Marysia strzela focha

Soft Secrets
27 May 2013

Na całym świecie politycy lubią straszyć wyborców marihuaną 


Na całym świecie politycy lubią straszyć wyborców marihuaną 

Na całym świecie populistyczni politycy z prawej strony sceny politycznej lubią straszyć wyborców schizofrenią i chorobami psychicznymi wywoływanymi przez marihuanę. W Polsce robił to ostatnio w swoim charakterystycznym wojowniczym stylu Zbigniew Ziobro - były minister sprawiedliwości, obecnie szef Solidarnej Polski. 

Czy faktycznie grozi nam wysyp wariatów jak na Wiejskiej w Warszawie na początku XXI wieku, czy ten atak mądrości i poPiS wiedzy to tylko typowy objaw schizofrenii politycznej w kwestii legalnych i nielegalnych narkotyków? Przyjrzyjmy się co mówią na ten temat rzetelni naukowcy, a nie złotouści politycy. 



Julie Holland jest lekarzem oraz wykładowcą psychiatrii klinicznej w NYU School of Medicine. Doktor Holland jest również redaktorką książki „The Pot Book: A Complete Guide to Cannabis. Its Role in Medicine, Politics, Science, and Culture” („Księga trawy: kompletny przewodnik po marihuanie. Jej rola w medycynie, polityce, nauce i kulturze”). Ta niedawno wydana publikacja to najbardziej wiarygodny i aktualny zbiór tekstów na temat konopi dostępny na rynku wydawniczym. Jest to antologia artykułów wielu najlepszych ekspertów w swoich dziedzinach, łącząca naukę, wywiady i eseje (niektóre rozdziały są dostępne za darmo w sieci na stronie projektu). Holland pisze o konopi we wstępie do książki: "Posiada potencjał, aby zastąpić paliwa kopalne. Jest surowcem do produkcji papieru, który może zakończyć proces wylesiania. Zamiast plastikowych toreb wytwarzanych z produktów z ropy, które kończą żywot na naszych drzewach oraz w "wirze plastiku" na morzu, możemy używać konopnego celofanu, który jest biodegradowalny ... Poza tym to pożywne jedzenie, konopny olej, który kiedyś oświetlał lampę Lincolna, to również biodiesel, który może pomóc skończyć z naszą zależnością od zagranicznej ropy naftowej. Każde z tych zastosowań (medycyna, żywność, olej) powinno wystarczyć, aby konopie zdobyły szacunek i uwagę, na które zasługują. Niestety nasze społeczeństwo wciąż je demonizuje i oczernia, zakazując głównie dlatego, że sprawiają one, że ludzie się śmieją. Dzięki nim uśmiechają się. Jako psychiatra, muszę stwierdzić: to jest właśnie szaleństwo".

Einsteinowska definicja obłędu to uporczywe powtarzanie tego samego działania z nadzieją na inny wynik. Posiada ona znakomite zastosowanie przy próbach wyrugowania z przestrzeni publicznej konopi i innych środków psychoaktywnych. Wyegzekwowanie zakazu ich sprzedaży jest nierealne - gdyż rynkiem tym rządzi naturalne prawo popytu i podaży: dopóki są potencjalni klienci, nigdy nie zabraknie sprzedawców. Większą część klientów stanowią ludzie sięgający po narkotyki okazjonalnie, zwykle w czasie imprez towarzyskich. Narkobiznes nie żyje więc głównie z trwale uzależnionych konsumentów narkotyków, tylko z normalnej klienteli, pragnącej czasami osiągnąć odmienne stany świadomości – wyjaśnia Marek Rabij w polskiej edycji Newsweeka (43/2010) w artykule „Prawo do trawki: czas na legalizację miękkich narkotyków”.

W 2008 roku niemieccy naukowcy ostrzegali, że używanie marihuany może mieć poważne psychologiczne skutki uboczne: mężczyźni ryzykują, że staną się nastawieni antyspołecznie, zaś kobiety często stają się przygnębione i niepewne. Objawy obejmowały np. lekceważenie norm społecznych. Jednakże badacze nie potrafili określić, czy to konopie odpowiadają za zmianę początkowej osobowości. Biorąc pod uwagę tradycyjne wykorzystywanie marihuany w licznych kulturach w historii ludzkości, być może winien jest aktualny system prawny, nie zaś sama marihuana. Użytkownicy konopi może stać się antyspołeczni i zachowywać podejrzanie również dlatego, że prawo czyni z nich przestępców. Groźba zostania kryminalistą, strach przed konfrontacją z uzbrojonymi policjantami lub bandytami, upokarzające przeszukania mieszkania i rewizje osobiste, potencjalna utrata wolności, mienia, czy nawet samego życia – te czynniki mają znacznie większy wpływ na umysł niż samo zabronione lekarstwo. Użytkownicy marihuany w większości krajów obawiają się plam w życiorysie i śladów w kartotekach, które sprawiają, że przez całe życie trudne będzie nawet znalezienie pracy. Kto by nie wpadł czasami w paranoję i depresję? Także to prawo karne i zakaz konopi mogą być największą przyczyną problemów psychicznych występujących u użytkowników konopi. Eksperci w dziedzinie zdrowia psychicznego zgadzają się, że fakt, że palenie marihuany jest nielegalne, a zatem musi być ukrytą i tajną czynnością, stwarza problemy u wielu użytkowników, które nie zawsze były tam na początku. Tajność, ukrywanie, tuszowanie, wstyd, poczucie winy i lęk to niefortunne i niepotrzebne urazy związane dzisiaj z paleniem konopi. Skoro marihuana często działa jak wzmacniacz aktualnego stanu umysłu jej użytkownika, to faktycznie może ona dzisiaj powodować więcej problemów niż kiedykolwiek wcześniej w historii - ze względu na swój przestępczy status.

Ostatnio szeroko nagłośniany związek konopi ze schizofrenią jest trudny do ustalenia, podsumowują  badacze od wielu lat studiujący problem. Podobnie jak pytanie o kurczaka i jajko (co było pierwsze?), naukowcy nie wiedzą, czy to marihuana powoduje chorobę psychiczną lub czy też może to psychicznie chorzy ludzie poszukują tego leku. Użytkownicy konopi tłumaczą, że to nic dziwnego, że wielu z nich staje się czasami paranoikami żyjąc w świecie, w którym palacz marihuany jest aresztowany co kilka sekund. W niewielkiej liczbie przypadków konopie, jak każdy środek zmieniający nastrój, prawdopodobnie mogą powodować zaburzenia psychiczne. Jednak w tym samym czasie, w którym link marihuana-schizofrenia budził wielki rozgłos w mediach w ciszy przeszła informacja, że naukowcy z GW Pharmaceuticals (producent konopnego ekstraktu „Sativex” dla chorych na stwardnienie rozsiane, wkrótce dostępnego także w Polsce) odkryli w CBD, głównym obok THC składniku marihuany, ogromny potencjał do opracowania nowego leku przeciwpsychotycznego. Obecność CBD  w marihuanie może wyjaśniać, dlaczego wiele osób używa konopi, żeby się uspokoić i walczyć z niepokojem i stresem. Zawartość CBD w roślinie zdaje się mitygować ‘odjazdowe’ działanie THC.


W 2009 roku rząd Wielkiej Brytanii znowu przeniósł marihuanę od klasy C do gorszej klasy B, pomimo zaleceń swojej Rady Doradczej - częściowo z powodu obawy, że marihuana może zwiększać ryzyko schizofrenii. Wykładający na Bristol University profesor David Nutt został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska szefa grona doradców naukowych rządu w związku z upublicznianiem stanowiska naukowców, że alkohol i tytoń są bardziej niebezpieczne niż konopie indyjskie. Po kontrowersyjnej decyzji rządu, aby wyrzucić z pracy prof. Nutta, pięciu innych członków Rady Doradczej zrezygnowało z posad w akcie protestu. W tym samym roku najlepsi naukowcy z Bristol, Cambridge i Uniwersytetu w Londynie wykazali, że istnieje niewielkie,  jeśli jakiekolwiek, powiązanie między paleniem marihuany oraz rozwojem schizofrenii. Jedno badanie, opublikowane w listopadzie 2009 r. w czasopiśmie „Addiction” pokazuje, że konieczne byłoby skłonienie do porzucenia palenia marihuany 2800 ostro zażywających konopie indyjskie młodych mężczyzn i ponad 5000 chronicznych użytkowniczek marihuany wśród młodych kobiet w celu uniknięcia jednego przypadku schizofrenii. Wśród ‘lekko’ zażywających konopie indyjskie, te liczby wzrastają do ponad 10.000 młodych mężczyzn i prawie 30.000 młodych kobiet. W tym samym roku, akademicy z North Staffordshire odrzucili powiązanie między paleniem marihuany i wzrostem liczby chorób psychicznych. Okazało się, że nie odnotowano takiego wzrostu w przypadku chorób takich jak psychoza i schizofrenia rozpoznanych w Wlk Brytanii w ciągu ostatnich dziewięciu lat, w czasie których popularność konopi znacznie wzrosła. Eksperci przestudiowali karty setek tysięcy pacjentów w całym kraju w poszukiwaniu jakichkolwiek zmian w przypadkach występowania schizofrenii. 

Jednemu da kopa, drugiemu strzeli focha, a trzeciemu pomoże i przytuli go na dłużej lub krócej. Ot i cała ona – nasza kochana Maryśka.

Seryjny samobójca grasuje

Badania pokazują, że zażywanie konopi indyjskich wiąże się z mniejszym ryzykiem zgonu u pacjentów z zaburzeniami psychotycznymi. Statystyki dowodzą zaś, że uchwalenie ustaw dot. medycznej marihuany w niektórych krajach i stanach USA doprowadziło do zmniejszenia liczby samobójstw (a także do spadku spożycia alkoholu wśród młodych ludzi i liczby śmiertelnych wypadków samochodowych – ale to temat na inny artykuł).

Tymczasem w Polsce na początku 2013 roku zazwyczaj wcześniej wiarygodne gazety "Wprost" i "Newsweek" opublikowały wywiad z matką nastolatka, który w Wigilię Bożego Narodzenia odebrał sobie życie. Matka chłopca twierdzi, że działał on "pod wpływem psychozy ponarkotykowej", a przyczyną samobójstwa była marihuana. Co prawda nastolatek przyjmował także od dawna antydepresanty, co do niektórych od dawna wiadomo, że mogą powodować ataki agresji, także wobec siebie (samookaleczenia, samobójstwa) – na ten fakt zwrócił uwagę jedynie „Przekrój”.

Dziennikarz i aktywista Wolnych Konopi Maciej Kowalski opublikował lit otwarty do redakcji „Newsweeka”,  który cytowali m.in. "Krytyka Polityczna" i „Gazeta Wyborcza”. Podsumowuje on świetnie tę całą medialną nagonkę na marihuanę. Oto jego smakowitsze fragmenty (całość dostępna w sieci): „Ilość przytoczonych w artykule kłamstw i nieuzasadnionych hipotez jest skandaliczna. Cytując zrozpaczoną matkę dziecka: „jego problemy mogą się brać z tego, że pali trawę”, dali Państwo pokaz braku dziennikarskiej rzetelności, myląc korelację z przyczynowością. Fakt, że nastolatek używał marihuany nie daje jakichkolwiek podstaw do twierdzenia, że była ona źródłem jego problemów. Doświadczenie pokazuje, że w większości przypadków jest raczej środkiem, który ma pomóc w radzeniu sobie z problemami, których źródło leży gdzie indziej. Można śmiało założyć, że nastolatek czytał też „Newsweeka” - czy prowadzi to Państwa do wniosku, że jego problemy brały się z tego, że czytał niskich lotów tygodniki? Warto też zastanowić się nad selektywnością podejścia Newsweeka do poszczególnych narkotyków. Ani słowem nie wspomniano o tym, czy dziecko zażywało również alkoholu – narkotyku dużo silniej uzależniającego i bardziej szkodliwego od marihuany. Rocznie życie odbiera sobie kilka tysięcy osób, zaś marihuany używa 2-3 miliony Polaków, w tym połowa redakcji Newsweeka. Domagamy się sprostowania i zasięgnięcia opinii ekspertów w sprawie możliwej roli marihuany w spowodowaniu tej tragedii. Bezmyślne utrwalanie stereotypów i nomenklatury wojny z narkotykami powoduje więcej szkód niż same używki”.

Oświadczenie w tej sprawie opublikowały także Wolne Konopie:” Stowarzyszenie Wolne Konopie stanowczo sprzeciwia się propagowaniu kłamstw, stereotypów i nieuzasadnionych oskarżeń na temat marihuany, jakie w poszukiwaniu taniej sensacji opublikowały dwa szanowane, ogólnopolskie tygodniki – Wprost i Newsweek. Tematem ma się też zająć program publicystyczny „Tomasz Lis na Żywo” na antenie publicznej telewizji. O ile zrozumiałe jest desperackie poszukiwanie winnych przez zrozpaczoną rodzinę, o tyle karygodne i niedopuszczalne jest powtarzanie tych kłamstw przez media. Wiązanie decyzji o odebraniu sobie życia z konsumpcją marihuany jest drastycznym nadużyciem i dowodem braku dziennikarskiej rzetelności – powodów tak dramatycznego przebiegu zdarzeń mogły być setki. Marihuanę zażywa 2-3 miliony Polaków, natomiast samobójstw mamy każdego roku 3-4 tysiące – nie ma żadnych dowodów na związek między paleniem marihuany a skłonnościami samobójczymi. Zażywanie marihuany przez tego młodego człowieka było co najwyżej manifestacją, nie zaś przyczyną problemów, z którymi się zmagał. Zamiast urządzania polowania na czarownice, warto zastanowić się nad lekcjami, jakie niesie ta tragedia. Jak przyznają oba tygodniki, marihuana jest dziś dla nieletnich bardziej dostępna niż piwo – diler nie pyta o dowód. Stowarzyszenie Wolne Konopie jest zdecydowanie przeciwne zażywaniu jakichkolwiek używek, w tym marihuany i alkoholu, poniżej 18 roku życia. 16-latkowie palący marihuanę to w dużej mierze efekt prohibicji. Przywołana została również kwestia niskiej jakości czarnorynkowej marihuany – sytuacja może ulec poprawie wyłącznie w przypadku objęcia rynku kontrolą państwa. Zamiast wykorzystać swoją pozycję do stymulowania rzeczowej, naukowej dyskusji na temat narkotyków, Wprost i Newsweek wybrały dezinformację i grę na emocjach, które uniemożliwiają sensowną debatę. Zachowanie redakcji obu tygodników jest skrajnie nieodpowiedzialne i prowadzi do utrwalania się szkodliwych stereotypów. Stowarzyszenie Wolne Konopie domaga się sprostowania obu tekstów na łamach tygodników, zaś do Tomasza Lisa apeluje o rozsądek i zachowanie w dyskusji umiaru, rozwagi i obiektywizmu, których zabrakło w publikacjach Wprostu i Newsweeka. W najbliższym czasie opublikujemy wyszczególnienie zawartych w tych materiałach kłamstw, sprzeczności i manipulacji rodem z propagandy sprzed lat”.

 

S
Soft Secrets