EDUKACJA KONOPNA NA WROCŁAWSKIM RYNKU

Soft Secrets
13 May 2013

Przemysław Ratowicz na wrocławskim rynku organizuje uliczną masową edukację społeczną. 


Przemysław Ratowicz na wrocławskim rynku organizuje uliczną masową edukację społeczną. 

Przemysław Ratowicz, aktywista i lobbysta Wolnych Konopi, od dwóch lat na wrocławskim rynku organizuje uliczną masową edukację społeczną, która ma na celu odczarowanie konopi w oczach społeczeństwa.

Założenie, że to właśnie wiedza jest kluczem do celu, czyli do racjonalnego podejścia do tej rośliny, sprawdza się w innych krajach, w Polsce jednak kuleje. Dlatego też cieszy inicjatywa jednego z najbardziej zaangażowanych członków ruchu pro legalizacyjnego w naszym kraju.    Poruszanie tematów tabu jest dla nas nadal wsadzaniem kija w mrowisko. Należy być bardzo ostrożnym, jeśli samemu nie chce się być pociągniętym do odpowiedzialności za jawne manifestowanie np. swoich dokonań botanicznych. A takie miał przy sobie nasz aktywista 4 maja tego roku we Wrocławiu.


Według niemal książkowego schematu działania Policja powinna od razu zareagować w wiadomy sposób, jednak – o dziwo – przed rozpoczęciem całej akcji edukacyjnej na rynku można było dopatrzeć się 2 patroli, w czasie całej propagandy – żadnego. Równo o godzinie 16 Przemek wyciągnął swoje doniczki z ganją i, krótko mówiąc, zaczął edukować.

 Co robił? O czym mówił? Ze szczekaczką w ręku (czyli megafonem) opowiadał o ponad wielu zastosowaniach tej zakazanej z politycznych powodów rośliny. Od przemysłu budowlanego, przez biopaliwa, tekstylia, wyroby kuchenne i cukiernicze, papiernicze i meblarskie i można by tak wymieniać dalej aż po wielki obszar medycyny.


Żeby nie być gołosłownym, podawał przykłady ludzi, którym medyczna marihuana, a dokładniej wyciśnięty z kwiatów konopi olej, pomógł uśmierzyć ból, zatrzymać rozwój choroby lub całkowicie się z niej wyleczyć. Pomaga naprawdę i to nie tylko w przypadkach bólów głowy czy bólów menstruacyjnych, ale przy nieuleczalnej według powszechnej medycyny chorobie, jaką jest nowotwór. Jeden z jego kolegów miał jedną ze złośliwych odmian, która zaatakowała najważniejszy narząd naszego ciała – mózg. Lekarze są w takich sytuacjach bezsilni, ale nie ludzie dobrej woli. Jeden z nich, stosując się do zaleceń naukowców pracujących nad tą rośliną, sporządził wspominany już olej, który nie tylko zatrzymał rozwój choroby, lecz także doprowadził do jego recesji.

Wiele osób w naszym państwie nie wie jak wyglądają i nie zadaje sobie trudu by poznać realia dzisiejszej polityki narkotykowej. Przemek starał się wszystkim przechodniom uświadamiać, że jest ona bardzo szkodliwa przede wszystkim dla społeczeństwa, dla zachowania szczęścia rodzin i dla przyszłości głównie młodych ludzi. Apelował, by zastanowili się po co karać rekreacyjnych użytkowników, skoro można rozwiązać problem inaczej i zasiać pola konopi, które dadzą nam ogromne zyski dla Skarbu Państwa i pomogą wielu pacjentom.

Na tym nie koniec. Ważne jest zrozumienie całego procesu delegalizacyjnego, dlatego też nasz aktywista otwierał oczy słuchaczom, mówiąc że przez wiele lat byli oszukiwani i okłamywani, że często w aptece można dostać dużo bardziej szkodliwe substancje i że czas skończyć z mentalnym średniowieczem.


Przez cały czas trwania manifestacji o charakterze edukacyjnym pozostali aktywiści spacerowali po rynku roznosząc Gazety Konopne Spliff, Poradniki Konsumenta (jakże ważne w przypadku niechcianego kontaktu z prawem!) oraz ulotki informacyjne o zastosowaniach medycznej marihuany. Każdy mógł spytać, prosić o radę lub po prostu wymienić się poglądami.

Wisienką na torcie miał być symboliczny akt podarowania doniczki z ganją prezydentowi miasta. Na doniczce wypisane były nazwy chorób, którym można zapobiegać i które można leczyć zażywając marihuanę. Niestety, drzwi do Urzędu Miasta były zamknięte, mamy jednak nadzieję, że panu Dutkiewiczowi mimo jego znanej narkofobicznej postawy prezent się spodobał, choćby z powodu walorów estetycznych;).

Należy łączyć przyjemne z pożytecznym, dlatego też ekipa przeniosła się na Wyspę Słodową, gdzie był chill&grill. Co nas najbardziej cieszy to fakt, że funkcjonariusze nie łapali aktywistów Wolnych Konopi, stojących z krzakami ganji. Spisywali jedyni tych, którzy pili alkohol. Cieszy nie tylko ze względów osobistych (czyli z uwagi na wolność osobistą naszych aktywistów), bardziej dlatego, że sytuacja nareszcie zdaje się zmieniać na lepsze, że Policja w końcu jest po naszej stronie, a nie przeciwko nam.

Helenka

Żródło: wolnekonopie.org

 

 

S
Soft Secrets