnych, dlatego nie powinniśmy zbyt długo zwlekać z posadzeniem roślin. Kolejną kwestią jest wybór nasion, a właściwie to czy decydujemy się na nasiona regularne czy feminizowane. Ja osobiście polecam te drugie. Z nimi sprawa jest o wiele prostsza, ponieważ sadzimy je w danym miejscu i za jakiś czas wracamy, aby pobrać interesującą nas ilość klonów. Pobrane klony musimy poddać ukorzenieniu i posadzić w innych miejscach. Problem płci mamy z głowy, ponieważ wyrośnie nam roślina o płci, jakiej jest jej matka. Co do nasion regularnych tutaj jest już trudniej, dlatego polecam je osobom mającym więcej czasu, a co ważniejsze więcej doświadczenia. Taka uprawa będzie wymagała od nas większej obserwacji, a co za tym idzie poświęconego czasu, a z drugiej strony umożliwia nam zabawę w tworzenie swoich własnych krzyżówek i uzyskanie swoich własnych nasion. Wybór należy do Was, w co wolicie się zaangażować.

[caption id="attachment_2646" align="alignleft" width="300"] Jeżeli pogoda dopisze możemy mieć podobnie (fot. Dutch Passion)[/caption]

Co się tyczy samej miejscówki to radzę wam, aby na każdej z nich nie przekraczać 2-3 sztuk roślin, jest to podyktowane przez 2 czynniki ludzkie. Po pierwsze złodzieje. Jeżeli posadzimy wszystkie rośliny w jednym miejscu i zdarzy się nam nieszczęście i ktoś będzie chciał nam ukraść rośliny, stracimy wszystko. Wyobraźcie sobie, jakie to nieszczęście, gdy mimo wszystko włożyliśmy w to trochę pracy, a tutaj ktoś pozbawi nas tego, na co tyle czasu czekaliśmy.  Niestety jest jeszcze coś gorszego i są to niebiescy smutni panowie zwani policją, którzy mogą nie tylko pozbawić nas roślin, ale także zagrozić naszej wolności, a w najlepszym wypadku narobić nam problemów. System 2-3 roślin w pierwszym wypadku daje nam to, że rośliny na pozostałych miejscówkach są bezpieczne, a więc nie stracimy wszystkiego. W przypadku drugim zmniejsza ryzyko spotkania policji, ponieważ jest to ilość, dla których większość niebieskich panów nie będzie sobie zawracać nią głowy. Po prostu się nie opłaca. Łatwo natomiast sobie wyobrazić, że przy ilości np. 40 sztuk roślin dowódca jednostki postawi wszystkich na nogi, żeby zaczaili się na plantatora, ponieważ jest to bardzo chwytliwe dla mediów, a oni mogą się poszczycić, że złapali wielkiego wytwórcę narkotyków. Obecna władza uwielbia robić takie rzeczy pod publiczkę, więc uważajcie na siebie. Aby poprawić swoje bezpieczeństwo powinniście dobrze zapamiętać miejsce plantacji, wiadomo, że nie raz spot wygląda inaczej wiosną, a inaczej na jesieni. W tym celu można wyznaczyć sobie jakiś punkt orientacyjny przykładowo drzewo lub jeżeli jesteśmy w posiadaniu modułu GPS oznaczyć te miejsca, nie korzystajcie tylko z telefonu komórkowego. To wszystko uchroni was przed błądzeniem, bo sami przyznajcie: czy człowiek błądzący w polu nie jest czymś dziwnym?  Starajcie się też zawsze wyglądać naturalnie. Jeżeli jest blisko rzeka wyglądajcie na wędkarzy, jeżeli las – to na grzybiarzy. Jeżeli już dojdzie do spotkania z policją zawsze macie jakąś wymówkę itd.

S
Soft Secrets