Royale Haze
Całą uprawę przeprowadziłem w bezpiecznym lokum, gdzie umieściłem wcześniej zrobiony stelaż o wymiarach 80x50x190cm przykryty szczelnie folią polietylenową, wycinając przy tym otwór na swobodny dostęp do roślin. Zrobiłem coś w rodzaju kotary, którą można było swobodnie zasłonić. Tam gdzie była taka potrzeba, zwłaszcza na łączeniach, zastosowałem taśmę izolacyjną. Rolę oświetlenia spełniał HPS 400W, a do wentylacji użyłem wentylatora o wydajności 250m3/h. Wszystko było już gotowe, zostało tylko wybrać odmianę.
[caption id="attachment_3655" align="alignnone" width="500"] Fot. Dinafem[/caption]Od dłuższego czasu planowałem uprawę odmiany, która da mi mocne upalenie, przy czym będzie dominować Sativa. Wybór padł na Royale Haze od Dinafem, 5 nasion zostało zamówionych. Posadziłem je w donicach o pojemności 10 litrów. Po kilku dniach przebiły się na powierzchnię. Wilgotność była na poziomie około 60% przy temperaturze 31oC. Przez pierwsze 3 dni dodatkowo nawilżałem powietrze za pomocą wody w pojemnikach. Cykl oświetleniowy wynosił standardowo 18/6 (dzień/noc), a podlewanie miało miejsce co 3 dni samą wodą z uwagi na zawarte substancje w samej ziemi. Początkowo rośliny dosyć wolno rosły, ale nie okazywały oznak niedoboru. Po krótkim czasie rośliny z pełną energią wystrzeliły ku górze. Faza wegetatywna trwała 4 tygodnie. W tym czasie po upływie tygodnia zacząłem podawać nawóz. Był to Hesi TNT Complex. Wszystko szło bardzo dobrze. Nawóz przyśpieszył wzrost i rośliny w mgnieniu oka powiększyły dwukrotnie ilość liści. Rośliny miały kilkanaście pięter przy około 50cm wzroście - nadszedł czas na kwitnienie. Fotoperiod został przestawiony na cykl 12/12. Po udanym zastosowaniu nawozu Hesi na weg. zdecydowałem się pozostać przy tym producencie i postawić na Hesi Bloom Complex przy kwitnieniu. Około 35 dnia uprawy rośliny ponownie wystrzeliły w górę, co zmusiło mnie do obcinania niektórych liści z powodu zasłaniania szczytów. Myślę, że warto wspomnieć o tym, że temperatura w tym cyklu nie przekraczała 35oC, natomiast wilgotność 60%. Podczas tej uprawy było doskonale widać jak ważne są nawozy w uprawie. Dzięki nim rośliny pięły się ku górze w oczach. Na początku stosowałem dawkę zalecaną przez producenta tj. 50ml/10l wody, po czym zwiększyłem dawkę do 85ml, ponieważ było widać, że rośliny tego potrzebują. Royale Haze to odmiana, która wyglądem przypomina raczej fenotyp Indica i jest mocno zbita. To ważne, gdy nasz box posiada raczej niewielką wysokość, a 190cm właśnie takie jest.
Około 35 dnia kwitnienia, pąki przybrały na masie i zaczęły wydzielać owocowy aromat, który był dosyć mocny. Trzeba o tym pamiętać wybierając tą odmianę. Mi ten zapach nie przeszkadzał, bo moja praca w tym momencie opierała się już tylko na przerzedzaniu listowia, kontroli wilgotności i temperatury oraz nawilżenia podłoża. W 6 tygodniu uprawy zastosowałem tabletki CO2. Mogę polecić je z czystym sumieniem jako alternatywę. Jakby nie było to zastosowanie jakiś mechanizmów do produkcji CO2 zajmuje miejsce, a tak dodajemy je do pożywki i mamy super energetyczny drink dla rośliny. 49 dzień kwitnienia, a ja nie byłem w stanie oddać wrażeń wizualnych związanych z tym okresem w ich życiu. Powiem tak, że jeżeli chcecie mieć roślinę, która będzie piękna, którą będzie można się pochwalić koledze po fachu, wybierzcie na następną uprawę Royale Haze. Chwalę tę odmianę dlatego, bo podczas tego tygodnia z każdego szczytu zaczęły wystrzeliwać kolejne mniejsze pojedyncze topy. Jakby chciały się oderwać od całości, pędząc w kierunku światła. Widok był wspaniały. Zbliżałem się do końca uprawy. Trzeba było oczyścić roślinę z nawozów, a wszystkie liście miały się zrobić żółte i w konsekwencji odpaść całkowicie. Tak, więc podawałem tylko wodę. Rośliny delikatnie mówiąc zmarniały, jednak struktura każdego szczytu była zdrowo wyglądająca.
[caption id="attachment_3656" align="alignnone" width="500"] Fot. Dinafem[/caption]Ostatniego tygodnia, to jest dziesiątego, rośliny nabrały fantastycznych kolorów. Kwiaty były lepkie od żywicy, przyczepiały się do palców. Zapach był fantastyczny, owocowy, ale i przy tym kwaśny przy roztarciu żywicy na dłoniach. Struktura kwiatów ostatecznie była bardzo zbita i raczej przypominała fenotyp Indica. Liści było mniej niż pąków kwiatowych. Odmiana bardzo łatwa do trimmingu, który przy innych odmianach może dawać się we znaki. Plon można uznać za średni ze względu na małą powierzchnię podstawy boxa. Co się tyczy jakości to jest nieziemska, a po curringu przewyższa wszystko. Uprawa pod 400W HPS'em jest prosta i każdy początkujący plantator, przy odrobinie lektury poradzi sobie wspaniale. Nikt chyba nie odmówi zasmakowania tak wyglądających kwiatów.
Przygodę z Royale Haze uważam za jedną z najlepszych w życiu i gorąco polecam tą odmianę!
Joint Cox