Wielka ściema

Soft Secrets
26 Jan 2018
Tak jak wcześniejsza, z podobnym hukiem ogłoszona przez rząd „refundacja” leków z konopi, nowa ustawa dotycząca medycznej marihuany to kolejny blef i bubel prawny – nieudolnie udający współczucie świstek papieru.   Author: Chroniczny Wszystkie krajowe niezależne (jeszcze, bo wkrótce ma być jak u naszych bratanków Węgrów) media zgodnie informują, że wyczekiwana przez długie lata ustawa o medycznej marihuanie to bubel, porażka i rozczarowanie. Karolina Kowalska wyjaśnia w Rzeczpospolitej w artykule „Chorzy poczekają rok na medyczną marihuanę”, że nie ma chętnych do sprowadzania medycznej marihuany, bo brakuje przepisów o dopuszczaniu jej do obrotu. Teoretycznie, od 1 listopada konopie mogą być w Polsce wykorzystywane do wytwarzania preparatów farmaceutycznych, które posłużą do leczenia pacjentów. Zanim jednak chorzy legalnie skorzystają w Polsce z takich leków, upłynie wiele miesięcy. Projekt rozporządzenia w sprawie wzoru wniosku o dopuszczenie do obrotu tego surowca wciąż jest w konsultacjach, a nawet po jego publikacji starania o dystrybucję surowca mogą trwać miesiącami. By wytwarzać leki, potrzebny jest susz, który zgodnie z prawem należy sprowadzić z zagranicy, tłumaczy Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego (GIF). Na decyzję o rejestracji surowca farmaceutycznego przed wprowadzeniem na rynek Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL) ma 270 dni. GIF stara się przekonać dystrybutorów, że administracja jest przychylna tego rodzaju biznesowi, ale nikt się nie zgłasza. Zdaniem Mariusza Politowicza z Naczelnej Rady Aptekarskiej może chodzić o stygmatyzację leków narkotycznych w Polsce. Potencjalni dystrybutorzy mogą się obawiać nadmiernych kontroli, które sparaliżują funkcjonowanie zarówno importera, hurtownika, jak i apteki. Nawet jednak, gdyby chętny się znalazł, a URPL po dziewięciu miesiącach wydał pozwolenie, trzeba będzie jeszcze przeszkolić farmaceutów i lekarzy.

Gra pozorów

Brak dostępu do medycznej marihuany rozczarował pacjentów. Ich zdaniem brak preparatów narusza ich prawa. Wejście w życie ustawy skomentował na swoim profilu w mediach społecznościowych Jakub Gajewski, wiceprezes Wolnych Konopi. Oto jak opisał pozorowane działania rządu i sytuację chorych i cierpiących w Polsce pod koniec Roku Pańskiego 2017: „Od dzisiaj według rządowych planów medyczna marihuana powinna być dostępna w aptekach na zwykłą, lekarską receptę. Niestety nie jest i jeszcze długo nie będzie - z powodu procedur oraz całkowitego braku znajomości rynku i tematu. Dzieje się tak, ponieważ politycy PiS, wprowadzając ustawę w życie, kierowali się czystym populizmem, a nie dbaniem o ludzi chorych. Wiele argumentów mających merytoryczne podstawy, mówiących o tym, że idziemy w złym kierunku zostało puszczone mimo uszu. Nasza ustawa nie została nawet przeczytana i od razu wymazano ją gumką, zastępując paroma zapiskami, które powodują, że akt ten na chwilę obecną nie ma racji bytu. Efektem tego jest brak leku i całkowity brak chęci wprowadzenia go. Obserwując, jak pracuje się nad legislacją od zaplecza, odczuwam niemiłosierny dyskomfort psychiczny (pomijam tutaj szeregowych urzędników, którzy są kompetentni i chętni do pomocy). Jeżeli tak to się odbywa w przypadku innych ustaw, to nie wróżę sukcesu w żadnej dziedzinie regulowanej przez jakąkolwiek ustawę. Coraz częściej przekonuję się do teorii, że wierchuszka z Ministerstwa Zdrowia, od początku będąc w opozycji do wprowadzania medycznej marihuany, celowo zaniechała działania realizujące ustawę i sprokurowała bubel prawny, pozwalający czarnemu rynkowi na jeszcze większe prosperity. Wbrew temu co mówią rządowi przedstawiciele, od czasu przegłosowania ustawy w Sejmie nic nie zostało zrobione w kierunku zrealizowania punktów w niej zapisanych. Nikt nie został wyznaczony do prac z nią związanych. Tak się dzieje wtedy, gdy politykom nie zależy na dobru innych, tylko na głosach, które mogą stracić. Ustawę wprowadzili ludzie, którzy na marihuanie nie znają się ani trochę, a w dodatku się jej boją. Najbardziej doskwiera to, że w Polsce przy wprowadzaniu społecznych ustaw nie rozmawia się ze sobą jak równy z równym. Wszędzie doszukuje się spisków, odczuwa się ignorancję i wszechobecny brak zaufania. Większość ruchów wykonuje się dla korzyści politycznej nawet, jak ruchy te są nieracjonalne i głupie. Ustawodawca patrzy się na ciebie zawsze „z góry” i z pogardą. Oczywiście zachowuje się ten sztuczny, dyplomatyczny garnitur kulturalny, ale rozmowy zawsze są trudne i często ocierające się o absurd. Wiele wysuwanych wniosków opartych jest o stereotypy, ideologie i przekonania, które przeszkadzają w rozsądnym oglądzie sytuacji. Obecnie znów ruszamy z próba wpłynięcia na nasz rząd, aby zacząć uprawy w kraju, bo z doświadczenia wiemy, że prędzej czy pózniej i tak się na tym skończy. Spodziewamy się, że MZ będzie bronić się rękami i nogami po to, aby marihuana nie była w medycznym użyciu. Wraz z pacjentami i ich opiekunami znów musimy prosić władze o to, aby nie cierpieć. Jeszcze długa droga przed nami”. Najsmutniejsze, że wielu chorych nie ma czasu ani siły na takie długie rządowe trasy z przeszkodami w klimacie Wiejskiej i smoga wawelskiego. Pełni ignorancji biurokraci znowu mają krew na rękach.  
S
Soft Secrets