Opinie prof.Vetulaniego na temat marihuany i jej szkodliwości
"Nie zdarzają się przypadki, żeby po marihuanie mąż bił żonę"
"Nie zdarzają się przypadki, żeby po marihuanie mąż bił żonę"
Źródło: hyperreal.info
Jerzy Adam Vetulani
- Znacznie łagodniej traktujemy pobicie dziecka, żony czy męża niż posiadanie niewielkiej ilości substancji, która nikomu nie szkodzi, a tylko obraża czyjeś przekonania - mówi w rozmowie z TOK FM, prof. Jerzy Vetulani, psychofarmakolog, neurobiolog i biochemik. Vetulani jest przekonany, że najgłośniej przeciwko denepenalizacji krzyczy narkobiznes. - A on się bardzo ładnie maskuje troską o zdrowie społeczne - ocenia.
Zdecydowana większość zapytanych przez nas Polaków - 48 proc. - nie chce karania za posiadanie niewielkiej ilości "miękkich narkotyków", a 32 proc. opowiada się zdecydowanie przeciwko takiemu rozwiązaniu. Jedynie 27 proc. pytanych sprzeciwia się depenalizacji - wynika z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Nauk Społeczno-Ekonomicznych na zlecenie Radia TOK FM. W Polce kończy się narkofobia? - Wydaje mi się, że tak. Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym padaniem - mówi w rozmowie z TOK FM prof. Jerzy Vetulani, psychofarmakolog, neurobiolog i biochemik z PAN i PAU.
Jak tłumaczył, coraz więcej osób przyjmuje argumenty o szkodliwości kryminalizacji posiadania miękkich narkotyków. - Mało kto zdawał sobie sprawę, jaką olbrzymią stratą społeczną jest osadzenie na rok czy pół roku człowieka normalnie działającego w społeczeństwie. Przyłapany nagle z niewielką dawką narkotyku na własny użytek, zostaje wytrącony ze swojej roli społecznej. I to nie na rok. Całe życie jego zostaje zmarnowane - przekonuje prof. Vetulani. - Nasz Sejm powziął kiedyś straszną decyzję, że osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądowym jest pozbawiona biernego prawa wyborczego. Gdyby coś takiego zastosowano za komuny, to żaden z opozycjonistów nie mógłby zostać wybrany do władzy - porównuje.
Długie palenie ogłupia. Prawda czy fałsz?
Często pojawia się argument, że długotrwałe i regularne palenie marihuany powoduje dosłowne "ogłupienie" i nieodwracalne zmiany w mózgu. - Badania tego nie wykazują. Ślady THC, i to nawet w znaczących ilościach, mogą być odkryte we krwi nawet po dwóch-trzech tygodniach. Stąd wzięło się myślenie, że działa niesłychanie przewlekle - dementuje prof. Vetulani.
- Badania na ludziach wykazują, że osoby, które brały dość dużo marihuany przez długi okres czasu, po odsunięciu substancji na pół roku, nie wykazują żadnych różnic w porównaniu z osobami, które marihuany nie używały.
Holendrzy nie są głupsi
Nasz rozmówca zwracał także uwagę, że nie widać różnic między obywatelami krajów, gdzie marihuana jest dozwolona, a tymi, gdzie jest zakazana. - Nie sądzę, żeby Holendrzy w średnim wieku byli gorsi intelektualnie niż Rosjanie czy Polacy - podkreśla uczony.
Przyznał jednocześnie, że jeśli chodzi o szkodliwość, czy jej brak, mówi się głównie o znaczeniu substancji psychoaktywnej. - A to podobnie, jak z tytoniem. To nie nikotyna jest główną przyczyną części schorzeń tylko palony materiał roślinny - porównywał.
Mówiąc o badaniach, prof. Vetulani zaznaczał, że wyniki poziomu szkodliwości często zależą od przekonań badacza. - Nie sądzę, żeby to były świadome oszustwa. Ale jak ktoś wierzy, że to jest szkodliwe, robi doświadczenia tak długo, aby wyszła jakaś szkodliwość. Jeśli ktoś wierzy, że jest nieszkodliwe, to będzie lekceważył ewentualne sygnały niebezpieczne - mówi.
Co szkodliwsze? "Po marihuanie nikt nie bije żony..."
Neurobiolog przyznał, że trudno jest porównywać szkodliwość marihuany i alkoholu w sensie społecznym. Dla "trawki" po prostu brak porównywalnych danych, jako że nadużywa jej znacznie mniej osób niż alkoholu. - Pewnych zjawisk jeszcze nie znamy - mówi.
Pewne porównanie można jednak przeprowadzić. - Marihuana powoduje, że jesteśmy rozluźnieni, alkohol powoduje agresje. Nie zdarzają się przypadki, żeby po marihuanie mąż bił żonę, wręcz przeciwnie. Tymczasem alkoholizm jest w zasadzie główną przyczyną przemocy w rodzinie. Do tego agresja tłumu - wylicza prof. Vetulani.
- Jeżeli chodzi o kwestie zdrowotne, to bardzo dobrze wiemy, ile osób pośrednio i bezpośrednio umiera po alkoholu. Po marihuanie nie mamy gwałtownych zgonów - dodaje.
Marihuana jest bardziej szkodliwa. Bo łamiemy prawo...
Zdaniem profesora, jest jednak jedna kwestia, pod względem której marihuana jest dużo szkodliwsza od alkoholu. - Łamiemy prawo, mamy poczucie robienia rzeczy nielegalnej. Jestem po drugiej stronie prawa. A przecież od rzemyczka do koniczka, potem już łatwiej łamać kolejne przepisy - tłumaczy. - Społeczeństwo nie może być uczone łamania prawa.
Jak powinna wyglądać kwestia prawna marihuany?
Jak zatem powinna wyglądać, zdaniem prof. Vetulaniego, sytuacja prawna narkotyków? Całkowita depenalizacja marihuany, sprzedawana legalnie jak tytoń, opatrzona akcyzą, a zyski państwa powinny iść na podniesienie poziomu życia zdrowotnego obywateli.
Ograniczenia wiekowe w dostępności, podobne jak w alkoholu. - Choć może wystarczyłby wiek 15 lat. Uważam, że piętnastolatki są mądrzejsze znacznie bardziej od starych parlamentarzystów - komentuje dla TOK FM psychofarmakolog.
Jego zdaniem "twarde" narkotyki powinny być traktowane jak leki i dostępne na receptę w aptekach.
Trudniej wyjść z uzależnienia, gdy substancja jest nielegalna
Profesor nie ma wątpliwości, że uzależnienie jest nieszczęściem. Zaznacza przy tym: - Im bardziej substancja jest nielegalna, tym bardziej pociąga za sobą dewastację, bo ludzie, którzy chcą zerwać z nałogiem, nie pójdą do lekarza. Od razu przecież wyjdzie na to, że są przestępcami - zwraca uwagę.
Najgłośniej krzyczy narkobiznes
- To charakterystyczne dla naszego wymiaru sprawiedliwości. Znacznie łagodniej traktujemy pobicie dziecka, żony czy męża niż posiadanie niewielkiej ilości substancji, która nikomu nie szkodzi, a tylko obraża czyjeś przekonania - komentuje.
- Wydaje mi się, że najsilniejszy sprzeciw przeciwko depenalizacji wychodzi z kręgu narkobiznesu, a on się bardzo ładnie maskuje troską o zdrowie społeczne - podsumowuje prof. Jerzy Vetulani.