WHO błogosławi CBD - Pomimo nagonki USA

Soft Secrets
25 May 2018
Raport na temat CBD, przygotowany przez Światową Organizację Zdrowia (World Health Organization, WHO) pod koniec 2017 roku na potrzeby sesji ONZ w Genewie stwierdza, że zawarty w ekstraktach z konopi kannabidiol (CBD) jest całkowicie bezpieczny, a jego stosowanie nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Jak informowali w listopadzie ub.r. aktywiści Stowarzyszenia Wolne Konopie, rozpatrywanie na posiedzeniu ONZ-owskiej komisji d/s substancji narkotycznych kwestii CBD budziło kontrowersje i obawy. Na szczęście raport najwyższego autorytetu medycznego nie pozostawia wątpliwości: nie ma podstaw do wpisania CBD na listę substancji kontrolowanych. Blisko 30-stronicowy raport stanowi ważną lekturę dla wszystkich zainteresowanych ekstraktami z konopi. Potwierdza m.in., że nie ma praktycznej możliwości konwersji CBD do THC w organizmie człowieka, dobitnie stwierdza również brak potencjału uzależniającego CBD i udowodnione działanie przeciwepileptyczne. [caption id="attachment_4814" align="alignnone" width="500"]WHO błogosławi CBD - Pomimo nagonki USA Znany holenderski bank nasion Dutch Passion z hukiem i w dobrym stylu dołączył do grona producentów olejów CBD. Firma właśnie wprowadza na rynek CBD Compassion Extract, sprzedawany jako suplement diety. Fot. Dutch Passion[/caption] W odpowiedzi na duże zainteresowanie państw członkowskich w kwestii leczenia chorób przewlekłych konopiami indyjskimi, WHO postanowiła przeprowadzić badania naukowe na niespotykaną dotąd skalę. Według Expert Committee on Drug Dependence, podlegającej bezpośrednio pod Światową Organizację Zdrowia, kannabidiol nie powinien podlegać żadnym regulacjom prawnym. W oświadczeniu WHO czytamy również, że jej liberalne stanowisko w sprawie kontroli tej substancji wynika z braku obaw co do nadużywania pozamedycznego. Czyli, innymi słowami, CBD po prostu nie powoduje uzależnienia. "Najnowsze dane z badań na zwierzętach i ludziach pokazują, że stosowanie środka może mieć pewną wartość terapeutyczną w przypadku napadów padaczkowych ", czytamy między innymi w raporcie. "Aktualne dowody wskazują również, że kannabidiol prawdopodobnie nie będzie nadużywany ani nie będzie uzależniał tak jak inne kannabinoidy, na przykład Tetra Hydro Cannabinol (THC)”. Jednocześnie poinformowano, że ECDD pełny raport z badań nad wykorzystaniem konopi w medycynie opublikuje w maju 2018 roku. To długo oczekiwane oświadczenie sprawia, że stanowisko amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA, według której konopie indyjskie nie mają zastosowania leczniczego , staje się coraz trudniejsze do utrzymania i coraz mniej uzasadnione. ONZ teraz jednoznacznie uznała, że roślina ma wartość medyczną. Ponieważ USA jest członkiem organizacji, która uznaje medyczną wartość CBD, agencja będzie musiała udowodnić, że WHO jest w błędzie. Taka sprawa sądowa mogłaby zostać wykorzystana przez naukowców i badaczy zajmujących się konopiami z całego świata, w tym samego USA, do zniesienia arbitralnej i fałszywej klasyfikacji konopi przez DEA jako zakazanej substancji

Pacjenci oddychają z ulgą

To wspaniała wiadomość zwłaszcza dla amerykańskich i polskich pacjentów, gdyż właśnie w tych dwóch państwach trwała ostatnio nagonka na CBD i zanosiło się nawet na prohibicję. Od grudnia 2016 CBD i ekstrakty z konopi figurują jako nowe zakazane substancje na „czarnej liście” DEA. Na cały medyczny świat padł wtedy strach, że ten nowy zakaz w USA spowoduje, że kannabinoidy będą poddane jeszcze większej kontroli. Według definicji DEA „ekstrakt z marihuany” to ekstrakt zawierający jeden lub więcej kannabinoidów, który został uzyskany z dowolnej odmiany konopi indyjskiej, ale inny niż żywica. Oznaczało to, że wszystkie ekstrakty, łącznie z tymi zawierającymi CBD, znajdą się na tej samej liście substancji co heroina, LSD, marihuana czy ekstazy. O zakazie poinformowało wiele światowych mediów. Jego krytycy zwracali uwagę, że przepis został wprowadzony po cichu, by uniknąć fali krytyki. Niektórzy podważali nawet legalność tej decyzji. Zdaniem wielu prawników DEA może wyłącznie kontrolować przestrzeganie prawa, nie może go jednak tworzyć. Jednak do tej pory agencja cieszyła się opinią wszechpotężnej, także poza granicami USA. Politycy w kilku innych krajach zaczęli natychmiast usłużnie głosić potrzebę wprowadzenia ściślejszej kontroli. Pisaliśmy o tym szerzej w artykule „CBD w tarapatach?”. Polski rząd, jako najwierniejszy wasal USA, przez jakiś czas był w awangardzie tej międzynarodowej nagonki firm farmaceutycznych przeciwko medycynie naturalnej, reprezentowanej tym razem przez CBD. Obserwowaliśmy to już wiele razy, np. przy unikalnym w świecie zakazie pieprzu metystynowego. Były powody do obaw, że nasz Główny Inspektorat Sanitarny (GIS), zaprawiony w bojach z „legalnymi dopalaczami”, weźmie się teraz za CBD i podejrzanie legalne konopie przemysłowe. Polskie media ostrzegały, że konopie przemysłowe też częściowo stają się nielegalne, zaś dynamicznie rozwijający się w Polsce biznes konopny jest zagrożony. GIS odmówił bowiem rejestracji olejków wyprodukowanych z konopi przemysłowej. Na szczęście sytuacja u Wuja Sama trochę się uspokoiła, więc i w Polsce urzędnicza kawaleria przestała ostro szarżować. [caption id="attachment_4815" align="alignnone" width="500"]WHO błogosławi CBD - Pomimo nagonki USA Wśród licznych producentów CBD z prawie całego świata możemy pochwalić się bardzo silną polską reprezentacją. Na zdjęciu zawodnicy Cannapolu, jednego z „weteranów” młodej krajowej i światowej ligi CBD. Fot. John Astbury[/caption] To także spora zasługa polskich aktywistów i pacjentów oraz ich amerykańskich kolegów. We wrześniu ub.r. kilka organizacji, w tym stowarzyszenie Hemp Industries Association i NORML, złożyło pisemny sprzeciw wobec decyzji amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA), dążącej do nałożenia nowych międzynarodowych ograniczeń dostępu do CBD. FDA jest jedną z wielu agencji, które doradzały WHO podczas sporządzania raportu nt. CBD. Aktywiści zwrócili też uwagę na konflikt interesów i korupcję w DEA. Agencja wydaje miliardy dolarów rocznie z pieniędzy podatników, by przeciwstawiać się produkcji, uprawie i legalizacji konopi, kolejne miliardy zwyczajnie kradnie poprzez konfiskatę majątku skazanych za przestępstwa narkotykowe. Niektóre stany, w tym Kalifornia, podjęły kroki w celu ograniczenia takich konfiskat. „Klasyfikacja kannabidiolu jako substancji kontrolowanej i jego kryminalizacja jest niezgodna zarówno z dostępną nauką, jak i zdrowym rozsądkiem”, tłumaczył dyrektor polityczny NORML Justin Strekal. "Jest to kolejny przykład, że rząd Stanów Zjednoczonych umieszcza ideologię ponad dowodami, jeśli chodzi o kwestie związane z konopiami", stwierdził. Przypomniano, że sam prezydent Donald Trump obiecywał, że zalegalizuje medyczną marihuanę, ale nie podjął żadnych kroków, które sugerowałyby, że ma zamiar spełnić tę obietnicę.

Wyrazy uznania dla kannabidiolu

Tymczasem mnożą się entuzjastyczne recenzje na temat oleju CBD, który można znaleźć w internecie, w aptekach konopnych, a także w niektórych sklepach spożywczych. Zwolennicy tego naturalnego środka twierdzą m.in., że CBD pomaga złagodzić ból, lęk, depresję i stres, zwiększyć koncentrację i produktywność, poprawić układ odpornościowy i zmniejszyć stany zapalne. Dla mnóstwa ludzi jest bardzo ważne, że CBD, w przeciwieństwie do swojego psychoaktywnego kuzyna THC, jest legalny. Jeden z ekspertów branżowych, Matt Karnes powiedział gazecie finansowej Forbes w 2016 roku, że spodziewa się, że produkty CBD staną się rynkiem o wartości niemal 3 miliardów dolarów do 2021 roku. Przynajmniej jedna korzyść ze stosowania CBD jest dobrze udokumentowana przez naukę: może być on skuteczny w leczeniu dzieci z rzadkimi, genetycznymi zaburzeniami napadowymi. Dorośli, dzieci, a nawet zwierzęta z epilepsją odnoszą korzyści ze stosowania środka, co potwierdza swoim autorytetem sama Światowa Organizacja Zdrowia. Są też pewne dowody na to, że CBD może pomóc w zwalczaniu lęku. Inne wstępne badania sugerują, że CBD może być obiecującą terapią w przypadku choroby Alzheimera, raka, psychozy i choroby Parkinsona. Co ważne, prawie niemożliwe jest nadużywanie lub uzależnienie. Niestety, wiele rzekomych spopularyzowanych korzyści ze stosowania CBD nie jest dobrze sprawdzonych przez nowoczesną naukę. Czy istnieje jednak jakieś niebezpieczeństwo przy próbowaniu produktów zawierających CBD? Owszem. Mimo że jakiekolwiek zgłoszone skutki uboczne samego CBD są niewielkie (najczęściej jest mowa o suchych ustach i zawrotach głowy), to mogą one być poważne, jeśli produkty CBD wchodzą w interakcje z innymi lekami - mówią eksperci. Ponieważ CBD jest metabolizowany przez ten sam enzym w wątrobie, który metabolizuje wiele konwencjonalnych leków i suplementów, substancja chemiczna może powodować wzrost poziomu innych leków w organizmie; w niektórych przypadkach (jak na przykład u pacjentów, którzy zażywają lek, aby uniemożliwić organizmowi odrzucenie organu dawcy) nawet do śmiertelnego poziomu. WHO błogosławi CBD - Pomimo nagonki USA Warto także pamiętać, że firmy oferujące produkty z CBD używają różnych źródeł, metod ekstrakcji i technik produkcji - i nie wszystkie produkty końcowe są sobie równe. Będziesz musiał przeprowadzić własne „badania terenowe”, aby znaleźć firmy, którym można zaufać. Dodatkowo ich forma, czyli w jaki sposób produkty są pakowane i konsumowane (w olejkach, kremach czy kapsułkach), także wpływa na to, jak są wchłaniane przez organizm. Na przykład produkty spożywcze są dobrze wchłaniane, podczas gdy oleje pod językiem są "bzdurą", twierdzą niektórzy badacze. Oczywiście sprzedawcy w sklepach z ziołami zazwyczaj nie mają takiej samej misji, wiedzy, szkolenia ani nadzoru jak lekarze i farmaceuci. W niektórych miejscach, jak Stany Zjednoczone, pojawia się także kwestia legalności CBD. Efekt jest taki, że niektóre produkty zawierają CBD, inne (często sprzedawane jako "bogaty w CBD olej z konopi") mają zaś ledwie śladowe ilości tej substancji. W zależności od przepisów krajowych lub stanowych mogą one również obejmować różne poziomy THC - taka kombinacja ma zalety, ale także wady. Wielu lekarzy martwi się, że chorzy ludzie będą rozpaczliwie „grać w te wszystkie gry liczbowe z zawartością i proporcjami”, ponieważ konsumenci nie są jeszcze dobrze wykształceni w tej materii i łatwo można na nich zarobić. Tymczasem liczą się miligramy rzeczywistej molekuły CBD. Na bogatym Zachodzie, jeśli masz szczęście i zdobędziesz np. olej faktycznie zawierający CBD, najprawdopodobniej wydasz równowartość 200 dolarów lub więcej, aby kurować się dawką 10 do 40 miligramów dziennie. Uczestnicy medycznych badań często przyjmują 1000 miligramów dziennie lub więcej, trudno więc wyobrazić sobie większe korzyści zdrowotne bez wypicia całej (kosztownej i bardzo kalorycznej) butelki takiego oleju. Wielu ekspertów postuluje, aby powrócić do dyskusji o legalnych leczniczych konopiach i ich miejscu w dzisiejszej medycynie, bo tak naprawdę to one są źródłem obserwowanego efektu leczniczego CBD. W tej chwili CBD to głównie marketing. Ta bardzo droga substancja pochodzenia naturalnego w normalnym świecie, w którym konopie nie rosną poza prawem, byłaby przecież w zasadzie darmowa. Dr Joint
S
Soft Secrets