Royal Automatic

Soft Secrets
11 Nov 2011

Odmiany automatyczne przebojem wdarły się na rynek konopi. Mimo, że z początku zostały przyjęte z pewnym dystansem, już po chwili okazały się przebojem rynkowym na całym świecie.


Odmiany automatyczne przebojem wdarły się na rynek konopi. Mimo, że z początku zostały przyjęte z pewnym dystansem, już po chwili okazały się przebojem rynkowym na całym świecie.

Odmiany automatyczne przebojem wdarły się na rynek konopi. Mimo, że z początku zostały przyjęte z pewnym dystansem, już po chwili okazały się przebojem rynkowym na całym świecie. Odmiana Royal Automatic od Royal Queen Seeds jest bardzo wdzięcznym przedstawicielem odmian automatycznych, która rośnie niemal bez ingerencji ogrodnika. Dając mocne i smaczne palenie najwyższej jakości.

Małe kiełki nie pokazały jeszcze na co je stać.

Odmianę tą uprawiam po raz drugi i z pewnością nie ostatni. W moim ogrodzie odmiany automatyczne znalazły swoje nieco niszowe miejsce. Stosuje je jako rośliny wypełniającą przestrzeń w ogrodzie. W dzisiejszych czasach kryzysu kiedy to prąd jest bardzo drogi do szewskiej pasji doprowadza mnie widok wolnej przestrzeni w ogrodzie, która mogłaby być pożytecznie wykorzystana. Do tego odmiany automatyczne nadają się wręcz idealnie. Rozwijają się niemalże w każdych warunkach, nie dbają o reżim oświetlenia i z roku na rok są coraz smaczniejsze.

Posiadałem kilka nasion tej odmiany i postanowiłem je wykorzystać zaraz po ukazaniu się pierwszej łysej plany w moim ogrodzie. Po kilku godzinnej kąpieli w wodzie mineralnej z dodatkiem preparatu Canna Rhizotonic i odrobiną wody utlenionej nasionka zostały wysadzone do plastikowych kubeczków wypełnionych mieszanką ziemi ogrodniczej i wermikulitu. Po tygodniu roślinka miała już poza liścieniami dwie pary ładnych zielonych listków o ciemnej głębokiej barwie.

Po kilku dniach oczekiwania ukazały się pękate liście prawdziwe podobne nieco do małych truskawek.
Puste miejsce w ogrodzie w dobie kryzysu musi być zagospodarowane. Marnotrawstwo je jest w moim stylu.

Po około tygodniu przesadziłem rośliny do ostatecznych pojemników, w których miały dokończyć swój cykl życiowy wykorzystując jednocześnie cały możliwy do zagospodarowania zapas miejsca w moim ogrodzie. Bryła korzeniowa przez tylko jeden tydzień ich wzrostu ładnie już przerosła doniczkę na wylot.

Po około 16- 20 dniach zaczęły pojawiać się pierwsze malutkie kwiatki, rośliny mimo kwitnięcia rosły dalej. Mimo zastosowanej tylko 6 godzinnej nocy i 18 godzin dnia (faza wegetatywna dla roślin głównych w ogrodzie) raz zapoczątkowane kwitnienie postępowało dalej bez najmniejszych przeszkód.

Od 14 dnia życia moich zielonych karzełków zacząłem nawozić je nawozami firmy Canna z serii BioCanna Flores. Na końcowe tygodnie kwitnienia czekał mój stały zapas PK 13/14, który jest według mnie najbardziej efektywnym i wydajnym preparatem tego typu dostępnym na rynku.

Krzaczki bez najmniejszych problemów kwitły pod 18 godzinnym dniem.
Mały testowy szczycik na mojej dłoni.

Małe krzaczki uprawiane były 2 - 3 litrowych doniczkach. Pod koniec kwitnienia rośliny miały od 20 do 70 cm wysokości, co zgadza się z informacjami podawanymi przez producenta na ich stronie domowej. W moim ogrodzie rosły razem z krzakami odmian nie automatycznych, które były w stadium wegetacji. Szybkie i bezproblemowe zakwitanie pod 18 godzinnym dniem dobrze świadczy o tej odmianie i jej stabilności. Struktura krzaków jest typowa i charakterystyczna dla roślin zawierających w sobie geny c.ruderalis. Jeden główny szczyt i kilka pobocznych, satelitarnych kwiatów czyni z tej odmiany idealnego kandydata do uprawy techniką SOG. Technika ta opiera się na możliwe jak najgęstszym upakowaniu roślin i bardzo szybkiej indukcji kwitnienia, co oczywiście nie jest wymagane podczas pracy z odmianami automatycznymi. Budowa krzaków Royal Automatic jest wręcz idealna i kiedyś z pewnością ją wypróbuję i swoimi spostrzeżeniami podzielę się z czytelnikami Soft Secrets POLSKA.

Końcowe dwa tygodnie uprawy rośliny przeżyły pod oświetleniem, 12/12 ponieważ, krzaki główne uprawiane jednocześnie z automatami bezwzględnie już wymagały indukcji kwitnienia. W przeciwnym razie powychodziłyby mi z ogrodu bokami, a tego chciałem uniknąć najbardziej. Na tydzień przez zbiorami zacząłem płukać rośliny z resztek nawozów, aby mieć milsze palenie. Mój trud się opłacił, ponieważ już pierwsze partie, które poszły do testów miały bardzo delikatny smak, co jest rzadkie u automatów.

Materiał na skręta gotów do rolowania.

Jako, że miałem co palić i nie byłem na ciśnieniu krzaczki miały szanse spokojnie wyschnąć. Trymowanie krzaków w przypadku ruderalis to właściwie formalność, boczne liście są małe i można obejść od biedy się nawet bez nożyczek, obrywając je palcami. Zawieszone na wieszaku od ubrań krzaczko-szczyty schły przez 8 dni, aby następnie po podzieleniu ich na pojedyncze szczyty wylądować w szczelnym słoju na kolejnych 18 dni. Po tym czasie pierwsze testy odbyły się z moim przyjacielem, który pali tylko kilka razy w miesiącu. Jak dla mnie były to po prostu dobre, smaczne, kręcące palenie, dla mojego kolegi palenie to okazało się jednak za mocne. Jego dzień pracy mimo, że wesoły już się skończył. Nie był wstanie prowadzić samochodu i raz na jakiś czas wybuchał, naprawdę przeraźliwym chichotem, który mroził krew w moich żyłach.

Jednym słowem odmiana ta jest idealna jako „zapchajdziura" lub będzie ona także szczęśliwa uprawiana techniką SOG. Odmiany automatyczne są jak szwajcarskie scyzoryki, tylko nasza wyobraźnia ogranicza nas jak je możemy pożytecznie wykorzystać. Potencjał mają wielki, są smaczne, szybko kwitną. Czego chcieć więcej? Szczerze polecam!

S
Soft Secrets