Marihuana leczy!

Soft Secrets
18 Mar 2015

Naparstnica, kora wierzby, wilcza jagoda – bez tych roślin nie mielibyśmy w medycynie wielu potrzebnych leków. Przeciwnicy marihuany powinni mieć to na uwadze, zanim zrobią z niej demoniczny narkotyk.


Naparstnica, kora wierzby, wilcza jagoda – bez tych roślin nie mielibyśmy w medycynie wielu potrzebnych leków. Przeciwnicy marihuany powinni mieć to na uwadze, zanim zrobią z niej demoniczny narkotyk.Naparstnica, kora wierzby, wilcza jagoda – bez tych roślin nie mielibyśmy w medycynie wielu potrzebnych leków. Przeciwnicy marihuany powinni mieć to na uwadze, zanim zrobią z niej demoniczny narkotyk.

Bez substancji pozyskiwanych z roślin trudno wyobrazić sobie rozwój farmakologii. Całe szczęście, że w czasach, gdy nasi przodkowie z powodzeniem wykorzystywali je w leczeniu rozmaitych dolegliwości (od bólu, zapaleń do kołatania serca), nie powstrzymywały ich w tym żadne urzędy ani procedury badań klinicznych.

Gdyby dziś firma Bayer lub Polpharma chciały zarejestrować kwas acetylosalicylowy i sprzedawać go bez recepty, pewnie nie otrzymałyby na to zgody – już po pierwszych testach okazałoby się, że przyjmowanie tej substancji (pozyskiwanej z kory wierzby) grozi ryzykiem śmiertelnych krwawień. Podobnie z innymi lekami, którymi raczono się od najdawniejszych czasów – ich obecność w naszych aptekach w dużej mierze zawdzięczamy tylko temu, że „mają ugruntowane historycznie działanie”. I nikomu nie przychodzi do głowy, by usuwać je z rynku.

A co z ziołem o nazwie Cannabis, zawierającym delta-9-tetrahydrokannabinol? Celowo używam tej nazwy, dla niepoznaki przed stróżami moralności, którym na dźwięk słowa marihuana lub konopie indyjskie cierpnie skóra. Dla was to narkotyk – przepustka do uzależnienia i śmierci.

Ale spójrzmy na tę roślinę bez emocji podszytych obłudą – jak na lek, który pomaga pacjentom odzyskiwać siły i władzę w mięśniach, hamuje ból, ogranicza padaczki. I który nie jest bardziej niebezpieczny od dziesiątek innych medykamentów, picia alkoholu albo palenia papierosów.

Kilka dni temu uczestniczyłem w otwartej debacie zorganizowanej przez Polską Sieć Polityki Narkotykowej, poświęconej medycznym zastosowaniom kannabinoidów, i muszę przyznać, że było to spotkanie krzepiące. W zatłoczonej sali przeważali zwolennicy legalizacji marihuany jako leku (tak jak od lat jest to praktykowane w kilkunastu stanach USA, Izraelu oraz krajach Unii Europejskiej), ale nie o atmosferę mi chodzi, lecz o fakty medyczne, które przedstawił lekarz z Centrum Zdrowia Dziecka, dr Marek Bachański.

W Klinice Neurologii przynajmniej 9 dzieciom z ciężkimi zespołami padaczkowymi opornymi na inne leczenie podaje się preparaty marihuany i widać, że preparat działa korzystnie – liczba napadów spadła o 30-90 proc.! Ale nie ma co się ekscytować – na świecie już od dawna przydatność konopii dla celów medycznych jest brana pod uwagę i stosowne urzędy nie są głuche na wyniki badań klinicznych. W Polsce – są. Mamy prawo – zwłaszcza chodzi tu o ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii – które nie przewiduje zastosowania marihuany w celach medycznych, a chcąc nią leczyć, trzeba stawać na rzęsach, by sprowadzać na użytek własny lub badań klinicznych w ramach tzw. importu docelowego.

Dla chętnych, by rozszerzyć swoją wiedzę o leczniczych wartościach konopi, polecam dwie książki Bogdana Jota: „Marihuana leczy” oraz „Odkłamywanie marihuany”. Nie jest to lektura łatwa, ale na pewno wartościowa – autor w podręcznikowy sposób przedstawia prawdy i mity o zastosowaniach medycznych składników konopii indyjskich, a wszystkie „za” i „przeciw” dokumentuje z aptekarską dokładnością. Nie powstało chyba do tej pory w naszym kraju żadne podobne dzieło, tak skrupulatnie i szeroko zajmujące się tym tematem.

Czy to dobry omen, że dyskusja o marihuanie wreszcie przybierze w Polsce ton rozsądku? Rzesze przeciwników nie przestaną pewnie epatować argumentami: że trawka uzależnia, nie można pobłażać jej amatorom (zwłaszcza młodzieży), podstępnie niszczy mózg i rozwija się w głęboki nałóg. Może jednak zechcą zrozumieć, że są wskazania medyczne (konkretne, to nie jest medycyna ludowa!), poparte prowadzonymi na świecie i w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka badaniami, które inaczej każą spojrzeć na tę truciznę.

Tak, truciznę, bo jest nią każdy lek, o czym słusznie przekonywał już Paracelsus. Pewnie by się szczerze uśmiał, gdyby ktoś mu próbował tłumaczyć, jak szkodliwym narkotykiem są wyłącznie konopie.

S
Soft Secrets