Czyli biała dama w akcji

Soft Secrets
04 Nov 2011

Odmiana Ice od Royal Queen Seeds może się poszczycić naprawdę znakomitymi rodzicami. Ma on bowiem w swoich komórkach najlepsze geny takich odmian jak: Afghan, Northen Light, Skunk i Shiva.


Odmiana Ice od Royal Queen Seeds może się poszczycić naprawdę znakomitymi rodzicami. Ma on bowiem w swoich komórkach najlepsze geny takich odmian jak: Afghan, Northen Light, Skunk i Shiva.

Odmiana Ice od Royal Queen Seeds może się poszczycić naprawdę znakomitymi rodzicami. Ma on bowiem w swoich komórkach najlepsze geny takich odmian jak: Afghan, Northen Light, Skunk i Shiva. Doskonale sprawdza się jako komercyjna odmiana ponieważ jest bardzo wydajna i produktywna. Upalenie jest bardzo silne i uspokajające, często odmiana ta jest wyborem medycznych użytkowników konopi.

Genetyka najwyższej jakości na czasopiśmie światowego rozmachu.

Nasiona Ice pochodziły z firmy Royal Queen Seeds, która pakuje swoje nasiona w zgrabne próżniowe opakowania doskonale zabezpieczające cenne geny. Po nocnej kąpieli w kieliszku wody oligoceńskiej nasiona powędrowały na papierowy ręcznik umieszczony pomiędzy dwoma talerzami - większy na mniejszym. Już po następnej pierwsze kiełki pokazały się światu i mnie. Po kolejnych 24 godzinach wszystkie dziesięć nasion było już w plastikowych kubeczkach wypełnionych lekką mieszanka 70% ziemi ogrodniczej o pH 5,8 - 6,4 i 30% wermikulitu. Część nasion już przy wysadzaniu miała wyraźnie rozpoznawalne 2 zielone liścienie. Je właśnie posadziłem, tak aby od razu miały dostęp do życiodajnego światła. Praca ta wymagała dużo ostrożności, delikatności i wyczucia, wszystko jednak poszło jak po maśle, a to za sprawą moich zręcznych palców.

Piękny kiełek w kilkadziesiąt godzin od zamoczenia nasion. Kiełkowalność - 100%.
Malutkie kostki wełny mineralnej należy dobrze namoczyć przed wysadzeniem do nich małych kiełków.

Odmiana Ice od Royal Queen Seeds znana jest wśród hodowców jako bardzo produktywna, porównywana nieraz znaną komercyjną odmianą jaką bez wątpienia jest Big Bud. U siebie w ogrodzie jako że mam trochę miejsca chciałem dać jej podrosnąć jakiś czas zanim zaindukuje kwitnienie. Wegetacje rozpocząłem pod oświetleniem 24/24, nie jest to konieczne, ani uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia bardziej optymalne jest ustawienie 18/6. Ja jednak lubię patrzeć na szaleńcze tępo wzrostu małych sadzonek z dobrymi genami. Ktoś doświadczony i mądry powiedział kiedyś, "że uprawa marihuany jest dużo bardziej uzależniająca niż jej palenie". I wiecie co? Coś w tym jest!

Pierwsze dwa tygodnie rośliny rosły dość powoli szykując się do prawdziwej eksplozji jaka nastąpiła pomiędzy trzecim, a szóstym tygodniem, kiedy to zaindukowałem kwitnienie redukując ilość dnia do 12 godzin dbając, aby noc ich pozostała niezakłócona. Po pierwszych dwóch tygodniach krzaczek dawał nieraz nawet jedną parę liści na dobę, rekordowego 28 dnia wegetacji dając trzy pary.

Wprawne oko już po jednym spojrzeniu rozpozna geny czystej niemal odmiany indica. Ciemny, głęboki zielony kolor dodatkowo ułatwia identyfikację.

Przez sześć tygodni wegetacji roślinka miała około 20 - 30 centymetrów i kilkanaście par liści, które już wkrótce miały mnie zadziwić swoją mocą i smakiem. Wszystkie dziesięć roślin rozwijało się równomiernie i bardzo podobnie fenotypowo co dobrze świadczy o stabilności i homogeniczności tej odmiany. Różnice w wysokości poszczególnych krzaków nie były większe niż kilkanaście do maksymalnie dwudziestu procent. Struktura krzaka wprawnemu oku nie dawało złudzeń co do genów tej odmiany. Indica aż kłuła w oczy swoim tak charakterystycznym, przysadzistym pięknem delikatnej grubaski. Główne łodygi były grube co dobrze zapowiadało się na przyszłość. Taka budowa uchroni delikatne tkanki krzaka przez połamaniem pod wpływem ciężaru dojrzewających krzaków. Widziałem już w swoim życiu bardzo wydajne odmiany, których wadą było to, że bez podpory nie było szansy ich uprawiać. Cecha ta wyklucza uprawę na świeżym na co Ice nadaje się znakomicie nawet w naszym chłodnym, wilgotnym i kapryśnym klimacie. Gałęzie boczne jakie zaczęły się zawiązywać miały podobnie muskularną budowę - kwiaty tam także były bezpieczne.

Po szóstym tygodni przełączyłem lampy na ustawienia 12/12, zmieniłem nawozy na te dedykowane na tą fazę rozwoju i w radosnym oczekiwaniu doglądałem swoje pupilki kilka razy podczas ich pracy. Mój ogród może mieć lampy ustawione na wysokości nawet 220 cm, a więc widząc niemalże czystą indica w swoich rękach ze spokojnym sumieniem indukowałem kwitnienie na 30 cm krzakach.

Najproduktywniejszy krzak miał naprawdę potężny kwiat główny i całą masę pobocznych.
Oto najmniej wydajny krzak. Kwiaty zbite, ale żadziej rozmieszczone.

Podobnie jak pierwsze chwile wegetacji tak i pierwsze dwa tygodnie kwitnienia były czasem jaki trzeba dać tej odmianie na rozpęd. Kwitnienie tej odmiany nie jest przykładem typowej, szybkiej indica do uprawy w domu. Odmiana ta nie jest gotowa po sześciu tygodniach jak nie zawsze dokładnie informują producenci. Ice jest naprawdę cukierkowo słodki w paleniu, ale ten stan pełnej dojrzałości krzaki osiągają około 10 tygodnia kwitnienie, nieraz warto dać im nawet tydzień dłużej. Długi czas kwitnienia odpłacają krzaki z nawiązką włożona w nie pracę. Zioło od razu po ścięciu bardzo intensywnie pachniało, co wzmacniało się z każdym dniem. Już po 3 tygodniach konserwacji w słojach odmiana ta była niemal "mięsna" w smaku i cukierkowo mocna. Mały szczycik luzem w spodniach przyprawił mnie o palpitację serca, kiedy to zaczął bardzo intensywnie pachnieć mi w teatrze, tuż obok 50 osobowej wycieczki smutnych panów o bezrozumnych rysach ściągniętych tutaj ze szkoły policyjnej w Piasecznie.

Kwiat o niemal czystych genach indica - bardzo zbita, i lepiąca struktura jest w tej odmianie bardzo wyraźnie widoczna. Zapach cukierkowo słodki, niemal duszący.

Żniwa dokonały się pewnego pięknego dnia w samo południe. Na 10 dni przed zbiorami zaprzestałem podawać roślinie jakiekolwiek nawozy - tylko czysta woda. Pomogło to jej pozbyć się niewykorzystanych jeszcze do budowy tkanek składników pokarmowych obecnych w jej macierzy międzykomórkowej. Dzięki tej "diecie" gotowe palenie lepiej smakuje i nie zostawia nieprzyjemnego posmaku na języku podczas palenia. Żniwa odbyły się punktualnie o godzinie 12 w 71 dzień kwitnienia. Pod koniec całego cyklu krzaki osiągnęły pomiędzy 90 a 120 cm wysokości, czyli nieco więcej niż podaje producent. Było to wynikiem długiej, tak dziś nie modnej wegetacji. Wyższa była także wydajność. Producent pisze, że powinniśmy mieć między 35 a 45 gramów suchego palenia po postrzyganiu. U mnie najmniejsza roślinka dała 53 gramy, a największa nieco ponad 88 gram z krzaka. Co jak najlepiej świadczy o producencie i nie zawyża do śmiesznych aż wydajności podawanych przez niektórych producentów nasion na swoich stronach firmowych. Dane nieraz podawane w rubryce wydajność są nieraz aż tak śmiesznie zawyżone, że tylko osoba nigdy nieuprawiająca konopi mogłaby w nie uwierzyć. W tych firmach wydajności nie podaje się w granach z metra kwadratowego lub z krzaka. Tam jednostkami są kilogramy z krzaka.

Z pozostałości po postrzyżynach kwiatów zostały natychmiast przerobiony na produkt gotowy do spożycia, czyli wodny haszysz, który od razu przebojem podbił zarówno moje, jak i mojej żony serce, a potem duszę.

Jedna z roślin przybrała purpurową barwę, a to ze względu na niskie temperatury podczas nocy w moim ogrodzie.

Kilka buszków i dalsze strzyżenie upłynęło nam na miłych przeplatanych śmiechem "porządkowaniu marihuany", jak to określiła moja upalona małżonka. Haszyszu wyszło zaledwie kilka gramów, ale jakość domowego wodnego haszyszu nie może się równać z żadnym dostępnym na ulicy paleniu od dila. Dodatkową zaletą jest to, że jest dostępny od razu po żniwach. Szybkie suszenie marihuany jest jedną rzeczą jaką oduczyłem się robić co najmniej dekadę temu. Poza tym świeże konopie nie mają swojej nominalnej mocy, jaką osiągają po kilkutygodniowej konserwacji w słojach. Jak powiedział Ed Rosenthal "konopie wymagają czasy, aby stać się marihuaną". Wiem, że nieraz "ciśnienie" na pierwsze palenie jest za wielkie, aby długo czekać sugeruje jednak żebyście na testy wysuszyli tylko małą partię całości! Odmiana ta to "rasowa indica" o bardzo intensywnym zapachu, który nie dla wszystkim musi być przyjemny. Nie ma tutaj niczego szukać fan tropikalnych, owocowych odmian sativa - to czysta indica.

Ta niewielka grudka wodnego haszyszu dała wiele radości strzygącym krzaki ogrodnikom po żniwach.

Palenie jest po kuracji w słojach bardzo mocne, działa bardzo dobrze przeciwbólowo na choroby stawów i artretyzm, pomoc odnajdą także ci z was, którzy mają kłopoty ze snem. Dla doświadczonego palacza jest to odmiana do ogarnięcia palona od rana. Na większość z was będzie działała zbyt usypiająco, aby normalnie, produktywnie móc funkcjonować. Jest to królowa wieczoru. Jej twórcom udało się połączyć coś co nie zawsze sprawdzało w odmianach określanych mianem "komercyjnych". Mam namyśli, to że idealnie i bezkompromisowo połączono tu w jedną spójną całość wysoką wydajność i naprawdę smaczne, cukierkowe wręcz palenie. Wietrze, że kluczem do sukcesu tej odmiany jest stosunkowo długi, jak na odmiany indica okres kwitnienia krzaków. W tym wypadku oczekiwanie warte jest kilku dodatkowych dni oczekiwania i wydatków na prąd. Jak dla mnie ocena 9,5 na 10 możliwych jest sprawiedliwa i w pełni zasłużona. Odmiana warta uprawy! Mocny smakołyk!

 

S
Soft Secrets