Włosi palą się do zmian
W styczniu 2014 roku rada miasta Turyn we Włoszech zatwierdziła wniosek o legalizację marihuany w medycynie. Czyni to Turyn pierwszym dużym miastem w słonecznej Italii, w którym pacjenci mogą kupować swoje lekarstwo poza czarnym rynkiem.
W styczniu 2014 roku rada miasta Turyn we Włoszech zatwierdziła wniosek o legalizację marihuany w medycynie. Czyni to Turyn pierwszym dużym miastem w słonecznej Italii, w którym pacjenci mogą kupować swoje lekarstwo poza czarnym rynkiem.
W styczniu 2014 roku rada miasta Turyn we Włoszech zatwierdziła wniosek o legalizację marihuany w medycynie. Czyni to Turyn pierwszym dużym miastem w słonecznej Italii, w którym pacjenci mogą kupować swoje lekarstwo poza czarnym rynkiem.
Turyn jest też pierwszą metropolią, która postąpiła podobnie jak wiele miast i stanów w Stanach Zjednoczonych, które zreformowały politykę wobec marihuany na poziomie lokalnym. Niestety we Włoszech to jest bardziej symboliczny gest, jako że ta lokalna inicjatywa nie jest prawnie wiążąca i prawie bez wątpienia będzie wstrzymana przez rząd krajowy. Niemniej nawet symboliczne zwycięstwa, zwłaszcza urzędników i o charakterze urzędowym, w celu wsparcia reform są warte odnotowania. Oby więcej miast i urzędników miało tyle odwagi. Przekonanie całego wychowanego w kłamstwie narodu na zgodę na „egzotyczną” marihuanę używaną w ten lub w inny sposób jest bardzo trudne. Staje się to mniej trudne na poziomie lokalnym. Nasza przyszłość i bezpieczeństwo zresztą w coraz większym stopniu zaczynają zależeć właśnie od dużych miast, a nie od struktur państwowych - i ten trend będzie się nasilać, przepowiadają specjaliści. Warto więc brać przykład z turyńczyków – myśl globalnie, działaj lokalnie.
Sam wniosek składa się z dwóch części. Zgodnie z jego pierwszą częścią stosowanie marihuany jest dozwolone dla celów terapeutycznych i medycznych. Druga część projektu unieważnia restrykcyjne prawo z 2006 autorstwa Fini – Giovanardi, które znosiło wszelkie rozróżnienia pomiędzy miękkimi i twardymi narkotykami oraz wprowadziło takie same kary za posiadanie i stosowanie marihuany co heroiny lub kokainy.
To nie pierwszy sygnał zmian postępujących na ziemi włoskiej. W 2013 roku dwóch Włochów, używających konopi w celu złagodzenia objawów stwardnienia rozsianego, odniosło wielki sukces w walce o stosowanie marihuany w medycynie w swoim kraju. Andrea Trisciuoglio oraz Lucia Spiri zdobyli poparcie niezbędne do rozpoczęcia działalności pierwszego we Włoszech klubu konopnego (Cannabis Social Club) o nazwie PianTiamo. Swoje poparcie dla inicjatywy wyrazili m.in. burmistrz miasta, politycy oraz znane włoskie osobistości. Organizatorzy wyjaśnili, że chorują na stwardnienie rozsiane i zwalczają jego objawy za pomocą konopi. Aby pomóc innym pacjentom, w Racale założyli pierwszy we Włoszech klub konopny. Burmistrz miasta Donato Metallo wyjaśnił, że udzielenie wsparcia temu przedsięwzięciu to ludzki gest oparty na wiedzy i chęci pomocy poza ramami instytucjonalnymi. Dużo wcześniej – 7 lat temu - Sąd Najwyższy przyznał prawo do używania marihuany rastafarianom, powołującym się na ustawę o wolności religii. Medyczna marihuana w formie licencjonowanych leków, ekstraktów i wyciągów jest legalna od 8 lutego 2013 roku, kiedy w życie weszła poprawka do ustawy o lekach, pozwalająca na ich sprzedaż w aptekach. W tym samym roku parlamentarzyści z dwóch partii zaproponowali zmiany we włoskim prawie antynarkotykowym żądając zdepenalizowania hodowli marihuany na własny użytek. Poprawka do artykułu 73 ustawy antynarkotykowej, którego żądają politycy brzmi: Nie jest karalna hodowla konopi indyjskich na użytek osobisty ani udzielanie ich osobom trzecim w małych ilościach, przeznaczonych do natychmiastowego użytku, pod warunkiem, że osoby te nie są niepełnoletnie. Jak stwierdzają posłowie w oficjalnym oświadczeniu: Wcześniejsze (restrykcyjne) zmiany w ustawie pokazały z czasem swoje ewidentne ograniczenia i faktyczną nieracjonalność. Prawne traktowanie zostało zrównane na skutek niesprawdzonych hipotez penalizacyjnych, które pozostawiły z boku typologię środków psychoaktywnych i okazały się również pozbawione jakiejkolwiek racjonalnej motywacji w świetle swoich późniejszych skutków. Również w 2013 roku sąd rejonowy w Milanie uniewinnił obywatela oskarżonego o hodowlę 9 roślin konopi, tłumacząc swoje oświadczenie brakiem wyraźnego zakazu hodowli na własny użytek przez prawo. W 2011 Sąd Najwyższy przychylił się do wcześniejszej decyzji sądu niższej instancji, która uniewinniła oskarżonego o hodowlę jednej rośliny konopi na balkonie, uzasadniając decyzję brakiem zagrożenia społecznego.
W praktyce włoskie sądy mają wolną rękę w interpretacji prawa antynarkotykowego, co prowadzi do różnych wyroków w różnych regionach Włoch (znamy to świetnie z Polski). Zmiana prawa, jak podkreślają włoskie media, jest także konieczna z ekonomicznego punktu widzenia, gdyż kraj ten wydaje obecnie krocie na nieskuteczną Wojnę z Narkotykami.
W międzyczasie nielegalne narkotyki stały się częścią krajobrazu słonecznej Italii. I to dosłownie. Narkotyki niedawno odkryto tam nawet w powietrzu. Badacze z włoskiego Instytutu Badań Zanieczyszczeń Atmosferycznych opublikowali wyniki wieloletnich analiz powietrza w ośmiu dużych miastch Włoch: Bolonii, Florencji, Mediolanie, Neapolu, Palermo, Rzymie, Turynie i Weronie. We wszystkich znaleziono w powietrzu ślady marihuany i kokainy. Najwyższe stężenie narkotyków jest w Turynie (0.26 nanograma kokainy na metr kwadratowy), a najniższe - w Palemo. Marihuana unosi się przede wszystkim w Bolonii i Florencji. We Włoszech oddycha się również kofeiną, wynika z badań. Oczywiście stężenie kokainy jest zbyt niskie, aby wpłynąć na stan świadomości Włochów. Wyniki badań pokrywają się z wiedzą na temat szlaków handlu narkotykami. Turyn jest zagłębiem kokainowym, a Florencja i Bolonia, gdzie dominuje marihuana, to miasta uniwersyteckie. To nie jedyne tego typu badania. Wcześniej zbadano banknoty dolarowe o wysokich nominałach, które znajdują się w obiegu. Na 80-90 proc. z nich znaleziono kokainę. Najprawdopodobniej miały z nią kontakt podczas transakcji narkotykowych.