O marihuanie w USA, czyli Hajowy Times
W najnowszym "Newsweeku" znajdziecie tekst Piotra Milewskiego "Ameryka oswaja marihuanę". Już dziś na łamach Newsweek.pl autor zdradza w jakich okolicznościach powstał materiał.
W najnowszym "Newsweeku" znajdziecie tekst Piotra Milewskiego "Ameryka oswaja marihuanę". Już dziś na łamach Newsweek.pl autor zdradza w jakich okolicznościach powstał materiał.
W najnowszym "Newsweeku" znajdziecie tekst Piotra Milewskiego "Ameryka oswaja marihuanę". Już dziś na łamach Newsweek.pl autor zdradza w jakich okolicznościach powstał materiał.
W tekście „Ameryka oswaja marihuanę” starałem się pokazać punkt widzenia obu stron debaty. Jednak najfajniejszym z moich rozmówców był niewątpliwie zwolennik legalizacji trawy, Steve Wishnia – dawny szef działu informacyjnego miesięcznika „High Times” przeznaczonego dla miłośników marihuany.
Magazyn ukazywał się legalnie nawet w okresie największego nasilenia wojny z narkotykami, bo wolność słowa gwarantuje Amerykanom pierwsza poprawka do konstytucji nadrzędna wobec wszystkich innych przepisów. Założony został w roku 1974 przez Thomasa Kinga Forçade – „pół rewolucjonistę, pół bezczelnego naciągacza żyjącego na bakier z prawem” (określenie Wishni). Forçade mieszkał jakiś czas w hipisowskiej komunie, kontestował, przyjaźnił się ze słynnym anarchistą Abbiem Hoffmanem. Początki magazynu były okresem jego największej świetności. W drugiej połowie lat 70. nakład „High Times” dochodził do miliona egzemplarzy. Później, dopóki internet nie osłabił prasy drukowanej, miesięcznik sprzedawał się równie dobrze jak „Cigar Afficionado” czy „Wine Spectator”.
Reklamy zamieszczali w nim m.in. producenci sprzętu do hydroponicznej hodowli roślin, dystrybutorzy olejków aromatycznych, legalnych używek ziołowych (dopalaczy) i płukanek oczyszczających organizm z toksyn (przed testami antynarkotykowymi), a także producenci odzieży konopnej. W połowie lat 90., gdy władze najbardziej szykanowały dziennikarzy, zastanawiali się oni czy nie zmienić nazwy na „Tomato Times” i nie uczyć ludzi jak hydroponicznie hodować „pomidory”.
Wishnia zaczynał karierę jako reporter „Hudson Dispatch” wydawanego w New Jersey, gdzie doszedł do stanowiska wiceszefa działu informacji. Pracował też dla „The Record”, „Village Voice”, „Nation” i „The Guardian”. Brał udział wielkich protestach politycznych lat 70., grał punk rocka w zespołach False Prophets i Los Gates Unides. Dziś jest dziennikarzem portalu „The Daily Beast”.
Mówi, że jego dzień pracy w „High Times” wyglądał tak samo jak w innych pismach. „Przychodziłem do redakcji na 8 godzin. Redagowałem materiały przygotowane przez innych, pisałem własne teksty, robiłem wywiady, konsultowałem się ze specjalistami, szperałem w internecie, jeździłem w teren rozmawiać ze świadkami wydarzeń. Ale miałem większą swobodę niż dziennikarze innych pism. Nie obowiązywała nas cenzura obyczajowa. Jeśli uważałem, że ktoś jest kutasem, to pisałem, że jest kutasem”.
Dziennikarze „High Times” nie uznają też hipokryzji. Kolega Wishni brał kiedyś udział w telewizyjnej dyskusji na temat legalizacji marihuany. Póki kamera była włączona, pozostali goście walili w niego jak w bęben. Po nagraniu dwoje wzięło go bok i spytało czy mógłby załatwić jakiś dobry towar. Dziennikarz nie zawahał się opisać tego wydarzenia z podaniem nazwisk. Na pytanie czy pracownicy miesięcznika poddawani są okresowym badaniom na zawartość THC w organizmie jak dziennikarze innych gazet (także „New York Timesa” publicznie głoszącego potrzebę legalizacji marihuany), Wishnia, odparł: „Nie trzeba nikogo sprawdzać. Wszyscy palą razem.”
Piotr Milewski
Źródło: Newsweek