Efekt marihuany

Soft Secrets
08 Dec 2012

Konopie są nazywane narkotykiem, psychodelikiem, hipnotykiem, halucynogenem, środkiem stymulującym i relaksującym zarazem.


Konopie są nazywane narkotykiem, psychodelikiem, hipnotykiem, halucynogenem, środkiem stymulującym i relaksującym zarazem.

Konopie są nazywane narkotykiem, psychodelikiem, hipnotykiem, halucynogenem, środkiem stymulującym i relaksującym zarazem. Skąd ta mnogość nazw i różne efekty działania na psychikę?

Marihuana działa nieco podobne i do tytoniu, i do alkoholu. Konopie inaczej działają przy częstym stosowaniu i pierwszym lub sporadycznym użyciu – podobnie zresztą jak inne używki. Nikotyniści mogą przypomnieć sobie pierwszego papierosa i fizyczne oraz psychiczne zmiany, jakie wywołał: przyśpieszone tętno, niepokój, zatrucie. Kolejne działają już inaczej, zdają się uspokajać, organizm przyzwyczaja się do zmian. Wielu wpada w nałóg i przestaje je dostrzegać. W przypadku konopi początkowo zmiany zdają się być jeszcze większe i bardziej przypominają działanie alkoholu. Wielu odczuwa euforię, niektórzy wpadają w paranoję (zwłaszcza na myśl o nielegalności tego, co właśnie robią). Mogą wystąpić słabe halucynacje - mają jednak krótkotrwały charakter i są łatwe do opanowania; nijak nie dają się porównać do alkoholowego delirium tremens. Nadużycie sprowadza sen, po którym budzimy się bez objawów zatrucia. Przy częstym używaniu efekty ustępują i palacze całkiem normalnie funkcjonują w społeczeństwie– podobnie jak użytkownicy tytoniu (z tą różnicą, że nikomu, nawet sobie, nie szkodzą). W wielu krajach (np. na Jamajce) inicjacyjny rytuał wejścia w dorosłość wymaga użycia konopi. Od pierwszej reakcji na używkę, pozytywnej lub negatywnej, zwykle zależy, czy członek społeczności będzie dalej palił. Także w Pakistanie i innych krajach, gdzie używanie konopi jest przyjęte przez kulturę od setek lub tysięcy lat, przyzwyczajenie to nie ma negatywnych skutków społecznych. Naukowcy stronią nawet od używania słowa ‘nałóg’, gdyż nie obserwuje się zazwyczaj zwiększonej tolerancji ani głodu narkotyku.



Kanadyjski Raport Komisji LeDaina wymienia wśród pozytywnych skutków działania konopi jej właściwości relaksujące, wzrost akceptacji własnej osoby i dzięki temu także innych ludzi, kreatywności, wrażliwości zmysłowej, jej funkcję sakramentalną dzięki poczuciu duchowej wspólnoty z innymi. Raport wspomina też, że w związku z nielegalnością konopi młodzi ludzie widzą w niej też symbol protestu, buntu i pokoju, podczas gdy alkohol obwiniają o powodowanie agresywnych zachowań. 

 

Haszysz i alkohol w kulturze

Alkohol, siła zamachowa zachodniej cywilizacji, inaczej działa w tropikalnym słońcu, inaczej w mrozach Syberii. Podobnie rzecz się ma z konopiami. W purytańskim USA i chłodnej Europie, gdy upadły wcześniejsze bezsensowne oskarżenia o powodowanie rozwiązłości seksualnej, homoseksualizmu, agresji czy uzależnienia od heroiny, konopie obwinia się teraz o powodowanie tzw. syndromu amotywacyjnego (czyli lenistwa) wśród młodzieży, a także straszy zniewieścieniem i utratą testosteronu, pacyfizmem i hipisami niezdolnymi do obrony kraju. W wielu krajach afrykańskich, azjatyckich czy  Ameryki Płd większość ludzi używa konopi, nie drogiego alkoholu. Są one używane nie tylko w celach religijnych, leczniczych i relaksacyjnych, ale tradycyjnie służyły też zawsze wojownikom jako środek na odwagę, w czasie wojennych bitew (Pigmeje wierzą, że dzięki nim ‘mają siłę zabić słonia’). Uważa się, że sprzyjają płodności - znane jest ich silne działanie afrodyzjakalne. Dawały i wciąż dają siłę robotnikom niewolniczo pracującym na plantacjach. Ludzie wierzą, że ganja daje im siłę ciężko pracować i skoncentrować się na manualnych zajęciach. Alkohol w tropikalnym klimacie zupełnie się do tych celów nie nadaje. 



Jeszcze ważniejsze od miejsca i jego temperatury są nasze oczekiwania i stan naszego umysłu – dlatego niektórzy naukowcy nazywają konopie słabym psychodelikiem („ukazujący umysł”) czy hipnotykiem. Konopie w zależności od potrzeby mogą na stałych użytkowników działać relaksująco lub stymulująco. Konopie były też używane przez wojskowe agencje wywiadowcze jako swoiste „serum prawdy” – potrafią wydobyć na zewnątrz stan umysłu, w jakim aktualnie się znajdujemy (i dodatkowo zwiększają gadatliwość).

Konopie tradycyjnie służą do namysłu i rozwiązywania problemów – podobnie jak tytoń. Niektórzy odczuwają po nich przypływ kreatywności, inni wpadają w słowotok. Afrykańskim rytuałom wspólnego palenia konopi towarzyszy do dziś poezja - biorący w nich udział wstają po kolei i deklamują improwizowane strofy ku przestrzeni pustyni – niczym współcześni raperzy. Wielu użytkowników konopi pogrąża się w medytacji bądź koncentruje na miłych i przyjaznych myślach. Zmysły, szczególnie słuch, wyostrzają się; jesteśmy wrażliwsi na bodźce. Z tego względu konopie są popularne wśród muzyków i ich słuchaczy. Także wśród kochanków są znane ze swych właściwości uwrażliwiających na piękno i wyostrzających zmysły. W Indiach uważa się je za ‘rodzinny afrodyzjak’. Ilustruje to legenda o bogu Sziwie, który zdradzał swoją żonę Parwati z niebiańskimi nimfami nad wodospadem w Himalajach. Parwati znalazła szczególną roślinę, dzięki której Sziwa zasmakował w życiu rodzinnym i pozostawał z nią w domu na długie dnie i noce. Używali konopi zawsze, gdy się łączyli. Do dziś trudno sobie wyobrazić ślub i wesele w Indiach bez obecności konopi. Także do niedawna w Polsce konopie były symbolem płodności obecnym zawsze w trakcie zawierania małżeństwa. Słowianie wykorzystywali też konopie do andrzejkowych wróżb (30 listopada) dotyczących zaślubin. Ich afrodyzjakalne właściwości opiewały także arabskie Baśnie 1001 Nocy. W odróżnieniu od alkoholu, zachowana jest rozwaga i odpowiedzialność za swoje czyny.

W wielu cywilizacjach konopie odgrywały i odgrywają jeszcze większą rolę niż alkohol w tworzeniu kultury. Ich wpływ jest widoczny w literaturze, sztuce, muzyce, architekturze, zaś ich lokalne nazwy brzmią równie swojsko w uszach miejscowych, co słowa herbata, kawa czy oranżada w uszach Europejczyka. Koneserzy konopi, podobnie jak znawcy wina czy cygar, rozpoznają wiele kolorów, smaków i subtelnych różnic w działaniu oraz składzie chemicznym wśród produktów pochodzących z różnych stron świata. Nazwy miłe dla uszu smakosza mówią same za siebie: Panama red, Acapulco gold, Ketama green, Angola black, Northern light.

 

Berberzy i barbarzyńcy

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wielu zachodnich naukowców chwaliło „alkoholową kulturę”, zaś w używaniu haszyszu widzieli przyczynę degeneracji wielu innych kultur, głównie arabskiej. Dziś podobne rasistowskie poglądy wyrażają niektórzy ciemnoskórzy politycy na temat alkoholu i zachodniej cywilizacji. Religijni ludzie Wschodu, pogrążeni w medytacji (często przy pomocy konopi), mieli prawo postrzegać najeźdźców jako wymiotujących z powodu zatrucia narkomanów, morderców i gwałcicieli, słowem - barbarzyńców. Ludzie Zachodu często mieli opinię opętanych przez demony, gdyż spożywali ogromne ilości alkoholu i mięsa oraz byli żądni widoku krwi ludzkiej oraz wojny. Na czym zaś miałaby polegać rzekoma degeneracja kultury arabskiej? Przecież to na terenie dzisiejszego Iraku (dawna Mezopotamia, później Asyria i Babilonia), w domniemanym biblijnym Raju, narodziło się pismo i kultura.

Brytyjski minister Denis MacShane przypomina o potężnym wkładzie islamu w średniowieczną Europę i przestrzega polityków przed pokusą ogłaszania Europy tworem kultury chrześcijańskiej: to dzięki muzułmańskim matematykom możemy posługiwać się dzisiaj wzorami algebraicznymi leżącymi u podstaw współczesnej nauki i technologii, to muzułmańscy filozofowie i bibliotekarze przechowali dzieła Arystotelesa i innych myślicieli w czasach, kiedy inkwizycja paliła je na stosach. Brytyjski film dokumentalny telewizji Channel 4 Kiedy Maurowie rządzili w Europie (When Moors Ruled Europe, 2006) opowiada o rozkwicie arabskiej nauki i tolerancji panującej w hiszpańskich kalifatach. Dziś niewielu nauczycieli napomyka uczniom przy okazji lektury Pieśni o Roladzie, że rycerz Karola Wielkiego był niepiśmiennym zabijaką, zaś „dzicy Saraceni” w każdym mieście zakładali bibliotekę i szpital. 



Jedno z objawień Mahometa dotyczyło poszukiwania wiedzy i uczyniło naukę drogą do Boga – dzieci uczyły się pisać i czytać w czasach, gdy inne religie rezerwowały tę sztukę tylko dla elit, zaś ludność przemocą utrzymywano w ciemnocie i analfabetyzmie. Nauka staje się misją i wizytówką islamu, na całym świecie rozpowszechnia on księgi i fabryki papieru. Chrześcijańscy władcy Europy ignorowali przez stulecia wiedzę innych kultur, byli nieufni nawet wobec filozofii Greków i Rzymian – palono ludzi i księgi, zamknięto ateńską szkołę filozofii. Kultura islamu tymczasem chętnie i gorliwie zgłębiała każdą dostępną wiedzę. Europa średniowiecza, wieku ciemności, była zacofana intelektualnie w porównaniu z islamem. Wizygoci chętnie podpisywali z Arabami traktaty, prosząc o odsiecz i oddając ziemię w zamian za protekcję. Arabowie chronili ich przed tyranami, nowe terytoria nazywali „krainą wandali”. Dzisiaj europejscy historycy opisują te zdarzenia jako barbarzyńską inwazję i kolonizację Hiszpanii. W rzeczywistości przybysze byli bardziej podobni wybawicielom niż najeźdźcom i niszczycielom. Powstaje nowa kultura rolnicza, rozkwita matematyka, astronomia, medycyna, chirurgia, poezja, architektura. Kordoba staje się największym, najnowocześniejszym i najbardziej kosmopolitycznym miastem Europy z 70 bibliotekami i 300 łaźniami (w tamtych czasach Londyn był jeszcze drewniany). Niemiecki podróżny z X wieku nazwał je „ornamentem świata”. Także Madryt został założony przez Arabów. 

Język arabski staje się lingua franca, wszyscy piszą i tłumaczą w tym języku, także wczesne tłumaczenia Biblii i Arystotelesa zawdzięczamy muzułmańskim uczonym. Podobnie jak cyfry w matematyce, koncept liczby 0, czy słowo algorytm (od imienia arabskiego matematyka). To właśnie w islamskiej Hiszpanii powstały fundamenty Renesansu i późniejszej rewolucji naukowej. W Toledo mieszkali razem chrześcijanie i muzułmanie – współistnienie dwóch zależnych od siebie kultur doprowadziło do eksplozji wiedzy, miasto stało się Mekką intelektualistów z Europy i skarbnicą nauki. Wprowadzono arabskie cyfry, rozwinęła się matematyka i architektura. Nowo powstałe uniwersytety w Oksfordzie, Paryżu czy Bolonii oparły program o idee pochodzące z Toledo. Ówcześni uczeni przyznawali w pismach, że to od Arabów nauczyli się posługiwania się rozumem i racjonalnego dociekania. Arabowie narodowym wysiłkiem przetłumaczyli całą wiedzę starożytnej Grecji, byli też jej kontynuatorami, doprowadzając do Renesansu. Pisma Arystotelesa trafiły do uniwersytetów, metody medyczne – do szpitali, cyfry – do rzemieślników. Muzułmanom Europa zawdzięcza także rozkwit poezji, miłości dworskiej i romantycznej – dzięki wielkiej kulturze arabskiej poezji. W czasie krucjat zginęło miliony ludzi, głównie muzułmanów i Żydów. Kolejne miliony zginęło z woli św. Inkwizycji – znowu byli to muzułmanie i Żydzi, a także niezliczeni inni innowiercy jak Indianie, oraz kobiety palone na stosach jako czarownice. W tym samym czasie kobieta w Turcji mogła otrzymać rozwód, jeśli mąż nie zapewnił jej codziennej porcji kawy.

 

Prohibicja na „marihuanę”

Amerykański komisarz narkotykowy w latach 1930-1962 Harry Anslinger oskarżał konopie o powodowanie zabójstw, samobójstw, napadów z bronią w ręku, a nawet kazirodztwa. Jego agencja uważała marihuanę za najgorszy z narkotyków, jej użytkownicy mieli wpadać w dziki, sadystyczny amok i mordować za pomocą siekiery czy szpikulca do lodu. Były to czasy demagogii w stylu Hitlera, Mussoliniego czy Stalina: rządowa propaganda przeciw konopiom przemawiała obrazami diabła, strzykawek oraz ‘przyjaznego nieznajomego’, który dosypuje narkotyku do herbaty czy papierosa. Tytuły prasowe krzyczały „Śmierć! Obłęd! Morderstwo!”, artykuły pełne były ostrzeżeń przed gwałcącymi Murzynami i rabującymi Meksykanami. Zioło nazwano zabójcą młodzieży. Większość badań sporządzali rządowi propagandyści - były one do tego stopnia tendencyjne i nienaukowe, że zostały natychmiast rozpoznane jako takie przez ludzi nauki. Następcy Anslingera w latach 60-tych obwieścili światu, że konopie to pierwszy krok do heroiny. Od tamtej pory różni politycy utrzymują, że 90-95% uzależnionych od heroiny zaczynało od konopi. W rzeczywistości konopie odciągają od twardych narkotyków, w tym alkoholu i tytoniu - i to w sytuacji, gdy kupowanie ich na czarnym rynku sprzyja kontaktom z innymi nielegalnymi substancjami (na ten efekt prohibicji zwrócił uwagę rząd holenderski). Specjalista ds.narkotyków dr David Smith z Haight-Ashbury upomniał rząd, że to brak marihuany otwiera drogę do twardych narkotyków. Sara Benetowa napisała, że przed wojną Słowacy odzwyczajali pijaków od wódki przy pomocy wywaru konopnego. Współczesne badania potwierdzają, że konopie są użyteczne przy wychodzeniu z twardych narkotyków.



Rządy i korporacje często istnieją dzięki rozbudzonemu strachowi, jego nadmiar bywa zaś szkodliwy dla zdrowia i społeczeństwa. Władze reagują na zagrożenia albo przesadnie, albo nie reagują wcale. Politolog Beniamin Friedmann twierdzi, że przesadzona reakcja władz sprzyja szerzeniu atmosfery zagrożenia nieproporcjonalnej do realnego niebezpieczeństwa. Efektem tego lęku jest degradacja kapitału społecznego, jednego z najważniejszych zasobów, jakimi dysponują ludzkie zbiorowości wystawione na kryzysy. Filozof i matematyk, laureat Nagrody Nobla Bertrand Russell zauważył, że strach jest głównym źródłem przesądów i okrucieństwa, zaś postęp moralny polega głównie na rozszerzaniu granic współczucia. Pokonanie swego strachu to pierwszy krok ku mądrości.

Niechęć do zmiany, również poglądów, jest czymś naturalnym. Ludzie dorośli, odwrotnie niż młodzież, unikają ryzyka i nowości. Nieznane budzi lęk. Ten zdrowy strach to objaw rozsądku i trzeźwego myślenia. Ratuje przed zagrożeniami, truciznami, nadużywaniem nowych leków i używek o nieznanych jeszcze skutkach ubocznych. Dzisiaj mamy już jednak wystarczająco dużo danych o niektórych substancjach, aby wzniecić strach albo go przygasić. Najwięcej wiemy o najpopularniejszych używkach – alkoholu, tytoniu i konopiach. Pora na odpowiednią klasyfikację używek. 

 

S
Soft Secrets