Kłamstwa i dezinformacja na temat marihuany w mediach
Dyskusja nad dekryminalizacja posiadania marihuany w naszym społeczeństwie jest manipulowana sprawnie spreparowaną dezinformacją.
Dyskusja nad dekryminalizacja posiadania marihuany w naszym społeczeństwie jest manipulowana sprawnie spreparowaną dezinformacją.
Dyskusja, jaka powinna odbyć się nad dekryminalizacja posiadania marihuany w naszym społeczeństwie jest manipulowana sprawnie spreparowaną dezinformacją. Jak za czasów prohibicji alkoholowej w USA stoi za tym potężne lobby. Pytanie tylko, komu zależy na karmieniu milionów kłamstwami i dezinformacją?
Jeżeli nasze społeczeństwo chce uregulować złe prawo narkotykowe, jakie mamy obecnie powinno dostać do analizy suche fakty i samemu podjąć decyzje, być może nawet referendum. Wbrew narzucanej nam opinii nasze społeczeństwo ma wystarczająco dużo rozumu i mądrości, aby podjąć właściwe decyzje i wycofać się z poprzednio popełnionych błędów. Warunkiem jest rzetelna informacja. W latach 80 tych ówczesne Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii wypuściło naklejkę mającą zniechęcać młodych ludzi do używania narkotyków. Bardzo, krótko po jej premierze chciał ją mieć każdy, a to z powodu jej głupoty i jawnego kłamstwa zawartego w haśle na niej zawartej „Każdorazowy kontakt z narkotykiem powoduje śmierć!”. Mimo, że zmienił się ustrój media karmią nas równie niedorzecznymi informacjami rozdmuchując każdy przypadek, z którym miały związek jakiekolwiek narkotyki. Wskazując je, jako główną przyczynę nie wnikając w prawdziwe powody danych przestępstw czy wypadków.
Jeden z plakatów mających zrażać do palenia zioła. |
Poniżej będziecie mieli okazje przeczytać, czym karmią nasze społeczeństwo wysoko opiniotwórcze media. Bzdury to mało powiedziane. To są zachowania, które wprost wpychają użytkowników substancji psychoaktywnych w ręce przestępców i mafii. Nie jest mitem, że zakazany owoc bardziej smakuje. Idealnym przykładem są badania naukowe z Holandii, jakie systematycznie są przeprowadzane od dziesiątków lat po dekryminalizacji ich posiadania i handlu. Ilość osób, jakie sięgała narkotyków nie wzrosła zgodnie z oczekiwaniami przeciwników takich regulacji prawnych. Więcej! Liczba ta nieznacznie się obniżyła, a grupy mafijne straciły gigantyczne źródło nielegalnego dochodu. Pieniądze, o jakich mowa są niewyobrażalne dla przeciętnego czytelnika. Mówimy o rynku wartym kilkadziesiąt miliardów w skali roku tylko w naszym kraju! Jest, z czego dawać łapówki, korumpować polityków i opiniotwórcze media. Jeżeli dodamy do tego ultra prawicowe partie polityczne mamy koktajl mogących skutecznie wpływać na wyborców i opinie społeczną.
Ostatnio tak szanowane czasopisma jak Newsweek i Wprost postanowiły zarobić na wielkiej tragedii, jaką była samobójcza śmierć 16 latka, która zdarzyła się w wigilie 2012 roku. Takie żerowanie na tak wielkim nieszczęściu budzi we mnie ogromną odrazę i moim obowiązkiem jest sprzeciwić się takiemu sposobowi pozyskiwania czytelników i zwiększania nakładu.
„Newsweek: Domyśla się pani, dlaczego syn popełnił samobójstwo?
Anna Fryczkowska: Psychiatra, do którego poszliśmy po śmierci Stasia, uważa, że miał napad panicznego lęku pod wpływem narkotyków. I ten lęk był tak wielki, że widział tylko jedną drogę ucieczki. Ale jak było naprawdę, nie wiem. Ciągle sobie z mężem zadajemy to pytanie.
Newsweek: Kiedy przyszło wam do głowy, że miał problem z narkotykami?
Anna Fryczkowska: Tego samego dnia. Zaraz jak tylko wywieziono ciało, około godz. 20, mój mąż zaczął gorączkowo przeszukiwać komputer Staśka, żeby zrozumieć, dlaczego. Nigdy tam wcześniej nie zaglądaliśmy, teraz weszliśmy na czaty i do poczty.
Newsweek: I co znaleźliście?
Anna Fryczkowska: Różne rzeczy. Na przykład Staś pisał, że idzie na zajęcia ogniska muzycznego, ale będzie pół godziny wcześniej, to sobie coś skołują. Ma trzydzieści pięć zeta, to na dwa skręty wystarczy. Z SMS-ów i czatów wynikało, że syn palił z kolegami na imprezach, na przerwach, na wagarach i po szkole. I nocami przed swoim komputerem, dzieląc się z kolegami wrażeniami na czacie. O trzeciej, czwartej rano. Albo taki SMS od kolegi: „Na dziś mi nie starczy, Stasiek, masz pożyczyć hajsu na jednego lolka?”. Albo: „Wisisz mi za jednego skręta”. Albo „Będę za pięć minut, mam kasę, szykuj lolka”.
Newsweek: Lolka?
Anna Fryczkowska: Dowiedziałam się później, że tak się mówi na skręty. Lolki, skuny, baka – musiałam się nauczyć wszystkich tych słów. Albo inny SMS: „Tyle samo co wczoraj. Czy mogę kasę przynieść później?”. I odpowiedź: „Nie możesz, masz mieć wszystko od razu”. Wtedy skojarzyłam, że od jakiegoś czasu zaczęły nam znikać pieniądze, ale Stasiek to był inteligentny chłopak, więc podbierał je tak, żebyśmy nie nabrali podejrzeń. 20 złotych z portfela, 50 z szuflady. Już po jego śmierci dowiedziałam się, że gram marihuany kosztuje 35 złotych i starcza na dwa skręty. Kiedy w Wigilię mąż, co chwila pokazywał mi coś nowego, mówiłam: „Nie wierzę. Staś? To niemożliwe”. Zaczęliśmy chodzić po forach, czytać o marihuanie i dopiero wtedy skojarzyliśmy, dlaczego Staś był wiecznie zmęczony, dlaczego pił litry wody, jadł mnóstwo słodyczy. Takie mogą być skutki uboczne palenia marihuany. I jeszcze pies na niego czasem warczał: kiedy wracał ze szkoły, od kumpla. A my wezwaliśmy behawiorystkę do psa - powiedziała, że pewnie syn się wobec niego agresywnie zachował. (…)”
Jeżeli nie czujecie odrazy do tego tekstu, to chyba nie macie sumienia! Po pierwsze. Rodziców takiej tragedii powinni zostać zostawieni w spokoju, ich dosięgła tragedia, jakiej nie możecie sobie wyobrazić. Oby nikt nie musiał przechodzić przez tego rodzaju tragedie! Po drugie. Jest to jawna manipulacja rozmówcą, jaki jest pod wpływem bardzo silnych emocji.
„Od palenia do strzykawki"
Marihuana wydaje się być dla wielu, lekkim, zabawowym narkotykiem, który można sobie popalić od czasu do czasu, bez żadnych konsekwencji. Nie bardziej mylnego!-mówi Andrzej (lat 15).
-Owszem na początku tylko się paliło. Fascynowały mnie te niesamowicie długie halucynacje, miesiące wycięte z życia. Jednak po jakimś czasie okazało się, że przestało mi to wystarczać. Zacząłem wciągać oczyszczoną marihuanę przez nos. Dawało silniejszy efekt. Przypłacałem to jednak ciągłym krwawieniem z nosa i notoryczną biegunką. Przyszedł w końcu taki czas, że sięgnąłem po igłę.
Plakat NOP – żenada! |
Wywar z marihuany jest najsilniejszą substancją toksyczną na świecie. Podczas wojny z sowietami w Afganistanie, Talibowie użyli słoików z wywarem tamtejszej odmiany marihuany zwanej hashish do zatrucia armii wroga. Słoik taki rzucony na pojazd opancerzony sprawiał, że pancerz topił się a wszyscy ludzie dokoła ginęli w strasznej agonii. Dziś ów wywar odpowiednio rozcieńczony stosowany jest przez większość narkomanów na świecie. Uzależnienie od marihuany jest tak silne, że przyjmowanie kolejnych dawek staje się najważniejszą potrzebą, jaką odczuwa uzależniony.
Codziennie na świecie z powodu przedawkowania marihuany umiera około 500 000 000 ludzi. Lobby marihuanowe krzyczy jednak, że są to dane zakłamane, gdyż nikt od "jarania" jeszcze nie umarł. Nie wspominają oczywiście o przyjmowaniu dożylnym. Równocześnie podają oni argument, że alkohol również niesie za sobą tysiące ofiar. Ostatnie badania wskazują jednak, że nie zanotowano ani jednego przypadku utraty zdrowia bądź życia w wyniku spożywania alkoholu (nawet w dużych ilościach).
Obywatelu walcz
Teraz, gdy wiemy już wszystko o śmiercionośnej roślinie, jaką jest konopia. Nie bójmy się z nią walczyć! Donoszenie na narkomanów, osoby noszące jej symbol (tzw. dilerów), oraz kogokolwiek tylko podejrzewacie jest Waszym obowiązkiem. Stańcie do walki o lepszą przyszłość! O przyszłość bez marihuany!”
Kolejny plakat anty legalizacyjny, tym razem lokalny. |
Jeżeli Newsweek jest bardzo labilny i nie zawsze trzyma się „jednej linii” to tutaj mamy przykład jawnej głupoty, a wręcz debilstwa! Wielu z was po łzach, jakie mógł i powinien wywołać przykład Newsweek’a teraz uśmiecha się pod nosem. Pomyślcie jednak, co się stanie, jeżeli taki tekst trafi w ręce osoby, która jeszcze nie wie nic o marihuanie? Przecież taka dezinformacja może spowodować, że matka nastolatka popalającego faktycznie marihuanę, której nie powinny palić osoby nieletnie zlekceważy ten fakt i przeoczy moment, w którym można mu pomóc na przykład przez spotkanie z psychologiem, bo będzie myślała, że od blanta musi mieć krwawe ślady od igły? To po postu groźne!
Mało jest w Polsce mediów pragnących mówić i informować o substancjach psychoaktywnych. Wielce szanowny Pan Profesor Jerzy Vetulani powiedział, że gdy przyjeżdża do niego z telewizja pytać o marihuanę i inne substancje o podobnym działaniu zadowolony jest, jeżeli na wizji pójdzie 20 sekund z 30 minutowego wywiadu! Jest to jedyna z niewielu osób w polskim świecie nauki, która nie boi się poruszać tak kontrowersyjnego tematu, jakim w Polsce są narkotyki. Chociaż trzeba wyraźnie zaznaczyć, że Pan Profesor jest przeciwny paleniu marihuany, a za jej legalizacją, bo jak twierdzi to mniejsze zło, które można kontrolować i opodatkować, a nie robić z porządnych ludzi pospolitych przestępców i narażać ich na kontakty ze światem przestępczym.
Sadzić, Palić, Zalegalizować!