Oaxacan, Angola Red i Red Lebanon

Soft Secrets
11 Apr 2013

W tym odcinku naszego cyklu o zagrożonych gatunkach konopi, którym grozi wymarcie.


W tym odcinku naszego cyklu o zagrożonych gatunkach konopi, którym grozi wymarcie.

W tym odcinku naszego cyklu o zagrożonych gatunkach konopi, którym grozi wymarcie zajmiemy się odmianami: Angola Red i Oaxacan Highland z Meksyku oraz legendarną odmianą z Libanu Red Lebanon, który dawał wspaniały czerwony haszysz. Prowadzona od dziesięcioleci „Wojna z Narkotykami” doprowadziła do zaniku naturalnie uprawianych od stuleci odmian konopi, które teraz próbujemy odnaleźć lub odtworzyć.

Odmiana Oaxacan Highland pochodzi z Meksyku z okolic miasta Oaxacan. Pojawiała się ona na rynku amerykańskim bardzo często. Nazywano ja inaczej „Gold” mimo, że kwiaty były beżowe z czerwonymi włoskami. Odmianę tę ceniono ze względu na silne działanie psychodeliczne i ostry, słodki smak dymu. Wysokie rośliny produkowały długie luźne kwiaty z czerwonymi włoskami. Rośliny tej odmiany miały tendencję do tworzenia hermafrodytów, a liście miały bardzo wąskie palce i były większe od innych odmian pochodzących z Meksyku. Krzaki osiągały ponad 4 metry wysokości i miały kształt drzewka bożonarodzeniowego. Niejednokrotnie odmiana ta była mylona z również rosnącymi w tym regionie Meksyku odmianami: Guerrera i Michoaca. Nasiona tej odmiany są większe, nieco jaśniejsze i mniej paskowane niż nasiona innych odmian z tej części Ameryki Środkowej. 

Okazjonalnie kilkanaście nasion uznawanych za oryginalne dostało się w ręce doświadczonych ogrodników i odtworzone nasiona tej odmiany oferują dwa banki nasion. Firma Sativa Seed Bank sprzedaje ją pod nazwą Eldorado, a Dr.Greenthumb pod nazwą Niagara. Uzyskanie oryginalnie uprawianego materiału genetycznego do rozmnożenia jest bardzo mało prawdopodobne, ponieważ przestępstwa narkotykowe w tym rejonie Meksyku są bardzo nasilone i poszukiwacze nasion mają bardzo utrudnioną i niebezpieczną pracę. Miejscowe odmiany zostały przez grupy mafijne zastąpione przez bardziej wydajne i odporniejsze odmiany i naturalnie rosnąca tam ganja została „rozcieńczona” obcymi genami. Nowe nasiona dostępne na rynku są bardzie paskowane, co jasno wyjaśnia, że ich genotyp został „skażony” odmianami pochodzącymi z Kolumbii.



W Libanie produkcja haszyszu jest tradycją narodową kultywowaną od setek, jeżeli nie tysięcy lat. Kartele narkotykowe działające w Dolinie Bekaa na oczach tamtejszych władz współfinansują szemrane interesy obu stron konfliktu.

Co ciekawe uprawa konopi miała największe nasilenie podczas wojny domowej, która trawiła ten wspaniały kraj pomiędzy  1975 – 1990. W tym okresie kilkunastu rolników zarobiło fortuny na wyrobie i handlu haszyszem. Podczas czasu pokoju siły wojska i policji z braku zajęcia niszczyły pola rolników na masową skalę i ich działania niemalże nie doprowadziły do upadku tamtejszej gospodarki narodowej.  Po roku 1990 i zakończeniu działań wojennych władze rozpoczęły rozmowy z ONZ, które w zamian za finansowanie projektów kulturalno-gospodarczych domagały się od tamtejszych władz zintensyfikowania walki z narkotykami i niszczenia upraw konopi i maku. Gdy obiecana pomoc została zmarnowana i roztrwoniona przez lokalnych watażków duża część rolników musiała powrócić do tradycyjnych upraw konopi, bo tylko one przynosiły dochód wystarczający na utrzymanie rodzin.

Pomimo krótkich okresów odpoczynku od działań wojennych w 2006 roku konflikt Izraelsko – Libański znowu sprawił, że okoliczni rolnicy, aby móc wyżywić swe rodziny powrócili do uprawy konopi i wyrobu haszyszu.

Część Libańskich władz jest przeciwna utrzymywaniu pół konopnych i handlu haszyszem, jednak zakorzeniona od tysięcy lat w kulturze ludzi tamtego regionu korupcja nie pozwala wprowadzić tych praw w życie. W tamtym rejonie władzę mają silne gangi i klany rodzinne, które skorumpowały władzę na podległym sobie terenie od najniższych szczebli, aż po sam parlament. Nikt nie podejmie żadnych działań ze względu na własne bezpieczeństwo.

Haszysz z regonu Libanu dostępny jest na rynku w dwóch formach. Żółty haszysz robiony jest z młodszych roślin i daje on bardzo psychodeliczne, ożywcze upalenie. Zawiera wysoką zawartość THC i niską CBD. Słynny na całym świecie czerwony haszysz wykonywany jest z dojrzałych roślin i ma wyższą zawartość CBD. Jest to nieco podobny do Marokańskiego haszyszu, ale daje mocniejsze upalenie. Rośliny zwykle schną na słońcu do czasu, po czym są rozdrabniane i przesiewane ręcznie przez gęste sita. Proszek haszyszowy jest sprzedawany przez rolników w takiej postaci przed nadejściem zimy. Prasowaniem ich w twarde kostki zajmują się już hurtownicy i handlarze, którzy rozprowadzają go po całym świecie. Żółty haszysz jest zwykle lepszej jakości niż czerwony i osiąga wyższe ceny. Można spotkać się także z różną jakością od bardzo słabego do ekstremalnie mocnego produktu.

Od momentu, gdy wojna z Izraelem doprowadziła do uszczelnienia granic większość lokalnie produkowanego haszyszu jest wchłaniana przez miejscowy rynek. Obecnie bardzo trudno jest kupić nawet niewielką ilość świeżego Libańskiego haszyszu dobrej jakości. Na rynku pojawiło się wiele podróbek zwykle pochodzących z Turcji i wykonywanych tam z miejscowych odmian konopi. Koneserzy uznają go za produkt niższej jakości niż oryginał pochodzący z Libanu. 

Innym krajem gdzie produkcja haszyszu utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie jest Angola – państwo w południowo-zachodniej Afryce. Są to obszary naturalnego występowania czystych odmian typu sativa, które pokrywają ogromne połacie terenów na północnym-wschodzie kraju. Ganja ta jest pozostałościami plantacji założonych przez Portugalskich kolonizatorów, którzy zaanektowali Angole w 1575 roku i oficjalnie wycofali się z tego kraju w 1975 roku. Po uzyskaniu niepodległości wybuchła tam krwawa wojna domowa, która pochłonęła setki tysięcy ofiar. Stolicą Angoli stał się największy lokalny port Luanda, przed który Portugalczycy eksportowali towary wyprodukowane przez niewolników na lokalnych plantacjach. Wiele słynnych odmian sativa obecnych na rynku pochodzi właśnie od pierwotnie uprawianej tam przez Portugalskich kolonizatorów odmiany Angola Red.

Pomimo nielegalności uprawy konopi w Angoli haszysz jest tu wyrabiany na masową skalę od setek, jeżeli nie tysięcy lat. Rolnicy tutaj, podobnie jak w Libanie ryzykują, że ich zbiory lub gotowy już produkt zostanie spalony przez wojsko lub siły policyjne. Niedawno w dystrykcie Balombo w północno-wschodnim rejonie kraju wojsko zniszczyło ponad 3 500 okazałych roślin, co było dużym ciosem dla tamtego rynku, który nie jest już tak wydajny jak kiedyś i produkcja haszyszu rzadko starcza na coś więcej niż zaspokojenie lokalnych potrzeb. Rolnicy z okręgu Huila nadal uprawiają dawne odmiany, chociaż nikt nie jest już na sto procent pewny czy jest to ta sama odmian Angola Red, która rozsławiła ten kraj przed laty. Jeżeli tak, jest spotkać ją można tylko w bardzo nielicznych ogrodach tego pięknego kraju.

Mały przemysł konopny w Angoli został ostatnio niemalże dobity przez uczynienie z tego państwa jednym z miejsc przerzutowych przemytu kokainy z Ameryki Południowej do Europy. Obecnie dobry haszysz bardzo rzadko przedostaje się przez granice Angoli, z wyjątkiem małych dostaw do Namibii. Oryginalna odmiana Angola Red mogła zostać już stracona dla przyszłych pokoleń!

Handel konopiami i haszyszem w Afryce jest zwykle bardzo brutalnie połączony ze skorumpowanymi sferami rządowymi, wojska i policji. Podobnie dzieje się w krajach sąsiednich, jak w Demokratycznej Republice Konga i Kongu, gdzie brutalizacja handlu i życia codziennego bardzo doskwiera mieszkańcom tego regionu. Pomimo, że całkowite wyeliminowanie tradycyjnych upraw konopi na tych regionach wydaje się nieprawdopodobne, to wydaje się więcej niż pewnym, że czasy świetności tego regionu w produkcji i handlu haszyszem już minęły. Dla dobra całej ludzkości najważniejszym staję się konieczność zachowania pradawnych odmian, dzięki którym być może w przyszłości odkryjemy leki na rożne choroby trapiące ludzkość.    

 

S
Soft Secrets